Darth Misiekh - 2010-03-29 08:20:01

Ponad trzydzieści lat to tak dużo, a zarazem tak niewiele. Wystarczyło tylko tyle by człowiek z jedynego władcy  na świecie zmienił się w zwierze.  Jedyne co nam pozostało po dawno minionej epoce to tylko strzępki dawno minionej chwały. Ale oto nadchodzi czas by świat na nowo przejęli  ludzie, by mutanty oraz inne ścierwa Molocha odeszły w niepamięć . . .






Henry Morisson

       
                                                             
    -    Awaria systemu podtrzymywania życia, rozpoczynam  proces  rozhibernowania.   -  Monotonny głos doskonale niósł się po pomieszczeniu.
    -    Wydajność energii 80% . . . 70% . . .  -  Przelatujące informacje na przytwierdzony do ściany  monitorze wskazywały, że nie jest za dobrze. Niestety nikt nie był w stanie pomóc  znajdującej się w środku osobie
    –    40% . . . System znów aktywny, usterka naprawiona. Kontynuuje proces rozhibernowania. Proces zakończony. Obiekt zdrowy – żywy. Rozpoczynam rozszczelnianie . Proces zakończony. Rozpoczynam proces rozbudzania pac jęta. Proces zakończony pomyślnie. Unoszenie klapy rozpoczęte. Klapa usunięta.   

Cała reszta

   

                                                         

    Znajdujecie się w małym miasteczku, jeżeli  te kilka na prędze skleconych domów z byle czego można oczywiście nazwać  miastem.  No cóż niestety większość dzisiejszych miast prezentuje się podobnie w dzisiejszych stanach  lub jeszcze gorzej.   Jedno jest pewne mają tutaj  dach nad głową  więc  zatrzymanie się , było lepszym  rozwiązaniem niż spędzenie ostatniej nocy  na  pastwie niedostępnej pustyni. 

   Jako, że nie często mają tutaj nieznajomych i to kilkoro przybywających po sobie spowodowaliście małe zamieszanie.  Na ulicach od razu pojawili się ponuro wyglądający mężczyźni  ze spluwami w łapach. Sugerujący wam bycie baczyli na swe zachowanie.

Wellby - 2010-03-29 08:53:47

Henry Morisson



Po kilku chwilach, jeśli można tak je nazwać bo trwały znacznie zbyt długo Henry otworzył oczy, w oddali migała jakaś czerwona lampka.
Starał się wyjść...

~Co jest kurna~

ale nogi mu na to nie pozwalały.

Zbyt długo leżał w hibernatorze i jego ciało musiało znowu przypomnieć sobie jak to było.
W głowie miał mętlik, jakieś przebłyski pamięci z dawno martwego świata, nie wiedział co się dzieje. Rękami wymacał jakieś złącze które spinało go z maszyną. Starał się je wyjąć , a gdy mu się udało..... zemdlał.

Havoc - 2010-03-29 09:59:35

http://www.rpgkk.pun.pl/_fora/rpgkk/gallery/2_1269814740.jpg
Callahan



Z boku grupy szedł Callahan. Był to łysy, dobrze umięśniony mężczyzna. Cały jego lewy bok był wytatuowany w różne dziwne szlaczki czy kółeczka. Kiedyś nazywali to tribal. Miał na sobie podarte spodnie, a do pasa przywiązaną koszulkę i bluzę. Wolał chodzić z golą klatką kiedy było ciepło niż pocić swoje jedyne ubranie.
Tatuaż nie był jednak jedyną rzeczą, którą od razu można było zauważyć na nim. Oprócz plecaka podróżnego w łapie, to z pasa zwisało kilka sztuk broni białej, a jednej z nich była dość duża maczeta. Taka sama jaką się wykorzystywało do przechadzania się po dżungli. On wykorzystywał ją do przechadzania się pomiędzy ludźmi.
Jakby jeszcze tego było mało, to cały czas wyglądał na zdenerwowanego. Na osobę, która za chwilę odrąbie ci głowę jeśli nie przestaniesz się na niego gapić. Tak po prostu wyglądał. Co z tym zrobisz?

Callahan rozglądając się po mieścinie pierwszy zaczął mówić do swojej grupy degeneratów, z którą przystał, aby dotrzeć do Nowego Jorku.
- Chyba nas nie polubią tutaj...

Darth Misiekh - 2010-03-29 10:19:50

     Henry Morisson

 


   Twoje skostniałe członki nie od razu zaczęły reagować  na polecenia płynące z mózgu.  Natłok informacji oraz to przytłaczające czerwone światło nie wskazywały nic dobrego.  Jak przez mgłę pamiętasz  profesora i jego ostatnie słowa:


  - Wszystko będzie w porządku to tylko przejściowe problemy, zaraz po nas przyślą ekipę ratunkową   -

   Oraz wpisywanie przez niego procedury hibernatyzacji dla ciebie oraz kiklu innych pracowników bazy.  Nie wiele więcej potrafisz sobie teraz przypomnieć.

Greyu - 2010-03-29 10:35:23

George the Screwdriver


Szedł mniej więcej pośrodku. Miał niemalże pomarańczowe włosy , które sięgały prawie do ramion. Miał na sobie długi płaszcz i dżinsowe spodnie. Na pierwszy rzut oka mógł wydawać się trochę przymulony i flegmatyczny. Jedyną charakterystyczną jego cechą były właśnie nienaturalnie rude włosy. Lewą rękę trzymał w kieszeni , zaś na palcu prawej ręki kręcił dosyć sporym
kluczem nasadowym. Rozglądnął się.


-Nie jest źle , w takim mieście z pewnością znajdzie się coś do roboty.

Chudy - 2010-03-29 12:39:39

Peter Morton, medyk

Pod czapką z daszkiem ukrywają się rozczochrane, ciemne włosy. Ubrany jest w ciemnozieloną kurtkę i znoszone jeansy. Poprawił plecak na swoim grzbiecie. I jakby trochę się chował za plecami swoich większych kolegów z drużyny widząc, że nie są w tym miejscu mile widziani.

Bartek - 2010-03-29 12:50:49

Anderon

Szedł w ciemnym płaszczu jeansach i glanach, po prawej stronie przy nim biegł sobie pies rasy (owczarek niemiecki) zwał się Szarik, włosy miał długie, które mógł spiąć w kucyka. Był cichy i opanowany lewą rękę trzymał w kieszeni płaszcza  a w prawej trzymał końcówkę łańcucha i obracając nim, który miał przewieszony przez plecy na ukos szedł spokojnym marszem spoglądając na swojego towarzysza podróży. Pod płaszczem z lewej strony miał katanę w pochwie, Która była przekazywana z ojca na syna.

- O miasto ciekawe czy jest jakieś zadanie dla tresera bestii??

Havoc - 2010-03-29 13:15:07

Callahan



Pokręcił głową widząc, że nikt nie jest aktywny społecznie w jego chodzącej grupie trupów. Spojrzał na idącego z tyłu medyka i zwrócił się do niego.
- Te, Pete. Jesteś teraz najbardziej przydatny. Może uda nam się tutaj wkręcić dzięki tobie. - rozejrzał się za jakimś barem, a gdy go zobaczył wskazał głową na niego. - Zacznijmy od tamtego miejsca... dowiedzmy się czy jest jakaś ciekawa robota.
Ruszył przodem. Nie będzie to dobre. Morderce słać na pierwszą linie do gadania.

Bartek - 2010-03-29 13:33:37

Anderon
Zauwazywszy co robi odwrócił się i powiedział te słowa Callachan tylkonic głupiego nie rób bo cię zatłukę.

Chudy - 2010-03-29 13:59:29

Peter Morton, medyk

- a to ciekawe... ty zatłuczesz go? heh. Zobaczymy czy potrzeba tu medyka - idzie do speluny za Callahanem. Rozgląda się po wejściu i siada przy stole nieopodal drzwi. Kładzie swoją torbę by duży czerwony krzyż był dobrze widoczny dla wszystkich.

Greyu - 2010-03-29 15:52:05

George the Screwdriver


Wchodzi do baru i siada obok Pete'a. Kładzie na stole swoje klucze robiąc przy tym wielki hałas. Rozsiada się , jest niezwykle wyluzowany.

Darth Misiekh - 2010-03-29 17:31:04

          Wszyscy ( poza Henrym Morisem )          

 


     Zapakowaliście się do skleconego z niedbale dopasowanych blaszanych płyt domu. W środku znaleźliście kilka porozrzucanych  stolików oraz krzeseł.  Panował tutaj lekki  chaos który potęgował i tak ponury wystrój.  Za czymś w rodzaju lady  zauważyliście starego jegomościa, na oko coś ponad 40 letniego wyglądającego jak dobrze zakonserwowana mumia.  Rzucił na was niedbałym spojrzeniem i zaraz później wrócił do własnych zajęć.

     Nie zdążyliście nawet dobrze się rozlokować gdy do pomieszczenia wbiło kilka osób.  Jedna z nich od razu rzuciła się wam w oczy. Jego sposób poruszania się wskazywał, że to on będzie stawiał tu warunki. Nie zważając na wchodzących za nim dwóch dryblasów skierował swoje kroki w waszym kierunku.

    - Pokażcie łapska  nieznajomi, a nic najprawdopodobniej się wam nie stanie - jego głos wskazywał, że nie spodziewa się nie wykonania polecenia.

Havoc - 2010-03-29 17:35:37

Callahan



Callahan wszedł pierwszy do baru. Uderzył go smród, ale czuł gorsze w nosie. Rozejrzał się po barze, a raczej spelunie. Chciał właśnie podejść do baru, gdy usłyszał jakiegoś jegomościa za plecami.
Zmarszczył brwi i zrobił obrót na jednej nodze. Widząc, że jest uzbrojony w dwa karki położył dłoń na maczecie.
- Spokojnie... nie przychodzimy tutaj robić problemów. - po tych słowach skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - Sami szukamy czegoś, aby zapełnić nasze ręce.

Greyu - 2010-03-29 17:57:01

George the Screwdriver


Śrubokręt widząc grupę osób które właśnie weszły do baru powoli podniósł ręce , ciągle był spokojny i patrzył prosto w oczy facetowi który wydawał się być liderem grupy.

Chudy - 2010-03-29 18:53:01

Peter udaje, że go nie ma i czeka aż jego bardziej charyzmatyczni koledzy zabiorą głos.

Darth Misiekh - 2010-03-29 19:27:19

- Ty także kolego. Może i wyglądasz na takiego co zna się na leczeniu ale to cię nie zwalnia z testu. Wiesz to jest kulturalne miasto i nie tolerujemy tutaj tych podludzi którzy żywią się własną rasą -

Wellby - 2010-03-29 20:24:34

Henry Morisson



Po kilku godzinach leżenia w stanie półprzytomności mieszanka płynów pohibernacyjnych dała o sobie znać. Henry na tyle odzyskał zmysły i władanie nad kończynami, że był w stanie się podnieś.
Próbował sobie przypomnieć co go dokładnie spotkało lecz w głowie nadal były pustki. Pamiętał jedynie, że wsadzono go do tej maszynki bo coś mu groziło. Co jakiś czas pojawiały się nowe wspomnienia.... dzieciństwo, studia, ale nic co by kompletnie wyjaśniło jego położenie.
Postanowił rozejrzeć się po pomieszczeniu.

Chudy - 2010-03-29 20:29:38

Wyciąga ręce spod stołu i pokazuje dokładnie dłonie - Nie zwykłem jadać ludzi jeśli o to się rozchodzi...
A propos nie tylko wyglądam ale i znam się na leczeniu.

Darth Misiekh - 2010-03-29 21:19:39

Henry Morison

   


     Lekko chwiejnym krokiem wyszedłeś z hibernatora.  Pomieszczenie w którym się znalazłeś jest dosyć duże.  Światło migoczące nad twoją głową oświetla kilkanaście innych hibernatorów,  niestety żaden nie wydaje się być  aktywny. Po całym pomieszczeniu walają się sterty papierów oraz akt.Z pomieszczenia wychodzi jedna para drzwi, które są lekko nie domknięte.

Wellby - 2010-03-29 21:38:03

Henry Morisson



Rozglądając się po pomieszczeniu nagle do niego dotarło...

~Co tu się do diabła dzieje, gdzie są inni ludzie, gdzie profesor, ekipa badawcza, czemu jest tu taki bałagan~

Pomieszczenie wyglądało jakby dawno go nie używano, pajęczyny, gruba warstwa kurzu na podłodze i ten zapach...
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej podszedł do sterty dokumentów i zaczął je przeglądać, próbując się czegoś dowiedzieć.

Darth Misiekh - 2010-03-30 08:30:20

Henry Morisson:

   


    Podchodząc  do dokumentów masz takie dziwne uczucie. Nie potrafisz go nazwać, jakby mieszkał gdzieś w głębi ciebie i tylko czekał aż wydarzy się coś co pozwoli mu wyjść.

    Przeglądane dokumenty nie za wiele dało. Same bzdury dotyczące jakiegoś projektu chemicznego. Chociaż teraz sobie przypominasz:

    . . . Stałeś w jakimś laboratorium gdy to się stało. Awaria nastąpiła w północno-zachodnim skrzydle. Jak przez mgłę przypominasz sobie paniczny strach wszystkich w kompleksie oraz doktora Mondgomerego.

  - Wszyscy do kapsuł kriogenicznych! Ktoś wypuścił wirusa typu AR –

Później już było tylko zamieszanie dotyczące dostania się do hiberna torów. . .


 

Cała reszta:




- No bez ociągania mi tutaj. No chyba, że macie jednak  coś do ukrycia? – głos bossa stał się już lekko niecierpliwy.

Greyu - 2010-03-30 08:45:40

George the Screwdriver


-Nie mamy nic do ukrycia , szukamy roboty , ja jestem mechanikiem , ten tu rzeczywiście zna się na leczeniu.

Wellby - 2010-03-30 11:49:54

Henry Morisson




Z czasem jak wspomnienia zaczęły napływać pojawiło się pytanie....

~Czy na pewno wszystkie szkodliwe substancje zostały zniszczone podczas tej hibernacji?~
~Gdzie jest ta cholerna skrytka muszę się o coś spytać Heleny, była podłączona w tym czasie do głównego komputera....  Ale pierw~


Spojrzał w stronę hibernatorów.....

~ Muszę sprawdzić co się stało z resztą grupy.~

i ruszył w ich stronę.

Bartek - 2010-03-30 12:15:04

Anderon

-No cóż nie ma tak źle powiedz mi mości panie (zwracajac się do barmana) czy nie ma może jakiejś bestii do ujażmienia czy osfojenia??

Do psa który oczywiscie wszedł razem znami
-Szarik waruj

Bartek - 2010-03-30 12:50:11

Anderon

Spojżawszy z pod byka na grópę ludzi która weszła do baru zamyslił się i powiedział sobie po cichu
Co to za goście i czego od nas chcą??

Darth Misiekh - 2010-03-30 13:25:49

Henry Morisson:





    Powolnym krokiem ruszyłeś do pierwszego z hiberna torów. W przeciwieństwie do twojego jego wyglądał na uszkodzony podobnie pięć innych. W środku znajdują się głównie trupy – rozsypujące się, zasuszone mumie, które niegdyś były członkami twojego zespołu. Jednak jeden wygląda na całkiem spranie.

    Znajdująca się za zakurzoną szybą osoba pogrążona jest we śnie. Niestety szybkie oględziny komputera ukazują strzaskany interfejs. Prawdopodobnie coś musiało go uszkodzić i to coś dużego. Na twoje oko wielkości niedźwiedzia lub czegoś podobnego wielkością.



Anderson:






    Nie zdążyłeś jeszcze nawet dokończyć zdania skierowanego do kolesia za ladą. Gdy ten wybuchł śmiechem. Popatrzył na ciebie jak na wariata i wrócił swoich spraw. Olewając cię zupełnie.




Reszta drużyny:





    - Wybaczcie moje środki ostrożności  ale nigdy niewiadomo kogo przywiało z pustyni.  Nazywają mnie Gabriel, a wy kim jesteście i czego szukacie w moim miasteczku   – ostatnie słowa przesadnie akcentując – Jak na mój gust to naprawdę przedziwna z was zbieranina i na dodatek podróżująca pieszo. -

Greyu - 2010-03-30 13:36:55

George the Screwdriver


-Jak już mówiłem , jesteśmy bardzo ciekawą zbieraniną , ja jestem mechanikiem , kolega obok to medyk , ten troglodyta z psem u boku to ujarzmiacz bestii zaś wytatuowany kolega jest na swój sposób , nazwijmy to ochroniarzem. Nie ukrywamy , że szukamy roboty , w taki miasteczku jak to z pewnością się coś znajdzie , Szeryfie macie dla nas jakieś zadanie?

Bartek - 2010-03-30 13:43:16

Anderon

Spoglądając w stronę Gabriela.

Za dużo gadasz mu drogi mechaniku wesz troszeczkę powstrzymaj się.

Podchodząc do niego po wypowiedzianych słowach chwytam za ramię żeby go uspokoić.

Greyu - 2010-03-30 13:48:43

George the Screwdriver


-Co do Anderona to dosyć cichy typ

Wellby - 2010-03-30 13:51:27

Henry Morisson



~Dlaczego oni są martwi!!!~ -  przeleciało mu w myślach.

~Przecież nie minęło tak wiele czasu..... chyba ze się mylę,bo to miejsce mi nie pasuje.~

Rozglądając się po pomieszczeniu starał się przypomnieć gdzie jest schowek. Miał tam narzędzia i może byłby w stanie coś wykombinować z tym interfejsem podłączając go do lapsa.

~Muszę koniecznie dowiedzieć się co tu się stało~ - pomyślał, a strach nabierał na sile z każdą chwilą
Gdy go (schowka) nie znalazł w pomieszczeniu udał się w stronę drzwi.

Chudy - 2010-03-30 13:52:08

Peter Morton, medyk

- Sprawdzałeś nas czy czasem nie jesteśmy kanibalami. Macie tutaj z nimi problem? Czy powinniśmy się ich strzec podróżując w tych okolicach? I co tak właściwie masz na myśli mówiąc, że to miasteczko jest Twoje?

Darth Misiekh - 2010-03-30 13:59:24

Patrząc na Callahana:

    -   Lepiej pilnuj swoich mocodawców. Bo chyba nie widzą do kogo i jak mają się zwracać. -  W międzyczasie lekko kiwnął głową jednemu z dryblasów.  Nie zdążyliście się nawet zorientować  co się szykuje. Ten szybkim jak błyskawica ciosem uderzył Andersona  pięścią  w twarz.

    - Następnym razem nie będę taki pobłażliwy chłopcze więc zważ na słowa.  Teraz może wrócimy do odpowiedzi na moje pytania. -  Jakby nigdy nic zasiadł przy waszym stoliku.





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bartek wpisz sobie lekką rane na głowie

Greyu - 2010-03-30 14:02:40

George the Screwdriver


Ciągle patrząc w oczy "szeryfa" i lekko się uśmiechając
-Zatem pytaj , spróbujemy odpowiedzieć na wszystkie pytania , jeśli nie na wszystkie to przynajmniej na większość

Bartek - 2010-03-30 14:22:40

Anderon

(Co za imbecyl ze mnie mówiąc sobie w myślach) Mysląc nad tym co się stało dlaczego mnie walną i z jakiego powodu. Szarik do nogi wychodzimy z tej obleśnej knajpy

Chłopaki jak cos czekam na zewnątrz

Havoc - 2010-03-30 16:29:20

Callahan



- Już spytał. - powiedział do George'a. Uśmiechnął się lekko widząc, że Anderon próbuje wyjść. - Spokojnie treser, bo tym razem "szef" miasta użyje czegoś więcej niż pięści. Usiądź na tyłku wraz z swoim psem i może dojdziemy do... do - zaczął pstrykać palcami szukając słowa. - Konsensusu... lub coś w ten deseń.

Usiadł przy stole poprawiając noże przy pasie.
- Kim jesteśmy... bandą, która zdecydowała się podróżować od ostatniej mieściny... chyba nazywała się Pallit. Mogę się mylić. Callahan, Anderon, George i Peter. - zaczął pokazywać kto jest kto. - I zdążyliśmy stracić już cały prowiant... więc sądzimy, że może przyda wam się nasza pomoc. W zamian za... coś konkretnego.
Przez całą rozmowę gapił się na "szeryfa" zmarszczonymi brwiami, nie mrugając. Tak jakby zabił mu matkę, babkę, dziadka i może nawet psa. Jakby zawsze tak wyglądał.

Greyu - 2010-03-30 18:37:43

George the Screwdriver


Rozsiadł się jeszcze bardziej , wredny uśmiech nie znikał mu z twarzy , położył nogi na stoliku i wzdychnął.
-To jak macie dla nas robotę czy nie?
Wziął jeden z jego kluczy leżących na stole , zaczął nim podrzucać i gwizdać pod nosem hymn Ameryki kiedy ta jeszcze istniała , wyraźnie denerwowało go ciągłe milczenie szeryfa. Co chwile zerkał to na szeryfa to na podrzucany klucz. Melodia zmieniła się , już nie był to hymn a solówka "Stairway to Heaven".

Bartek - 2010-03-30 19:01:50

Anderon

Po chili zastanowienia się usiadł. W ciszy kiwną ręką na psa aby się położył i zaczął go głaskać po głowie.
I tymi słowami  wrócił się do Georga: A ty co masz taki uśmiech jak na budyniu? I zaczął nucić melodię jakiegoś zespoły metalicznego oczywiście cały czas głaskając psa po głowie.

Darth Misiekh - 2010-03-30 19:09:08

Henry Morisson:




   Udałeś się w kierunku drzwi . Długotrwałe przebywanie w hibernatorze przestawało już o sobie przypominać, chociaż dalej nie potrafiłeś sobie przypomnieć większości wcześniejszych wydarzeń.

   Wychodząc przez drzwi znalazłeś się na korytarzu. Zaraz też po wejściu zapaliły się panele jarzeniowe na suficie. Zapewniające słabe światło.  Panował tutaj taki sam albo i większy bałagan niż w pomieszczeniu z hibernatorami.  Po ziemi warlały się  wszelkiego typu rzeczy  od ubrań po rzeczy osobiste personelu. W połowie długości holu dostrzegłeś kolejne parę drzwi. Jedne prowadzące na lewo oraz po przeciwnej stronie na prawo oraz jeszcze jedne na końcu . Z blady wspomnień jakie ci się przypominały to właśnie tam powinieneś  szukać  swoich rzeczy.



Callahan, Anderon, George i Peter:





- Oooo, Pallit. Słyszałem o tej mieścinie. Całkiem przytulna okolica, jeżeli wiecie co mam na myśli. Mówisz o czymś poważnym czy raczej tylko o handlu??   - zrobił lekka przerwę gdyż w tym Momocie po sali dał się słyszeć głos George`a – Uspokój swoich przyjaciół lepiej Callahan bo będę ja to musiał zrobić. – Przez jego twarz przebiegł lekki uśmiech – Ty synu lepiej zdejmij te nóżki  z tego stolika bo jeszcze sobie coś zrobisz. Wracając jednak do naszej rozmowy Call. Chyba nie obrazisz się jeżeli będę do ciebie tak zwracał. Widzisz może miałbym coś co ty i twoi chłopcy moglibyście dla nas zrobić. Od niedawna mamy problemy z miejscowymi. Znaczy z ludźmi pustyni. Jeżeli pozbyliście  się dla mnie tego kłopotu może i ja potrafiłbym i wam pomóc.  Co ty na to??

Bartek - 2010-03-30 19:14:29

Anderon



Wtedy przestał nucić i zaczął przysłuchiwać się rozmowie i usiadł tak żeby widzieć co się dzieje za oknem.

Havoc - 2010-03-30 19:23:43

Callahan



- Jeśli moi kompani podróży zaczną się zachowywać jak należy... no chyba, że są głodni ołowiu... w tym drugim przypadku to nie do mnie. Ale jeśli uda im się zgrać, w tym ja, to pewno da się załatwić jakąś ciężką robotę, ponieważ na handel... troszkę za mało mamy. - strzelił kośćmi i rozejrzał się po grupie. - Kompani podróży. - podkreślił. - Opowiedz nam o tych ludziach pustyni... jakieś mutki?

Greyu - 2010-03-30 19:30:40

George the Screwdriver


Ściągnął nogi ze stołu , ujął w ręce podrzucany klucz. Klucz w tym momencie miał przypominać pistolet , wycelował w szeryfa.
-Pif-Paf! I po mutantach. Może macie jakiś czołg bądź cekaem
Obkręcił klucz na palcu , udał , że zdmuchuje z niego dym i niczym rewolwerowiec , schował go do kieszeni.
-Od kiedy to tak naszej "chodzącej psiarni" wyostrzył się język? Gadałeś może ze swoim kochanym Szarikiem? Naprawdę musisz wymyślić coś lepszego by mnie obrazić.
Spojrzał na Anderona i głośno się zaśmiał.
-Czy ty dzikusie jadłeś w swoim nędznym życiu budyń? Albo nie zapytam inaczej , czy widziałeś coś takiego na oczy!? Ciągłe jedzenie pozostałości brudnych roślinek i padliny , to jedyne rzeczy które kiedykolwiek jadłeś.
Popatrzył w sufit.
-Jeśli mamy polować na ludzi bądź mutanty może nam się przydać twój pies , będzie służył jako przynęta. Zjedzą go a ich pełne brzuchy będą ich ciążyć , wtedy poderżniemy im gardła , co ty na to?

Wellby - 2010-03-30 19:58:33

Henry Morisson



Gdy Henry przekroczył próg upewnił się w swoich przekonaniach co do tego miejsca.

~Musiało stać się coś okropnego, aby wyludnić to miejsce~

Pamiętał jak przez mgłe przechodzenie korytarzami tajnego ośrodka. Przy każdych co ważniejszych drzwiach stało 2 wojskowych sprawdzających uprawnienia personelu aby przypadkiem nie weszli tam gdzie nie powinni. Teraz... przed jego oczami była pustka, ani jednej żywej duszy.

Przechodząc przez korytarz przyspieszył kroku w stronę drzwi na końcu, serce waliło mu jak młotem.

~Muszę porozmawiać z Heleną~

Chudy - 2010-03-30 21:15:03

Peter Morton, medyk

- George, daj spokój. Zaraz jak nie przestaniesz zgrywać chojraka to panowie towarzysze rzeczywiście zrobią z twojej twarzy budyń. - zwracając się do szeryfa - Z całym szacunkiem ale nie jesteśmy "jego chłopcami".- wskazując kiwnięciem głową na Callahana - Każdy martwi się o swój tyłek. Jeśli chcesz zwerbować całą naszą czwórkę to mów do nas wszystkich. Nie pracujemy dla Callahana. Nie jest też on jakimś naszym przywódcą.

Bartek - 2010-03-31 15:41:33

Anderon

Zrywając się z krzesła na równe nogi podszedł do Georga i łapiąc go za fraki wywleka przed bar. Gdzie z pięści wysadza mu prosto w brzuch mówiąc te słowa.

-Uspokój się trochę bo nie chcę mieć żadnych kłopotów i jeśli chodzi o psa to no jest najlepszy w polowaniu i tropieniu każdej zwierzyny czy też mutanta. I więcej szacunku do zwierząt.

Greyu - 2010-03-31 15:48:25

George the Screwdriver


Łapiąc się za brzuch i zwijając się z bólu wykrztusił
-Ty jebany relikcie przeszłości , idź się lepiej pomódl do swoich indiańskich przodków
Zaczął kasłać , oparł się kolanem o ziemię , wstał , otrzepał się z kurzu , napluł Anderonowi prosto w twarz i spowrotem wszedł do baru , usiadł na wcześniejszym miejscu wciąż trzymając się za lekko jeszcze bolący brzuch.
-A co do twojego psa - Krzyknął tak by Anderon to usłyszał - To mam go w dupie i kiedy nadarzy się taka okazja poślę go na pewną śmierć

Darth Misiekh - 2010-03-31 19:13:27

Henry Morisson:




   Przekraczając drzwi byłeś pełen obaw. Twoje myśli gnały jak oszalałe. Znalazłeś się w czymś w rodzaju mesy. Panował tutaj podobny bałagan jak w dwóch poprzednich pomieszczeniach. Na środku oraz z lewej strony stały dwa duże prostokątne stoły, a przy nich kilkanaście krzeseł.  Jak przez mgłę przypominasz sobie jak wraz z resztą twojego zespołu jadłeś tutaj posiłki.

   Na stołach znajdują się szklanki, talerze, sztućce  i inne sprzęty potrzebne przy posiłku. Wszystko wygląda tak jakby personel  ośrodka przed chwilą opóścił to pomieszczenie. Niestety bliższe przyjrzenie się ukazuje dużą warstwę kurzu jaka zaległa na sprzętach.

   Teraz też gdy twój wzrok zaczął przyzwyczajać się do półmroku jaki tutaj panuje, dostrzegasz w przeciwnym końcu pokoju szafki oraz jakiś dziwny kształt przypominający ludzki który wogóle się nie porusza.



Callahan, George i Peter:




   - Twoi towarzysze widocznie jednak nie tolerują się dostatecznie. – Podkreślając swoją wypowiedź uśmieszkiem – Wracają jednak do twojego pytania Call. Nie, żadne mutki takich tutaj już od dawna nie widzieliśmy. Przeniosły się pewnie w bardziej gościnne rejony.  Chodzi mi o zwykłych ludzi takich jak ja albo ty.  Może czegoś się napijecie??

   Nie czekając aż któryś z was mu odpowie pstrykną palcami i krzykną :

   - Pat!! Przynieś nam coś do picia. Dla mnie to co zwykle. Natomiast dla moich szanownych gości co tam chcą.

   Usadowił się wygodnie na krześle i spojrzał po waszych twarzach.

   - Gdybyśmy mieli czołg lub cekaem George to prawdopodobnie już dawno mięlibyśmy kłopot z głowy. Po prostu pokażecie tym zawszonym odludkom gdzie ich miejsce i tyle. Więc co wy na to??



Anderon:




    Stoisz samotnie przed tym zrujnowanym budynkiem który ma robić za zajazd. George przed chwilą pozbierał się i wrócił do reszty twoich towarzyszy. Zostałeś sam no może nie licząc Szarika który zawsze stał u twojego boku.

    Ciemne chmury zaczęły nachodzić nad tę okolice. Od razu widać, że zanosi się na burze.

Greyu - 2010-03-31 19:24:59

George the Screwdriver


-Co do napitku , ja poproszę coś zimnego i bez procentowego , jest może Cola ?
Usadowił się jeszcze wygodniej , położył głowę na na oparciu i patrzył w sufit. Zamknął oczy.
-Mmm...Cola , to by było coś , raz w życiu coś takiego piłem , tak , chcę Cole!

Bartek - 2010-03-31 19:30:57

Anderon

Sięgając  do prawej kieszeni płaszcza gdzie miał swoje rękawiczki odwraca się i ubierając je wchodzi do baru wpuszczając psa przodem wchodzi do pomieszczenia i siada na krześle obok Petera i Georga powiedział te słowa:

-Nie radzę wychodzić na zewnątrz bo zbiera się na burzę. A i jeszcze o czym mówili kiedy mnie nie było?

Havoc - 2010-03-31 19:54:34

Callahan



- Chłopaki chyba pochodzą Detroit. Za dużo razy mieli zderzenie głową. - wyciągnął z pasa maczetę i położył na stół. - Woda. - i tyle powiedział do barmana.

Spojrzał na grupę. Niezbyt był zadowolony z tego co przyszło mu współpracować z, ale nie miał większego wyboru.
- Zakradniemy się pewno po nocy i ich załatwimy. Jeden po jednym. Tylko teraz potrzebujemy informacji. Ilu? Gdzie? Do kiedy? Niedobitki? Jak ktoś ucieknie? Co dostaniemy za robotę? Kim oni są? Dlaczego was męczą? Dużo pytań...

Bartek - 2010-03-31 20:05:07

Anderon


Po skończeniu mówienia do towarzyszy, którzy siedzą obok. Odwracając głowę w stronę barmana powiedział

-I jeśli można prosić to poproszę wodę dla psa i ja też wodę poproszę.

Chudy - 2010-03-31 22:55:30

-ymm... wodę. - i westchnął był.

Wellby - 2010-03-31 23:03:05

Henry Morisson



Jak wcześniej starał się szybko dostać do schowka, to widok ciemnego kształtu zahamował jego działania. Powoli skierował się w jego stronę, wytężając wzrok, aby dostrzec choćby garstkę szczegółów.

~Mam nadzieje, że to ktoś z bazy~

Darth Misiekh - 2010-04-01 13:07:56

Henry Morisson:





   Zwolnił, przystając co kilka kroków. Jego spojrzenie skierowane było tylko w kierunku dziwnego kształtu. Z każdym kolejnym krokiem dostrzegał nowe szczegóły. Już teraz zdawał sobie sprawę, że jest to człowiek.

   Stał się jeszcze ostrożniejszy. W każdej chwili  gotowy się do obronić. Z tej odległości wyróżnić już można było więcej szczegółów. Od razu też Henry pewien był, że osobnik spoczywający obok szafek nie jest nikim z ekipy ośrodka. Świadczył o tym strój nieznajomego. Wyglądał jak żebrak – brudne łachmany, zarośnięta twarz oraz zapach świadczący, że od dawna nie zaznał kąpieli. Jednak w jego wyglądzie jedno było zastanawiające – postura.  Nigdy nie widział żebraka zbudowanego jak sportowiec.

   Kolejne kilka kroków oraz jeszcze baczniejsze przypatrzenie ukazały dwie ogromne rany na klatce piersiowe nieznajomego.


Callahan, Anderon, George i Peter:





    Na wypowiedziane przez George'a słowa Gabriel aż się uśmiechnął.

- Podaj panom to co chcieli Pat. Z moich prywatnych zapasów.  Wracając jednak do twoich pytań Callahan.  Z tego co się orientujemy oraz informacji jakie dostaliśmy od wędrownych handlarzy wnioskujemy, że plemię to może liczyć około  5-10 członków nie licząc w tym kobiet, starców oraz dzieci.  Czyli w sumie jakieś 30 osób.  Jeżeli chodzi o to gdzie można ich znaleźć nasze informacje nie są już takie dokładne. Jedno jest pewne. Nigdy nie oddalają się od miasta na więcej niż dzień lub dwa dni  drogi. Natomiast co do tego dlaczego chcemy się ich pozbyć powinno wam wystarczyć to, że nie pozwalają rozwinąć temu miastu pełnych skrzydeł. Do wynagrodzenia możemy się pewnie jeszcze dogadać, czyż nie??  Na pewno w mich skromnym miasteczku znajdzie się coś co i wam może się przydać.

Havoc - 2010-04-01 13:16:33

Callahan



Skrzyżował ręce na piersi i stanął krzesłem na tylnych nogach.
- Zainteresuj nas...

Bartek - 2010-04-01 14:53:35

Anderon



W myślach mówił sam do siebie

~Dlaczego tam muszą być kobiety i dzieci ? . Dlaczego ?

Po zastanowieniu się, spojrzał na ''szeryfa'' i zapytał :
-Czy mamy pozbyć się tylko mężczyzn czy wszystkich?

Wellby - 2010-04-01 15:23:26

Henry Morisson



~Martwy.......i to nie z bazy...~ - pomyślał, przyspieszając kroku.

~Muszę go przeszukać, może czegoś się dowiem.~

Darth Misiekh - 2010-04-01 20:43:31

Henry Morisson:




  Henry zaczął przeszukiwać ciało nieznajomego. Poza kilkoma starymi zaśniedziałymi monetami nic innego przy nim nie było.  No może poza ubraniem ale te do niczego się już nie nadawało.

  Ślady krwi wskazywały na to, że do walki musiało dość tutaj.  Czas najwyższy się stąd wydostać, bo może to co zaatakowało tego nieszczęśnika jeszcze powróci.



Callahan, George, Anderon i Peter:





   Na twarzy Gabriela chwilę pojawił się wyraz niezadowoleni, jednak szybko minoł. W międzyczasie  stary Pat wrócił z waszymi zamówieniami .

   - Wiecie co chłopcy podobacie mi się. W zamian za pomoc jestem w stanie odstąpić wam moje cacuszko. Znaczy moją fure  oraz kilka litrów paliwa do niej. Mnie prawdopodobnie i tak na niewiele się już zda gdyż postanowiłem osiedlić się tutaj. Co wy na to?? Jeżeli chodzi o twoje pytanie Anderon.

   Tutaj Gabriel zatrzymał oraz przekrzywił głowę jakby  się zastanawiał nad czymś zastanawiał. Po chwili jednak kontynuował.

   – Nie oczywiście, że nie musicie ich wszystkich eksterminować. Zależy mi tylko na tym żeby raz na zawsze opuścili te tereny i tutaj nie powracali. Więc jak, zgadzacie się??

Greyu - 2010-04-01 20:53:40

George the Screwdriver




Energicznie położył ręce na stół , szybko podniósł się z miejsca , na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech a w oczach zabłysło coś co świadczyło o niezwykłym szczęściu George'a
-Fura w nagrodę!? Samochód z silnikiem a w tym silniku cylinder , chłodnica , akumulator...
W tym miejscu zaczął wymieniać tyle komponentów wewnętrznych silnika , że raczej nikomu nie chciało się tego słuchać , był tak podekscytowany , że wydawać by się mogło , że zaraz przywali ze szczęścia Anderonowi prosto w twarz , nie zrobił tego
-...WCHODZĘ W TO! Jaki masz samochód , Firebird , Corvetta , Ford a może Dodge!? Załatwimy tych gości raz dwa i wrócimy po nasze cacko!
Łzy szczęścia spływały mu po oczach , był niezwykle podekscytowany.
-Zaraz samochód a do tego jeszcze zimna Cola z bąbelkami , kocham was chłopaki!

Bartek - 2010-04-01 21:02:41

Anderon



-Mi odpowiada ta opcja tylko czy znajdzie się u ciebie zacny panie jakiś łuk oraz strzały i lina ? Bo mam tylko swój łańcuch i katanę. A przydała by mi się jakaś broń, która nie wydaje dźwięku przy wystrzale? Jeśli tak to był bym wdzięczny.

Zwracając się do reszty kompani:
-Towarzysze piszecie się na taki układ?A ty Szarik?
Który szczekną dwa razy i zamachał ogonem.

Havoc - 2010-04-01 21:12:05

Callahan



Zmarszczył brwi pijąc wodę, po tym jak usłyszał o oddaniu samochodu prawie za bezcen. Rozejrzał się po barze i jakby coś liczył. Po czym uśmiechnął się i wrócił do szeryfa.
- Samochód... paliwo. Dodaj do tego leki i prowiant. - położył szklankę wody i zabrał maczetę ze stołu. - Bo nawet jak wyjedziemy... samochód na nic głodnym, spragnionym lub chorym się nie przyda.
Spoglądał na szeryfa nieufnie.

Wellby - 2010-04-02 10:09:47

Henry Morisson



Podszedł do szawki z zamiarem wyciągnięcia swoich rzeczy.
Wyglądała ona całkiem zwyczajnie lecz bardzo solidnie.
Jedynym zabezpieczeniem był zamek szyfrowy.
Szczęśliwy, że panięta jak ją otworzyć.. przekręcił kilka razy w prawo , później w lewo i z nów w prawo.
Po naciśnięciu czegoś co wyglądało jak klamka powoli otworzył drzwiczki.
W środku znajdowało się kila rzeczy.
Najpierw wyciągnął dwie torby, następnie chwycił za pasek długiej na 1,5 metra tuby i zawiesił ją sobie na ramię. Na samym końcu chwycił za gnata i schował go sobie za pasem.

~Mam nadziejże, że nie będę go musiał używać~

Po uporaniu się ze swoimi rzeczami podszedł do najbliższego stołu i położył na nim większa torbę.
Rozsunął 2 zamki błyskawiczne. W pierwszej przegrodzie znajdowały się jego rzeczy osobiste: portfel, klucze, kilka przepustek i przyrządy biurowe.Natomiast w drugiej gdy ją otworzył przed jego oczami ukazał się laptop.
Podniósł klapkę i nacisnął guzik on...... ale nic się nie stało.

~Szlag by to trafił... bateria się rozładowała~

Sięgnął do torby i wyciągnął ładowarkę.

~Muszę z skądś wytrzasnąć zasilanie~ - rzekł rozglądając się po pomieszczeniu.

~W gniazdkach pewnie nic nie będzie, więc.....~ - zamyślił się chwilę i spojrzał na lampy z zasilaniem awaryjnym.
Podniósł z ziemi mniejsza torbę i zajrzał do środka, a na jego twarzy malował się uśmiech.

~Przezorny zawsze ubezpieczony~

W środku znajdowały się narzędzia jakich potrzebował.
Podszedł do jednej z lamp i zaczął ją rozbierać aby dostać się do zasilania.

Rzut na Elektronikę -> [Rzut w Kostnicy: 9]

Chudy - 2010-04-02 10:34:02

- Sowicie chcesz nas obdarować za, zdawałoby się, dosyć proste zadanie. Tak na marginesie, ile razy już próbowaliście się uporać z tymi ludźmi? Stawiają jakiś większy opór?

Darth Misiekh - 2010-04-02 15:31:22

Henry Morisson:




   Chwilę kombinował przy lampie ale jego starania się opłaciły. Zdołał się podpiąć. Teraz należało tylko włączyć Helenę.  Wreszcie może pozna odpowiedzi na pytania jakie stawiał sobie od przebudzenia.

   Komputer od razu przebudził się znowu do życia.

   - System operacyjny w normie.   – Dawno nie słyszany głos spowodował, że łezka w oku Henrego się zakręciła. - Witaj Henry,  w czym mogę pomóc??  



Callahan, Anderon, George i Peter:




    -  Co do leków może być problem bo sami niewiele posiadamy. Jeżeli chodzi jednak o prowiant to powinno się coś załatwić.

   Gabriel skierował swoją twarz w kierunku Petera.

    - Natomiast co do ile razy próbowaliśmy się ich pozbyć ano kilkakrotnie z nikłym rezultatem. Za każdym razem po paru dniach powracają i jeszcze bardziej nam doskwierają. Dlatego zwracam się do was byście raz, a porządnie pozbyli się dla mnie tego problemu.

Havoc - 2010-04-02 16:22:34

Callahan



- Gdzie można ich znaleźć? - wstał i przypiął maczetę do pasa. Gotów do drogi i mordowania.

Wellby - 2010-04-02 17:18:27

Henry Morisson


-Witaj, potrzebuje kilka informacji. Na początek co się działo w bazie  przed odłączeniem ciebie od głównego komputera? Jak doszło do wypadku w północno-zachodnim skrzydle , jeśli możesz przybliżysz mi także działanie wirusa typu AR?
-A i wyświetl mi jeszcze na ekranie mapę bazy z zaznaczeniem każdego pomieszczenia bo nie pamiętam za dobrze ich rozmieszczenia.

Bartek - 2010-04-02 17:52:30

Anderon



- Jak dla mnie to gitarka tylko potrzebuję leku na osteroporozę i liny oraz łuku z strzałami no i może jakieś dwa pistolety z magazynkami.

Greyu - 2010-04-02 18:03:50

George the Screwdriver




Zacierając ręce:
-Już nie mogę się doczekać aż będziemy przemierzać Amerykę w samochodzie , Szeryfie bądź tak łaskaw i pokaż to cudo

Darth Misiekh - 2010-04-02 19:45:01

Henry Morisson:




   - Nie posiadam wystarczających danych. Sprecyzuj pytanie.

   Z komputera zaczęły dochodzić ciche pomruki. Znaczy to że Helena przeszukuje swoje banki pamięci.

   - Znaleziono informacje dotyczące wirusa AR. Przedstawiam skrócone dane.  Jest to śmiertelnie niebezpieczny wirus roznoszący się drogą powietrzną. Zadaniem jego jest  niszczyć  zdrowe komórki w swoim otoczeniu. Stworzony przez doktora Natana Greena w 2020 roku.  Nie posiada antidotum. -

   - Ładowanie kolejnych informacji. Proszę czekać. Informacje załadowane. Przyczyny awarii w północno-zachodnim skrzydle – nieznane.  Według moich statystyk zawinić mógł program sterujący zabezpieczeniami wirusa. -

   - Ładowanie kolejnych informacji. Proszę czekać. Mapa kompleksu załadowana. Wyświetlić ją??  



Callahan, Anderon, Gregory i Peter:



   - Według moich ostatnich informacji znajdowali się gdzieś na wschód od miasta.  Jak już wspomniałem Anderon nie posiadam leków przynajmniej nie do odstąpienia.  No chyba, że chcesz pohandlować?? Podobnie rzecz się tyczy broni. W tych czasach trudno o takie rzeczy.

Wellby - 2010-04-02 22:21:33

Henry Morisson



- Tak wyświetl ja.

~Będę musiał podpiąć się pod główny komputer aby dowiedzieć się więcej~

-Zaznacz na niej drogę do pomieszczenia w którym będę mógł cie podpiąć pod główny komputer.

Havoc - 2010-04-02 23:05:29

Callahan



- Wschód. Okay. - Callahan wziął swoją torbę i podszedł do drzwi wejściowych. Odwrócił się do reszty. - Będę trochę na wschód od miasta czekał... - po tych słowach wyszedł i zaczął się rozglądać po mieście. Jakby coś oceniał.
Przeszedł się kawałek wzdłuż miasta i wyruszył trochę na wschód. Teraz tylko czekać.

Bartek - 2010-04-02 23:16:16

Anderon


Odpowiadając szeryfowi
-Dziękuję za udzielenie odpowiedzi mości panie

Potem bez zastanowienia wstał z krzesła szybko wypił swoją wodę i poprawiając sobie katanę zawołał swojego psa i też wyszedł z baru nic nie mówiąc i skierował swe kroki tam gdzie powiedział szeryf pogłaskał psa po głowie i nucąc melodyjkę zespołu metalicznego oraz udając że gra to na perkusji to na gitarze elektrycznej szedł w tym kierunku  a Szarik biegł obok niego i machał wesoło ogonem.

Darth Misiekh - 2010-04-03 10:41:09

Henry Morisson:




   - Ładuje mape. Mapa załadowana.   –

   Na wyświetlaczu Heleny ukazał się zgrabny obraz przedstawiający cały kompleks.

   - Zaznaczam drogę do głównego komputera.

   Niespełna chwilę później na mapie pojawiła się czerwona linia, która symbolizowała drogę jaką Henry musi pokonać.

   – Coś jeszcze Henry??



Callahan:




    Wylazł z baru. Słońce całkowicie skryło się za ciemnymi burzowymi chmurami.  Kilku mieszkańców których minoł  szybko schodziło mu z drogi. Wyglądali nędznie – ubrani w bure stroje z wynędzniałymi twarzami. Chociaż w ich oczach kryło się coś dziwnego, coś czego Callahan dawno nie widział – jakby żądza.  Nie napotkał też żadnych strażników co było teraz dość dziwne, zwarzywszy że wcześniej nie odstępowali go wraz z towarzyszami ani na jeden krok.


Anderon:




    Ruszył  za Callhanem.  Mijając zrujnowane domy oraz mieszkańców dostrzegł  jedną  dziwną rzecz. Brak  kogokolwiek powyżej 30 roku życia. Poza oczywiście Gabrielem.  Wszyscy mijani mieszkańcy mieli góra powyżej dwudziestu paru lat.


George i Peter:




    - Widzę, że twoi koledzy aż się garną do roboty.  Jak dobrze pamiętam chciałeś obejrzeć to moje cudo. Chodźcie więc ze mną.


    Wstał i skierował swoje kroki w kierunku drzwi. Przystanął przed nimi, obrócił się i dodał:

    - Więc jak idziecie??

Greyu - 2010-04-03 10:58:15

George the Screwdriver




Podążył za szeryfem z uśmiechem na ustach .
-Już nie mogę się doczekać!

Havoc - 2010-04-03 12:14:01

Callahan



Coś tu nie pasuje... ale co? pomyślał do siebie gdy mijał wszystkich mieszkańców. Nie mógł też ocenić obrony miasta z powodu braku straży. Czyżby mieli jakąś kryjówkę której nie zobaczył jeszcze? Rozejrzał się spokojnie szukając miejsca w którym mógłby się ukryć jakiś snajper. Może nawet nowoczesna kryjówka, która otwiera się z ziemi. Kiedy skończył rozglądanie się stanął kilkadziesiąt metrów od miasta na wschód. Czekając.

Wellby - 2010-04-03 20:19:31

Henry Morisson



- Na razie wystarczy

Odszedł od lapsa i podszedł do schowków.

~Zanim bateria sie naładuje nie mogę próżnować. Ciekawy jestem czy znajdę coś użytecznego w nich. W końcu tamci są martwi, a nie wiem co może mi się przydać, gdy będę szedł do głównego komputera.~
- pomyślał spoglądając to na schowki, to na martwego mężczyznę

~Tylko jak je mam otworzyć?~ - rozejrzał się po pomieszczeniu i zauważył w rogu kamerę.

- Nie masz przypadkiem nagrań tego pomieszczenia ? - zwrócił się do Heleny ale w głębi wiedział ze ich niema. Wszystko było w głównym komputerze.

Bartek - 2010-04-03 20:45:58

Anderon




Dochodząc do Callachana przestaje się bawić i nucić melodię, stając i kierując głowę w jego stronę zapytał się go

-Czy może zauważyłeś że ci ludzie oprócz Gabriela nie mają ponad trzydziestu lat? I coś mi się nie podoba ten cały szeryf. Przypuszczam że ma na nas przygotowanego jakiegoś haka albo jakąś inną sztuczkę musimy uważać na niego. I pogłaskał swojego psa po głowie a ten zamachał ogonem i usiadł.

Darth Misiekh - 2010-04-04 11:47:53

Peter:




- George to ja idę do Callahana, czekamy na ciebie 10 minut jak się nie zjawisz to rozumiem, że strach cię obleciał i wyruszamy bez ciebie.   –

Henry Morisson:




   Helena chwile milczała. Jakby przeszukiwała swoje bazy danych. Po niecałej minucie w końcu odpowiedziała:

   - Nie potrafię się połączyć  z głównym komputerem. Za dużo zakłóceń. Chociaż odbieram dziwne przekazy z powierzchni. Jakby audycje lub nawoływanie w strasznie zniekształconym angielskim. Obserwować te transmisję??   -


Callahan i Anderon:




   Baczne rozglądanie się ukazało Callahanowi dwie dogodne pozycje dla snajperów. Jedna była na dachu budynku w którym rozmawiał z miejscowym ważniakiem, drugą natomiast były ruiny jakiegoś starego zajazdu który stał niecałe trzy domu dalej.

   Na dodatek z nieba zaczął padać leciutki deszczyk.


George:




   Ruszyli drogą w kierunku jednego z większych domostw.  Zbudowany był tak jak wszystkie wokoło z naprędce skleconych blach i desek. Pierwszy wszedł  Gabriel odwrócił się jeszcze w kierunku montera i dodał:

   -   Zapraszam z moje skromne progi może będziesz umiał naprawić mi przy okazji kilka innych moich sprzętów.

   Zapraszającym gestem zaprosił George`a  do środka.

Greyu - 2010-04-04 12:26:07

George the Screwdriver




George wszedł do środka a jego oczom ukazały się półki pełne narzędzi , kanistry , stoły do pracy , na podłodze można było zauważyć kanał naprawczy. Jednakże ważniejsze było co George ujrzał nad tym kanałem. Wielka masa przykryta szarą płachtą. George mimo swojej obszernej wiedzy na temat pojazdów nie mógł na pierwszy rzut oka po kształcie ocenić co to za model , z dolnej części płachty wystawały koła. Praktycznie bez bieżnika , jedna rzecz która się uchowała to napis Goodyear 22'. Takie koła były seryjnie umieszczane w samochodach Forda , Chevroleta i Dodge. Jednak w postapokaliptycznym świecie nie znaczyło to zbyt wiele. Każda sprawna opona była na wagę złota. George sugestywnie popatrzył na szeryfa a następnie na przykryty samochód. Na jego twarzy wciąż pozostawał uśmiech.

Wellby - 2010-04-04 14:58:23

Henry Morisson




-Tak obserwuj ją

Po jakimś czasie jak bateria się naładowała Henry odłączył ładowarkę i spakował laptopa do torby lecz nie wyłączał go, tylko przełączył w tryb oszczędności baterii żeby Helena mogła obserwować tą transmisję.
Następnie zabrał swoje rzeczy i wyszedł na korytarz kierując się do laboratorium po lewej.

~Ciekaw jestem w jakim jest stanie~

Darth Misiekh - 2010-04-04 20:16:06

George:




   - Teraz!    – Ten nieoczekiwany zwrot wypowiedziany przez Gabriela był dla George`a  prawdziwym zaskoczeniem. Już miał się obrócić by sprawdzić co się dzieje oraz co jego nowy znajomy ma na myśli. Gdy poczuł na swojej głowie cos ciężkiego i twardego. Przez co do jego oczu napłynęły łzy.


----------------------------------------------------------

Zdaj test na Odporność na ból o stopniu trudności Trudny

Greyu - 2010-04-04 22:08:14

George the Screwdriver




[Rzut w Kostnicy: 7]



Ciemność przed oczyma. Ostateczne próby utrzymania równowagi i wyrwania się z uścisku. Śrubokręt jednak nie należał do osób o dużych gabarytach . George pod naciskiem osoby atakującej upada na podłogę.
-Pożałujesz tego skurwielu!
Dźwięk wiązanego sznura. Ofiara szeryfa ze wszystkich sił szamoce się na podłodze. Jednakże bez skutecznie.
Silne uderzenie w twarz. George nie przestał się szamotać. Drugie uderzenie , trzecie , czwarte. Monter przestał się wiercić rozumiejąc swoją beznadziejną sytuację.
~Przejebane
Piąte uderzenie na poprawkę. Tym razem utrata przytomności...

Havoc - 2010-04-04 22:36:15

Callahan



- Dość długo mu zajmuje oglądniecie samochodu. - powiedział po kilku minutach stania za wschód od miasta. Nie odpowiedział Anderonowi na pytanie. Wolał to zostawić bez odpowiedzi. Niestety niepokoił się o George'a. Bez niego pewno nie odjadą jeśli zdobędą samochód. - Sprawdźmy co się dzieję. - poszedł w stronę miasta, ale próbował podejść do innej części.

Bartek - 2010-04-05 13:29:14

Anderon



Bez chwili zastanowienia zawrócił i zaczął wracać  i rozglądać się nagle przykucną popatrzył psu w oczy i powiedział te słowa :

-Szarik szukaj naszego mechanika pamiętasz jego zapach szukaj !!

Chudy - 2010-04-05 16:48:51

Peter Morton



- Gadałem z Georgem przed wyjściem z baru i ustaliliśmy, że jeśli nie zjawi się w przeciągu 10 minut to mamy iść bez niego - powiedział do Anderona - Zawróć swojego psa, musimy ruszyć bez mechanika. Chyba, że chcesz go szukać zostawiając nas abyśmy poszli też bez ciebie?

Havoc - 2010-04-05 17:01:26

Callahan



- Lepiej sprawdzić... niż później żałować. - skomentował słowa Petera, nie zatrzymując się nawet.

Bartek - 2010-04-05 19:18:03

Anderon



Odwracając się ale dalej idąc powiedział te słowa:

-Mną się nie przejmujcie dołączę do was później, w końcu miałem drobne porachunki z mechanikiem ale w końcu jest częścią naszej ekipy i sprawdzę co się z nim stało, a co do szeryfa to muszę sobie też z im pogadać jak będzie coś nie tak to przyślę Szarika znajdzie was po zapachu.

Po skończeniu odpowiedzi podbiegł do psa i powiedział do niego :
- Szukaj piesku szukaj!

A jeszcze na koniec pomyślał:

~Kurczaczek że też musiał iść zobaczyć ten popaprany samochód, że też nie mógł po załatwieniu zlecenia tego zrobić niech to wszystko weźmie szlak !!!

Darth Misiekh - 2010-04-05 20:54:40

Henry Morisson:




   Spokojnym krokiem ruszył przyjrzeć się laboratorium. Bez większych trudności dostał się do środka. Nie za wiele  z niego pozostało. Ledwo kilka stołów, a na nich jakieś resztki potłuczonych instalacji chemicznych.  Pod lewą ścianą znajdował się rząd poukładanych szafek. Niestety nic pożytecznego na nim niebyło.  Gdzie  niegdzie też pomiędzy tym całym bałaganem mógł dostrzec przebiegającego szczura.

   Po dawnej świetność ośrodka nie pozostało nic. Ledwo kilka menzurek które jakby oparły się niszczycielskiej sile. Nic co mogłoby mu się przydać lub wyjaśniałoby co mogło się wydarzyć po jego zamrożeniu.


Callahan:




   Już w drodze powrotnej coś zaczynało mu tutaj śmierdzieć . Zrobiło się podejrzanie spokojnie. Za spokojnie jak na jego gust. Żadnych mieszkańców tak jakby wszyscy poukrywali się w domach. Przeczuwając że zaraz się coś wydarzy.

   Wtem niewiadomo dokładnie skąd padł strzał. Całe szczęście napastnik nie był najlepszym strzelcem bo w przeciwnym wypadku Callahan pożegnałby się z życiem.Szybkie spojrzenia na lewo i prawo nie ukazały w którym miejscu mógł się zaczaić.



Peter i Anderon:




   Obydwaj stali jeszcze poza miastem gdy się zaczęło. Ołów zaczął śmigać im na głowami. O dziwo nie dostrzegliście żadnego z napastników. Skubańcy dobrzy byli i musieli znać się na swojej robocie. 

   Zanim sami rzucili się w poszukiwaniu jakieś kryjówki by przeczekać całe to pierwsze zamieszanie, dostrzegli jeszcze jak Callahan sam poszukuje jakiegoś schronienia.



-----------------------------------

Mapka terenu znajduje się w galeri. Natomiast legenda do niej w komentarzach

Havoc - 2010-04-06 11:27:37

Callahan



Można rzec odruch warunkowy. Callahan po strzale od razu schylił głowę i zaczął biec w stronę najbliższego budynku. Dla niego to był budynek po jego prawej. Chciał wbić się przez drzwi, ale przypomniał sobie o oknie z boku. Zrobił mały skręt za budynek i szybko wskoczył do budynku już z odpiętą maczetą.

Bartek - 2010-04-06 16:17:00

Anderon



Bez chwili zastanowienia krzyknął do psa aby warował i sam położył się na ziemie pociągając za tym Petera.
Kiedy to uczynił zaczął czołgać się do swojego psa i zawiązując mu łańcuch na obroży czołgał się w jakieś bezpieczne miejsce i kiwając Peterowi aby czołgał się za nim i tak dotarli do jakiegoś domu i przy drzwiach Anderonpróbował je otworzyć żeby wejść do środka.

Wellby - 2010-04-06 20:35:27

Henry Morisson




Gdy rozglądał się po pomieszczeniu w końcu uznał że nie ma to sensu.

~Nic tu nie znajdę, kompletne pustki~

- Heleno możesz mi odtworzyć tą audycje radiową, podejrzewam że z niej coś się dowiem.
-rzekł, a następnie udał się wolnym krokiem w stronę drzwi na przeciwko laboratorium.

Darth Misiekh - 2010-04-06 22:27:00

Henry Morisson:




   Helena chwile milczała by wreszcie przemówić:

   - Audycja jest strasznie zniekształcona i trochę zajmie mi jej kompletne oczyszczenie. Udało mi się jednak na razie oczyścić tylko jej mały fragment.

     Ayuda. . . Necesitamos ayuda. . . Las máquinas vienen. . . Repita máquinas vienen. . .
Sierżancie Oconell  proszę natychmiast udać się do punktu PZ. Powtarzam proszę udać Siudo punktu PZ. Rannych zostawić . . . sprzęt zniszczyć 



Callahan:




   Po spektakularnym wbiciu się do pomieszczenia jego oczom ukazał się widok trojga skulonych w koncie mieszkańców.

   - Proszę nie rób nam krzywdy.   -  Przemówił jeden z nich.

   W między czasie na ulicy zapanował spokój. Strzały ucichły. Teraz zaczęła się dopiero zabawa w której zwycięzca brał wszystko, a przegrany szedł do piachu.


George:




    Zbudził go huk wystrzału. Czuł się tak jakby przez całą noc hulał na taniej wódce z Vegas. W głowie mu pękało,  a przed oczami skakały mu mroczki. Skupienie się na jakimkolwiek przedmiocie powodowało nieznośny ból z tyłu głowy. 

    Zdążył zorientować się jednak, że nadal znajduje się w warsztacie.  Oraz to, że ktoś wykorzystał moment i w czasie kiedy był nieprzytomny związał go.


--------------------------------------
Proszę o wykonanie rzutow na Inicjatywe.

Havoc - 2010-04-06 22:52:02

Callahan



- Nic wam się nie stanie... - wyrwał siłą dzieciaka mierząc maczetę w dorosłych. - My też chcemy przeżyć. - próbował z dzieckiem pod ostrzem maczety wyjść na główną drogę. - Słuchajcie! Jeśli chcecie aby ten dzieciak przeżył, to możemy się dogadać!

Bartek - 2010-04-07 10:42:16

Anderon



Pożucając pomysł dotarcia do domu dalej leżąc na brzuchurozglądał się za jakimś innym shronieniem gdzie mógł by przeczekać wraz ze swym psem i Peterem tą strzelaninę.
I mysląc :

~No to ładny bigos trzeba poczekac aż skończa

Po tym przemysleniu dalej leżąc na ziemi odwracając się do Petera powiedział te słowa:

-Masz może jakieś pomysły Peter? Bo mnie się skończyły.

Chudy - 2010-04-07 14:06:23

Peter Morton



Stojąc dalej nisko na nogach i rozglądając się skąd mogły paść strzały - Chodź za mną! - krzyknął do Anderona po czym rzucił się w trawę którą miał na wschód od swojej pozycji. Wypatrując przeciwnika - pobiegniemy pod ściany tego domu - powiedział pokazując dom na południu - tam powinno być w miarę bezpiecznie.

Wellby - 2010-04-07 16:42:50

Henry Morisson



~Sierżant Oconel... nie znam takiego.... i co wogóle się dzieje ?~

- Jak będziesz mieć więcej tego oczyszczonego przekazu to odtwórz mi go.


Stanął na chwilę, spojrzał w sufit i zamyślił się..... Po chwili ruszył w stronę drzwi naprzeciwko.

Greyu - 2010-04-07 17:50:19

George the Screwdriver




[Rzut w Kostnicy: 47]


George ocknął się w ciemny pomieszczeniu z bólem nadgarstków. Ktoś związał mu z tyłu ręce.
~Dobra , teraz trzeba jakoś się uwolnić~
Śrubokręt energicznie zaczął ruszać pięśćmi tak by sznur spadł mu z rąk.

[Rzut w Kostnicy: 6]

Trochę szarpania się , zręcznego operowania sznurem i George był wolny.
~Ciemno tu jak cholera , powinienem poszukać latarki bądź lampki. Chyba , że szeryf
był na tyle głupi i nie zamknął garażu~
George wymacał klapę i próbował ją podnieść.

Bartek - 2010-04-08 08:42:50

Anderon



Bez zastanawiania się pociągną psa i przebiegł razem z nim oczywiście z głową w dole do Petera:

-Okej ty odliczaj kiedy biegniemy. Jak coś będę tuż za tobą.

Darth Misiekh - 2010-04-08 20:51:18

Henry Morisson:




   - Zrozumiałam szefie.   – W głosie Heleny można byłoby doszukiwać się nuty sarkazmu gdyby nie była tylko i wyłącznie komputerem.

   Ruszył więc na badanie następnych pomieszczeń prowadzących do głównego komputera.

   Przekroczył już wejście do następnego korytarza prowadzącego do głównego tunelu z którego łatwiej można było się dostać do reszty pomieszczeń w bazie. Gdy Helena znów przemówiła:

   - Henry moje połączenie z głównym komputerem znów jest aktywne. Wydaje się jakby ktoś go na nowo załączył. Większość jego plików jest uszkodzonych lub nie mam do nich dostępu.  System SI komputera wydaje się być jednak nie naruszony chociaż czekaj . . . -

   Komputer Henrego  przez chwilę milczał bu po kilku następnych sekundach podjąć swą wypowiedź na nowo:

   - Dostałam właśnie informacje, że uznano nas za intruzów, a mnie odłączono.   -


Callahan:




   Na twarzach mieszkańców od razu pojawił się wyraz ulgi. Mężczyzna który wcześniej się do niego odezwał znów przemówił:

   - Czy przybyliście nas uwolnić od tego okrutnika Gabriela?? -



Peter i Anderon:




   Zaczęli  przemieszczać się w kierunku zabudowań. I wtem stało się najgorsze. Padły strzały. Świat na kilka minut zatrzymał się. Pierwsza kula musnęła tylko lekko lewe  w ramię Anderona , niestety druga była bardziej celna trafiając Petera prosto w brzuch. Siła postrzału oraz szok spowodowany, że zwalił się na ziemię.



George:





   Spokojnie poniósł bramę. Kto mógłby się spodziewać, że Gabriel jednak będzie taki głupi i pozostawi ją otwartą.

   Przed jego oczami ukazał się widok dwóch oddalonych o jakieś 30 metrów domów oraz sporej kępie traw po lewej. Miał do niej niecałe 15 metrów. Wtem do jego uszu dotarły dwa strzały po czym znów zapadła cisza.


--------------------------------

Bartek proszę o zapisanie sobie na karcie postaci na lewej ręce lekkiej rany ( Oraz zdanie Problematycznego testu na Odporność na ból – zdany daje 15% utrudnienia do testów niezdany natomiast 30% ). Natomiast  Chudy ciebie proszę o zapisanie sobie na karcie postaci ciężkiej rany ( oraz wykonanie Trudnego testu na Odporność na ból – zdany powoduje 30% utrudnienia do kolejnych testów, niezdany natomiast 60% ) 

Greyu - 2010-04-08 22:30:46

George the Screwdriver




Korzystając ze światła słonecznego które oświetlało teraz cały garaż zaczął szukać czegoś przydatnego bądź broni.
~No spryciulo , zostawiłeś otwarty garaż to może jeszcze położyłeś automat na stole

Havoc - 2010-04-08 22:37:05

Callahan



Wrócił do domu z dzieciakiem. Niezbyt zadowolony.
- Widać... nie chcą. Ilu ma ludzi? Gdzie są? - oddał dzieciaka rodzinie i stanął przy nich rozglądając się uważnie.

Bartek - 2010-04-09 10:43:50

Anderon



[Rzut w Kostnicy: 32]

Puszczając psa i każąc mu dalej biec do drzwi zatrzymał się i podniósł Petera mówiąc te słowa

-Tylko mi tu nie umieraj stary jesteś za młody żebyś umarł zaniosę cie do tego domu choć bym miał tu zginąć ! Poza tym masz tu jeszcze coś do zrobienia więc ani mi się waż zdychać!!

Po tych słowach próbując podnieść Petera poczuł strasznie piekący ból w ranionym ramieniu nie dając rady Go podnieść!

Chudy - 2010-04-09 12:01:43

Peter Morton



[Rzut w Kostnicy: 37]
[kostki: 8, 12, 17; char.: 7; odp. na ból: 1 => 60% utrudnienia]

Greyu - 2010-04-09 15:25:01

George the Screwdriver





Wodząc wzrokiem i rękami po biurku przypomniał sobie co ma za plecami. Przestał szukać
przedmiotów na stole , szyderczo się uśmiechnął i odwrócił. Teraz przed nim stała masa
przykryta szara płachtą. Była na kołach. Podniósł plandekę i ujrzał...

Wellby - 2010-04-09 19:15:51

Henry Morisson



- Intruzów powiadasz hmm.... Jestem ciekaw kto uruchomił główny komputer.

Stanął na chwilę i spojrzał przed siebie na drzwi w korytarzu.

~Musimy sie tam jak najszybciej dostać, lecz po drodze chciałbym zobaczyć jak wyglądają inne pomieszczenia w kompleksie. Mam nadzieję ze będą w lepszym stanie, niż te co do tej pory widziałem. ~

Darth Misiekh - 2010-04-10 15:36:46

Henry Morisson:




   - Henry nie chciałabym wpływać na twoją ocenę ale mamy bardzo nikłe szanse dostania się do głównego komputera. Dokładnie to tylko 15% i to przy założeniu, że większość zabezpieczeń będzie wyłączona. Proponuje więc wydostanie się z bazy, może wtedy dowiemy się co się stało. Więc jak mam ustalić mapę do wyjścia?? Zajmie mi to tylko kilka chwil.   –


Callahan:




   - Jaką mam pewność, że po tym co zrobiłeś przed chwilą się to nie powtórzy jak ci podam te informacje??   – odpowiedział mężczyzna.

   W pomieszczeniu nie znajdowało się nic szczególnego. Kilka byle jak skleconych krzeseł oraz  prowizoryczny stół z jakiegoś starego kawałka blachy. Dochodziło do tego jeszcze trzy stare materace rozłożone przy wschodniej ścinane budynku. 


Peter i Anderon:




   Na oczach Anderona Peter zemdlał. Z jego rany raz za razem wypływały strugi krwi. Wokół niego zaczynała tworzyć się już sporych rozmiarów  kałuża krwi. Ostrzał nieprzyjaciela się skończył. Pozostawało tylko zabrać stąd przyjaciela.


George:




   Zamaszystym ruchem dłoni plandeka się osunęła ukazując przed wzrokiem George`a  ustawiane kartony. Spoczywały w taki sposób by imitowały prawdziwy pojazd. Więc Gabriel nie był jednak taki głupi na jakiego na początku wyglądał.


Wszyscy:




   Po chwili po całym obszarze miasteczka dał się słychać  głos Gabriela:

   - Widzę, że całkiem dobrze sobie radzicie. Co powiecie na zawieszenie broni oraz pozwolenie wam w spokoju odejść z tej dziury?! -

Havoc - 2010-04-10 15:44:24

Callahan



- A chcesz rozmawiać z Gabrielem? Czy może z moją maczetą? - podnosi wyżej maczetę. Zastraszając mężczyznę, aby go słuchał. - Jeśli chcecie umierać jak psy z ręki Gabriela, to mogę to przyspieszyć. Mów!

Wellby - 2010-04-10 17:55:32

Henry Morisson



- Jeśli ty to mówisz, to pewnie masz rację. Ustal na mapie najkrótsza drogę do wyjścia. Zawsze przecież mogę się tu wrócić.


Ściągnął torbę z ramienia i wyciągną lapsa, następnie przeszedł z opcji oszczędzania na normalna, aby zobaczyć jak wygląda droga do wyjścia.

Greyu - 2010-04-10 21:46:23

George the Screwdriver




Spojrzał na atrapę i niemalże zaczął płakać , jego marzenia o samochodzie legły w gruzach. Ale
zaraz , może szeryf ma inny garaż. Wrócił do przeszukiwania biurka i szafek w poszukiwaniu broni
~Postrzelę cię gnoju , utnę jaja i wsadzę je do twoich oczodołów a potem sprzedam niemieckim
pedofilom

George był okropnie zły , ogarniał go szał. Nadał przeszukiwał szafki.

Bartek - 2010-04-11 10:30:44

Anderon



Ściągając płaszcz i owijając ranę w brzuchu towarzysza i związując rękawami żeby zacisnąć aby krew już nie leciała znowu próbuje podnieść ciężko rannego Petera i przenieść go do domu do którego biegli.

~Tylko mi nierób takiego numeru nie chcę abyś umarł wyciągnę cię z tego!!!

Darth Misiekh - 2010-04-11 20:27:29

Henry Morisson:




   - Już się robi szefie.   – Na wyświetlaczu komputera pojawiła się kolejna linia. Tym razem byłe niebieska. Wskazywała wyjście z całego kompleksu. – Dotarcie do wyjścia powinno zająć nam niecałe 25 minut. Oczywiście jeżeli nigdzie po drodze nie zahaczysz. -


Callahan:




   - Jeżeli obiecasz, że po wszystkim odejdziecie stąd??   – Chwilę się zastanawiał, popatrując to na swoją rodzinę to na Callahana. – Dobra przekonałeś mnie.  Najprawdopodobniej siedzą teraz w jednym z centralnych domów miasteczka. Natomiast co do ich liczby to jest ich 5 plus Gabriel.  Nie potrafię natomiast powiedzieć jakim dysponują wyposażeniem. Teraz odejdź bo nie chcemy mieć kłopotów.   –


Anderon i Peter:




   Z wielkim trudem udało mu się go dźwignąć. Skurczybyk trochę ważył, a fakt że przy sobie miał cały swój dobytek tego nie poprawiał.

   Dotarganie go do ściany budynku zajęło  mu chwilę. Po drodze spostrzegł już, że nie jest on pusty. W środku znajdowało się kilka osób. W tym nie kto inny jak Callahan. Nikt z obecnych w środku nie zorientował się jeszcze z jego podejścia pod okno.


George:




   Nic w nich niebyło. Same nie potrzebne rzeczy. Kompletnie nic co mogłoby nadawać się na broń. I wtedy też jego oczom ukazał się stary zardzewiały łom. Spoczywał spokojnie w koncie pomieszczenia. Można powiedzieć, że jednak George`a szczęście nie opuściło i znalazł coś co mogło robić za broń. 


-------------------------------------

Wykonany rzut na Budowe za Bartka
[Rzut w Kostnicy: 28]

Havoc - 2010-04-11 20:44:53

Callahan



- Zobaczmy czy są razem. - wyszedł przez okno. Rozejrzał się na boki i zaczął iść wzdłuż ściany. Gdy był za budynkiem, po zachodniej stronie, położył swoje rzeczy i wyciągnął beżową kurtkę, która by świetnie nadawała się do ukrycia jego czarnego tatuażu.
Wrócił do skradania się do kolejnego budynku, aby nikt go nie zobaczył. Miał zamiar obejść kilku budowli, aby być po drugiej stronie ruin.

Darth Misiekh - 2010-04-11 20:55:16

Callahan:




   Za oknem czekała go niemiła niespodzianka. Stało tam zdyszanych dwóch jego przyjaciół – Anderon i Peter. Z czego ten drugi był poważnie ranny.

Havoc - 2010-04-11 21:03:25

Callahan



- Zajmijcie ich jakoś... ja obejdę ich... i spróbuje po kolei załatwić. - powiedział zdejmując plecak i ubierając kurtkę. Ruszył dalej jak planował.

Greyu - 2010-04-11 21:41:06

George the Screwdriver




Wziął łom do ręki , na jego ustach znów pojawił się ten szyderczy uśmiech.
-Czuję się jak Gordon Freeman z Half-life'a
Zaczął lekko uderzać łomem o drugą dłoń
-No to ... graj muzyko
I wyszedł z garażu starając się pozostać w cieniu...

Bartek - 2010-04-12 17:03:41

Anderon



[Rzut w Kostnicy: 19]

Ściągając swój plecak i kładąc go na ziemi,sięga po torbę gdzie Peter powinien mieć swoje rzeczy jeśli chodzi o  leczenie osób kiedy to zrobił sięga do plecaka po swój scyzoryk (naostrzony żeby nie było skojarzeń ) i otwierając nóż  kładzie go na swoim plecaku tak żeby nie spadł i nie wybrudził się. Odwiązując zakrwawiony płaszcz i kładąc go tak żeby nie przeszkadzał po tym sięga,po swój scyzoryk i rozcina nim ubranie Petera aby dostać się do rany. Kiedy już to zrobił sięgną do swojego plecaka po wodę utlenioną aby przemyć ranę  i odkazić scyzoryk po przemyciu zaczyna rozcinać owe miejsce żeby móc wyciągnąć kulę i zaraz po tym obwiązać to bandażem żeby zatrzymać krwotok.

Chudy - 2010-04-13 17:10:44

Peter Morton



[Rzut w Kostnicy: 46]
[niezdany]

Wellby - 2010-04-13 17:32:53

Henry Morisson



Spojrzał jeszcze raz na mapę, aby zapamiętać które drzwi ma sprawdzić. Następnie schował laptopa do torby i ruszył.

Gdy dotarł do celu, zatrzymał się przed drzwiami......

~Jak dobrze pamiętam to było to jedno z laboratorii~


a następnie chwycił za klamkę i powoli pociągnął ją do siebie otwierając dzwi.

Darth Misiekh - 2010-04-13 21:04:32

Henry Morisson:




   O dziwo mechanizm otwierający działał. Drzwi z cichym pomrukiem się przednim otwarły.  Przed wzrokiem naukowca ukazał się rząd stołów . Znajdowały się na nich jakieś dziwne przedmioty których zastosowania nie potrafił określić. Podobne były z wyglądu do kamizelek noszonych przez wojskowych chociaż wydawały się być lżejsze i bardziej wygodne.

   Teraz też jego oczom ukazał się widok który zaparł mu dech w piersi. W koncie z lewej strony od drzwi stał robot bojowy. Pamiętał jak przez mgłę, że całe centrum badawcze zajmowało się projektami dla wojska. Na jego twarzy ukazał się uśmiech.  Więc  to tym zajmowali się jego koledzy przez ostatnie miesiące.

   Miał już ruszyć w jego kierunku gdy stała się rzecz nieoczekiwana. Robot przebudził się znów do życia.

   - Wykryto nie autoryzowane wejście.   – Wydobyło się z jego głośników – Podaj hasło lub zostaniesz wzięty za intruza i obezwładniony.   -


Callahan:




   Jakimś cudem zdołał się przedostać do następnego budynku i pozostać nadal nie zauważonym.  Teraz też spostrzegł, że na dachu ruin znajduje się jeden z ochroniarzy Gabriela.  Poza tym jednym gościem w jego polu widzenia nie znajdował się nikt więcej.


Peter i Anderon:




   Chwilę się babrał we wnętrznościach lekarza.  Udało mu się jednak wydobyć z niego pocisk. Pozostało tylko zaszyć ranę, a resztę pozostawić najwyższemu.

   Jednak sam Peter pozostawał nadal nieprzytomny, a czas uciekał.  Jak przez mgłę docierało do niego echo wcześniejszych wydarzeń oraz prośba Callahana.


George:




   Jego nogi zdążyły tylko przestąpić  próg garażu gdy padł strzał. Całe szczęście, że niecelny.  Minoł go o dobry kawałek.

   Skutecznie jednak wybił mu chęć dalszego wychylania się z budynku.

Greyu - 2010-04-13 21:28:37

George the Screwdriver




Wrócił do garażu zalany zimnym potem.
~Jasna cholera , jestem pod ostrzałem , co teraz , co teraz!? Narazie nie będę się wychylał , z drugiej strony już mnie zobaczyli , może w tym garażu jest jakieś sekretne wyjście.
Tym razem zaczął szukać po podłodze.

Havoc - 2010-04-13 21:49:38

Callahan



Poprawił maczetę. Ścisnął mocno spoglądając na ruiny. Czekał na rozwój sytuacji. Sądził, że siedzą całą grupą w ruinach i jak tylko wyjdą wszyscy lub prawie wszyscy, to ruszy. Ruszy do ruin i załatwi samotnego snajpera.

Wellby - 2010-04-14 00:03:03

Henry Morisson



~Hasło?..... Jakie hasło?~ - przeleciało mu przez myśli. Przeważnie używał przepustek magnetycznych z danymi osobowymi.

~Chyba mu chodzi o kod dostępu.~ - Żadko go używał, ale był taki sam dla laboratorium chemicznego, jak i mechatronicznego w którym pracował, więc tu też powinien pasować.

- Profesor Henry Morisson, szef grupy badawczej laboratorium mechatronicznego i chemicznego... KOD DOSTĘPU Foxtrot,Uniform,Tango,Uniform,Romeo,Echo,Two,Zero,Two,Zero

~To powinno wystarczyć~ - Spojrzał na robota z oczekiwaniem na jego reakcję.

Bartek - 2010-04-14 08:52:12

Anderon



Obmywając wodą utlenioną ręce sięga do torby Petera szuka igły i nici żeby pozszywać  rannego kolegę po zaglądnięciu do małej kieszonki zobaczył srebrne igły a obok nich leżała szpulka nici.

-Trzymaj się Peter już prawie skończyłem

I przewleka nić i zaczyna zszywać to co rozciął

~Nie rób mi tego stary nie umieraj nie w takiej chwili nie zgadzam się żebyś umarł !

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wykonuje rzut na Leczenie ran.

Darth Misiekh - 2010-04-14 21:08:17

Henry Morisson:




   Maszyna bojowa obróciła się w jego stronę. Z jej głośników wydobyło się ciche buczenie.

   - Trwa weryfikacja danych . . . Czekaj . . . Kod dostępu wygasły trzydzieści lat temu. Osoba o tych parametrach znajduje się w komorach kriogenicznych.    –

   Naukowiec nie zdążył nawet sięgnąć po broń którą miał za pasem. Jedyne co zanotowały jego zmysły to przeraźliwy ból we wszystkich połączeniach nerwowych. Ostatnie co do niego dotarło to odgłosy biegu oraz krzyk.

  - Max mamy tutaj kolejnego! I ten jest na dodatek żywy!   -

   Później dał się już ponieść wszechogarniającej  ciemności.


George:

 


   Poszukiwania spełzły na niczym. Kilka chwil szukania i potrafił już z całą stanowczością stwierdzić, że poza drzwiami którymi tu wszedł oraz bramą nie było stamtąd innej drogi ucieczki.


Wszyscy:




   Po miasteczku dał się słyszeć donośny głos Gabriela. Najprawdopodobniej musiał mieć dostęp do jakiś urządzeń pozwalających zwiększyć siłę głosu.

   - Powtarzam po raz ostatni! Wycofajcie się! Nikomu wtedy nie stanie się żadna krzywda! Daje wam na to 5 minut! Kto pozostanie w miasteczku po tym czasie – zginie!   -

Bartek - 2010-04-15 18:19:38

Anderon



Niczym się nie przejmując zszywał dalej Petera żeby w końcu skończyć to co zaczął i w myślach sobie powiedział.

~Co za idiota z tego całego Gabriela najpierw każe nam się zająć ludźmi a potem do nas strzela co za koleś !

Po tym przemyśleniu i po z kończeniu zszywania przyjaciela wstał i krzykną

-Gabrielu jeśli mnie słyszysz to wyzywam cię na pojedynek na pięści lub broń białą bez broni palnej jeśli wygrasz odejdziemy z twego miasta i nigdy już tu się nie pokażemy ale jak Ja wygram to dasz nam spokój i to miasto stanie się wolne od ludzi takich jak ty i nigdy już tu nie powrócisz, nie wiem czy słyszałeś ale..... WYZYWAM CIĘ NA POJEDYNEK !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Havoc - 2010-04-15 18:24:33

Callahan



Postanowił ruszyć do kolejnego domu, który był teraz za barem. Miał nadzieję, że może zobaczy ich w tamtym budynku.

Greyu - 2010-04-15 20:12:47

George the Screwdriver





Usłyszał to co powiedział Anderon
~Hahaha!
Ledwo powstrzymał się od napadu śmiechu.
~Jeszcze tylko brakuje tutaj "Bóg , honor , ojczyzna". Nie wierzę by ktoś taki jak Gabriel zgodziłby się
na uczciwą walkę , to paranoja.

Chudy - 2010-04-16 06:41:36

Peter Morton



Powoli budzi się słysząc wrzaski nad swoją głową - boże... nie drzyj tak mord.. - przeszywający ból przeszedł po jego ciele. Złapał się rękoma za brzuch - ARGH! szlag! - Spojrzał na swoje dłonie umazane krwią z niedowierzaniem. - oberwałem...? - Zauważając nie do końca zszytą ranę krzyczy - Zostaw mnie! zostaw! spartolisz wszystko! - Podczołguje się do ściany budynku i opiera plecami. Sięga do torby i szuka środków dezynfekujących i przeciwbólowych. Zwraca się do Anderona - idź, poradzę sobie! - zażył painkiller'a i zaczął dezynfekować ranę sycząc z bólu kiedy płyn dotknął wyrwy w jego ciele.

Darth Misiekh - 2010-04-16 20:35:53

Henry Morisson:




   - Patrz szefie nasza królewna się obudziła.    –

   Naukowiec  z trudem otworzył oczy. Wszystkie mięsnie go bolały. Chwilę zajęło mu przyzwyczajenie się do panującego w pomieszczeniu półmroku.

   Leżał na gołej ziemi, a wokół niego stało trzech mężczyzn oraz kobieta. Wszyscy ubrani byli po wojskowemu chociaż lata świetlności ich ubrań były już dawno za sobą.  Został pozbawiony ekwipunku który miał przy sobie.  W całym pomieszczeniu panował zaduch i nieprzyjemny zapach potu i dawno nie mytych ciał.

   - Coś zrobił Maxowi?!   -  krzyknęła kobieta i już miała chlasnąć Henrego w twarz gdy mężczyzna stojący po jej lewej złapał ją za rękę nim ta dosięgła twarzy naukowca.

   - Spokojnie Claudio , on na pewno nam wszystko wyśpiewa. Prawda??    –

   Teraz też dotarło do niego, że jego wybawiciele posługują się strasznie zniekształconym angielskim który z ledwością rozumiał.

   - Peter pozwól się mi z nim zabawić a na pewno się dowiemy co te blaszaki kombinują. – Odpowiedziała mu kobieta.

   - Nie, a teraz wyjść mi stąd ale już. Mam z tą lalą do pogadania.   –

   Trochę z ociąganiem ale jednak pozostali opuścili pomieszczenie.  Nie pomieszczenie bo teraz też dotarło do Henrego, że znajduje się w dużym namiocie.

   - No a teraz gadaj. Co kombinują te blaszaki i co stało się z moim człowiekiem??   –


Wszyscy:




   - Stawaj więc do uczciwego pojedynku młokosie!   – Rozbrzmiał głos Gabriela.



Callahan:




Podejście do kolejnego budynku zajęło mu chwileczkę.  Niestety i tutaj nikogo nie spostrzegł.  Dom wydawał się opustoszały Chociaż teraz dostrzegł coś co zmroziło mu serce . . .



--------------------------

Resztę Havoc wyśle ci na PW i jest to tylko i wyłącznie informacja dla ciebie.

Havoc - 2010-04-16 20:47:19

Callahan



Zrobił głęboki oddech. Czas na akcję. Ruszył skradając się w stronę ruin. Wyciągnął z pasa nóż. Chciał być gotowy na wszystko. Załatwi jednego nożem, a drugiego pobije maczetą.

Wellby - 2010-04-17 00:23:40

Henry Morisson



- Jakie blaszaki?...... o co ci chodzi człowieku ?Nie znam żadnego Maxa i nikogo żywego nie widziałem od czasu, gdy się wydostałem z tego przeklętego hibernatora w jednostce badawczej.

Rozejrzał się jeszcze raz po namiocie.

- Gdzie są moje rzeczy? Gdzie ja jest....  - i wtedy do niego dotarło, przypomniał sobie co usłyszał od maszyny w laboratorium, a twarz mu zbladła.

- Jj aką mamy datę? -rzekł, patrząc pełnymi przerażenia oczami na pseudo wojskowego.

Bartek - 2010-04-17 08:46:30

Amderon



Sięgając po wodę utlenioną myje sobie ręce żeby mieć czyste kiedy już to zrobił zaczął iść w stronę głównego placu gdzie stał Gabriel. I kiedy tak szedł myślał sobie

~Poskładam cię jak scyzoryk zobaczysz ze mną nie tak łatwo gorylu!

Kiedy go ujrzał powiedział te słowa:

-Widzę że jesteś gotowy to co walczymy na białą broń czy na pięści?

Po tym pytaniu kładzie prawą rękę na rękojeści katany a lewą przytrzymuje pochwę.

Darth Misiekh - 2010-04-17 13:32:00

Henry Morisson:




   Wzrok nieznajomego wskazywał, że jest kompletnie zaskoczony odpowiedzią Henrego.

   - Jak to nie wiesz?? Przecież widzę dobrze co przy tobie znaleźliśmy. W obecnych czasach tylko blaszaki mają dostęp do takich cudeniek i to na dodatek w idealnym stanie.  Mówisz o jakiś hiber czymś ale co to takiego?? Pewnie znowu jakaś nowa broń. Więc gadaj jak ładnie cię proszę bo może się to źle dla ciebie skończyć . –

   Już miał chlasnąć zdezorientowanego naukowca w twarz gdy od wejścia dobiegł głos.

   - Peter zostaw go.  – Z tonu wynikało, że osoba ta nie przywykła do powtarzania się dwa razy.
Nowy ubrany był w stary i gdzie niegdzie przetarty fartuch laboratoryjny. Miał coś na oko około piędziesiątki oraz ciemną karnację skóry.

   - Hibernator powiadasz?? Ciekawe.   –

  Spokojnym krokiem skierował się w ich stronę. Przystanął kawałek przed nimi.

   - Z łaski swojej rozwiąż go.  Nie przystoi gości traktować w ten sposób, a teraz chłopcze od początku powiedz nam wszystko. Chyba, że wolisz jednak pogadać z Peterem?? 

   W  między czasie  Peter potulnie wykonał polecenie i rozwiązał Henrego.



Anderon:




   Gdy tylko wystawił się w przytulnego schronienia jaką zapewniał mu budynek padły strzały.  Pierwszy trafił go w lewe udo.  Drugi minoł go i trafił w ścianę domu.

  Stojący  kilkanaście metrów dalej Gabriel dobył broń.

  - Giń zapchlony pędraku!   – krzyknął i wystrzelił.


Callahan:




   Bez większych problemów dostał się pod wyjście z przybudówki. Dwaj goście którzy tędy wyszli już dawno zniknęli mu z oczu.

   Spokojnie zajrzał do środka. Znajdował się w nim stół i kilka krzeseł oraz następne drzwi prowadzące do wnętrza kościółka.  Po Gabrielu ani jego gorylach nie było ani śladu.



-------------------------------

Bartek za ranę na nodze masz +60% kary do testów ( kumuluje się to ze wcześniejszymi ), a i wpisz sobie na karcie postaci ciężką rane na lewej nodze.
Inicjatywa przedstawia się następująco:
Bartek: 6
Gabriel: 5
Ochroniarz #1: -1
Ochroniarz #2:  0

Wellby - 2010-04-17 21:04:03

Henry Morisson



Odczekał chwilę aż się uspokoi, przynajmniej na tyle by myśleć sensownie.

~Co za szopkę odwalasz Henry przecież jesteś poważnym człowiekiem~- pomyślał , oni w tym czasie przyglądali mu się uważnie.

~Nie odpowiedział na moje pytanie... kit z tym ...30 lat....trochę dużo...pewnie mamy coś koło 2050. Ciekawe jak świat się zmienił~ - spojrzał jeszcze raz na człowieka którego nazywają Peterem.

~Nie za dobrze jak widać~

- Od początku powiadasz....Był chyba wrzesień......2020 roku siedziałem za biurkiem i przeglądałem papiery dotyczące nowego projektu...jakiejś substancji dla wojska. Pamiętam, że byłem szczęśliwy gdyż udało się zakończyć projekt "Pancerzy wspomaganych". Następnie udałem się do laboratorium chemicznego sprawdzić odczynniki...... Po 10 minutach włączył się alarm. Komputer wykrył wyciek bardzo niebezpiecznego wirusa w innym skrzydle kompleksu.  Nakazano udać się mnie i moim ludziom z projektu do hibernatorów. Zdążyłem jedynie zabrać Helenę i schować ją w mojej skrytce w mesie....ahh pewnie nie wiecie o czym mówię, chodzi mi o mojego laptopa którego mi zabraliście. Następnie biegiem udałem się w kierunku pomieszczenia z hibernatorami, a tam zostałem zamrożony, czy zapuszkowany jak to powiadali moi znajomi podczas testów. Mówiąc prościej moje procesy życiowe zostały wstrzymane w takim stopniu, że się nie starzałem. Zapewniano mnie, że ekipa ratunkowa przybędzie i nas wyciągnie.......lecz nie przyszli jak widać. Gdy jakimś cudem wyszedłem z tej zamrażarki ledwo pamiętałem co się dzieje. Udałem się do mesy. Przy szawkach leżał jakiś martwy mężczyzna z dużą raną. Doszedłem do wniosku ze muszę się dowiedzieć co zaszło w kompleksie. Wyciągnąłem moje rzeczy ze skrytki i udałem się w stronę głównego komputera. Po drodze zajrzałem do jednego z laboratorium. Był tam robot, który jak przypuszczam mnie obezwładnił, bo wszystko działo się zbyt szybko żebym jakoś zareagował. A o mnie wiecie chyba wystarczająco dużo z moich dokumentów, które pewnie nie omieszkaliście przejrzeć. Więc jak mogę odzyskać moje rzeczy?
- spojrzał na nich i dopiero teraz zrozumiał czemu mu nie przerywali....byli zszokowani, przynajmniej Peter. Doktorek mniej to okazywał, lecz  historia ta na pewno w jakimś stopniu na niego wpłynęła.

Havoc - 2010-04-17 21:20:19

Callahan



Wszedł do środka ostrożnie.

Bartek - 2010-04-18 11:11:02

Anderon



Zaczął biec w jego stronę i podczas tego biegu wyciągną swoją katanę i starając sie uniknąć kul które są wystrzeliwane podbiega do Gabriela i odcina mu rękę, w której ma pistolet.

Greyu - 2010-04-18 20:21:42

George the Screwdriver





~Kolejne strzały , co się do jasnej cholery dzieje !?
Ścisnął mocniej łom w dłoni. Nie miał ochoty wychodzić na zewnątrz.
~Co teraz!? Jeśli po mnie przyjdą!? Do jasnej kurwy nędzy
ja jestem mechanikiem w tym zestawieniu! Nie dla mnie jest walka.
Nie przychodzi mi do głowy zupełnie nic co mógłbym teraz zrobić.
A co jeśli oni zabiją nas wszystkich ?! Nie myśl o tym George ,
tylko nie myśl o takich rzeczach!!!

Rozglądnął się ponownie po garażu.
~W obliczu zagrożenia straciłem kompletnie zdolność logicznego
myślenia , zaraz , może uda mi się zrobić coś z niczego , powinienem
jeszcze raz rozglądnąć , tym razem dokładniej. Hmm ... przeanalizujmy
fakty , jesteśmy w niewielkiej mieścinie w której kilku gościu chce nas
sprzątnąć , mieszkańcy są neutralni , chociaż w ostateczności można
by było liczyć na ich pomoc. Co mógłbym stworzyć co byłoby pomocne
w tej sytuacji. Myśl George , MYŚL DO JASNEJ CHOLERY!!!

Ciągle rozglądał się po garażu.
~ Myślenie w takiej sytuacji jest ciężkie ... hmm ... muszę ustalić
cel , czy chcę ich zabić , czy przejść nie zauważony , a może odwrócić
bądź zwrócić uwagę. Na początek może kawałek żyłki , zyskam trochę
czasu.

Wziął szpulkę żyłki do ręki i w obu wejściach do garażu , zaraz przy ziemi
przywiązał dwa końce po obu stronach drzwi tak by każdy kto wejdzie
potknął się.

Chudy - 2010-04-19 07:02:34

Peter Morton



- Szlag! - pomyślał słysząc dwa strzały. Jeden trafił w ścianę budynku lecz drugi...? Wyciągnął swojego Browninga, podczołgał się do końca ściany. Dalej leżąc wychylił się zza rogu tak że widoczna była tylko wyprostowana ręka z bronią i głowa. Wycelował i oddał trzy strzały w Gabriela po czym od razu schował się z powrotem za ścianę.

Bartek - 2010-04-19 12:29:52

Anderon



Dalej biegnąc w stronę Gabriela i szykując się już do zadania ciosu usłyszał strzały z kryjówki i pomyślał sobie

~Jak miło że Peter posiada jakąś broń palną  mam wsparcie jest.

Darth Misiekh - 2010-04-19 19:25:28

Henry Morisson:




   - Kłamiesz!!   – krzyknął Peter. – Pewnie jesteś jakimś pieprznym sługą tej kupy żelastwa z północy.  Masz jakiś dowód na poparcie swych słów?? Bo cisnąć kit to i ja potrafię. 

   - Uspokój się Peter. Sam widziałeś jakim sprzętem on dysponuje.   – Wtrącił mu doktorek. –  Zaprowadzimy go do PZ tam pewnie będą wiedzieć co z nim zrobić. Do tego czasu jednak ma pozostawać po całodobową opiekom. Wiesz co mam na myśli??

   Na ostatnie słowa na twarzy Peter`a  pojawił się ogromny uśmiech.

   - Tak jest!!   –

   Doktorek raz jeszcze spojrzał na swojego więźnia.

   - Synu jeżeli jesteś tym za kogo się podajesz to może dzięki tobie nasz los się znów polepszy. –


   Powiedziawszy to, odwrócił się i wyszedł.


Callahan:




   Wolno zaczął posuwać się w głąb następnego pomieszczenia. W środku jednak nie natrafił na nikogo.  W samym pomieszczeniu poustawiane były ławki kościelne.  Tam gdzie kiedyś najprawdopodobniej stał ołtarz obecnie była dziura prowadząca do piwnic. Na samym końcu tuż na lewo od głównego wejścia które było lekko uchylone zwisała drabinka.

   Podążając wzrokiem za nią dostrzegał wejście do dzwonnicy. Dochodziły z stamtąd ledwo słyszalne szmery.



Anderon :




   Anderon  rzucił się w kierunku Gabriela.  Niestety rana na nodze doskwierała mu na tyle, że mógł co najwyżej szybko iść. W między czasie napastnik oddał strzał. I znów trafił. Tym razem kula ledwie drasnęła  prawą nogę tresera bestii.

   W chwilę później kolejny strzał trafia go w bark. To ochroniarz z ruin go oddał. Ostatnie co dostrzegają oczy Anderona to, to jak szef miasta rzuca się na ziemie. Później zapada tylko ciemność.



Peter:




   Spokojne wychylenie  i strzał. Wszystko tak jak w podręczniku. Kto mógłby się spodziewać takiego efektu. Trzy strzały i wszystko trafione. Niestety nie zdążył nacieszyć się swoim małym triumfem gdyż zaraz obok niego w ścianie kilkanaście centymetrów od jego twarzy wbił się pocisk.


George:





   Już kończył swoją prace gdy usłyszał głosy. Ledwo wyraźne ale na pewno ludzkie.

   - My go nie uszkodzić. Szef zabronił.   –

  W chwile potem do garażu wlazło dwóch dryblasów Gabriela.  Niestety niewdzięczny los chciał, że pierwszy który wszedł całkowicie ominął zastawioną przez montera płapkę.
 
  - Co jest?? – Tyle zdążył  wypowiedzieć na widok rozwiązanego George`a  gdy kolejny wchodzący za nim osiłek się na niego zwalił.  I obaj wylądowali na ziemi. Dało to mu kilka cennych sekund.


--------------------------------------

Bartek  za prawą nogę masz + 15% utrudnienia. Natomiast za bark ( prawy ) masz +60%. Wpisz sobie lekką ranę na nodze prawej oraz ciężką na ręce. Straciłeś przytomność. Krwawisz.
Inicjatywa przedstawia się następująco:
a)    Pojedynek 1
Chudy: 11
Bartek: nieprzytomny
Gabriel:5
Ochroniarz #1:-1
Ochroniarz #2:0
b)    Pojedynek 2:
Greyu:  4
Ochroniarz #1: 3
Ochroniarz #2: 3
Jako, że leżą przysługuje ci jeden segment darmowy

Greyu - 2010-04-19 19:54:25

George the Screwdriver





Wykorzystał okazję , nie miał może dużo siły ale z całej jaką miał przywalił pierwszemu łomem w głowę.
Zaraz potem zamachnął się na drugiego , również w głowę. Nawet w ręce słabeusza trafienie łomem
w łeb zazwyczaj kończy się śmiercią trafionego albo długim ogłuszeniem i poważnymi urazami czaszki.

Wellby - 2010-04-19 21:01:29

Henry Morisson




~Całodobowa opieka.... no to się stąd nie ruszę~

Spojrzał na Petera i rzekł:

- Mógłbyś mi powiedzieć co się działo na świecie od 2020?  Podejrzewam , że jakiś kataklizm nawiedził te tereny. I o co wam chodzi z tymi blaszakami, czy kupą żelastwa, jak to powiedziałeś wcześniej.

Havoc - 2010-04-19 21:55:10

Callahan



Chowa maczetę do pasa, a nóż wkłada do ust. Zaczyna się wspinać po linie, próbując jak najciszej się wspiąć. Jeśli mu się uda nie zauważony wspiąć, to jednemu wbije sztylet w kark, a drugiego zrzuci z wieży.

Chudy - 2010-04-20 08:53:39

Peter Morton



Chyba środki przeciwbólowe zaczęły działać bo ból po ranie postrzałowej się znacznie zmniejszył. Peter miał nadzieje, że nie dobiją Anderona. Przynajmniej narazie... Postanowił zerknąć na sytuacje z drugiej strony domu. Podszedł i wychylił się zza wschodniego rogu na moment by zobaczyć czy widać jakieś zagrożenie.

Darth Misiekh - 2010-04-20 21:02:49

Henry Morisson:




   - Ta . . . Kataklizm. . .    – W jego głosie dało się wyczuć  chłód. - Gdyby nie tacy jak ty, świat byłby dalej taki jak kiedyś.  Ale nie wam było mało i chcieliście więcej. Zaczęliście bawić się w boga. No i co teraz mamy przez was??  Już nie człowiek stoi na czele świata tylko maszyna.  W dodatku piekielnie inteligenta maszyna.  Można powiedzieć geniusz wszech czasów ale ty to już przecież wiesz bo on cię wysłał.

   Popatrzył na naukowca koso i wyszedł z namiotu. Nim jednak to zrobił dodał:

   - Nie próbuj ucieczki bo będziemy musieli cię unieszkodliwić.   –


Callahan:




    W kilka minut później znalazł się w dzwonnicy. Jego ofiary też już tam były. Spokojnie leżeli i czekali aż któryś z jego przyjaciół się wychyli. Tak byli zajęci swoimi sprawami, że  niczego się nie spodziewali dopóki nie zaatakował. Pierwszy poszedł szybko i bez problemów.  Drugi natomiast zdążył się obrócić  i próbował stawać już do walki. Niestety i jego spotkał smutny los. 

   W niespełna minutę rozprawił się z obydwoma. Z tej wysokości miał doskonały widok na otaczające go  budowle.  Teraz też dostrzegł w połowie odległości z ruin do domu z którego wyruszył, ciało Anderona. Leżało w kałuży krwi.


Gerorge:




   Pierwszy z opryszków dostał. Krew bryznęła dookoła. Niestety z drugim nie poszło tak szybko. Już miał zamachnąć się na niego gdy ten się odturlał.

   - Proszę oszczędź  mnie.  – wydyszał – Pozwól mi odejść. -


Peter:





   Wychylenie się pozwoliło mu zorientować się w sytuacji. Ciało Gabriela leżało ledwie kilka kroków od drzwi wejściowych. Nie ruszał się. Ledwie kilka metrów dalej leżał kolejne ciało jednego z ochroniarzy. Podążając wzrokiem ku górze w kierunku dzwonnicy dostrzegł Callahana. Przyjaciel spokojnie stał rozglądając się wokół.

Havoc - 2010-04-20 21:09:21

Callahan



- Czas się zbierać. - przeszukał martwego w poszukiwaniu cennych rzeczy. Zabrał wszystko co mógł oraz swój sztylet, który wytarł o jego spodnie.
Zszedł po linie i ruszył w stronę "garażu" z wyciągniętą maczetą.

Greyu - 2010-04-20 21:31:34

George the Screwdriver





Łom , który miał w ręce był cały we krwi. Jego ubranie również
ociekało świeżą krwią. George wyglądał teraz na przerażonego
Oczy wpatrywały się w twarz żywego bandziora. Mechanik był
strasznie nie spokojny , ręce i nogi mu drżały , ostatkiem sił
trzymał w ręce narzędzie mordu.
~Zabiłem człowieka...
W tym momencie całe jego życie przeleciało mu przed oczyma ,
napadały go myśli , które pytały go , co gdyby to wszystko tak
poprostu się skończyło. Jego koniec nie nastąpił , jednak martwego
już gościa owszem. Może ten facet miał barwne życie , plany na
przyszłość , rodzinę , dzieci. Przez kogoś takiego zdesperowanego
jak George to wszystko jednym słowem poszło się jebać. Myśli
bezustannie napływały mu do głowy. Spojrzał w jego zmasakrowaną
twarz , mógł mieć około 20 - 30 lat. Tyle czasu zniknęło w sekundę.
Spojrzał na swoje zakrwawione dłonie.
~Już na zawsze pozostanie na mnie piętno mordercy.
Poleciały łzy , George był zrozpaczony. Przez małą chwilę przez jego
głowę przeleciały myśli samobójcze. Upuścił łom , oparł się o ścianę i
powoli osunął na ziemię. Czuł się fatalnie. Teraz walczył z samym sobą.
Przez moment odezwał się w nim psychopatyczny egoista , morderca
~Nie zabiłem drugiego , sam umrę , zresztą to już nie ważne.
Spojrzał na drugiego , który wyraźnie był wstrząśnięty tym co widzi.
-Przepraszam - powiedział George - zabij mnie albo odejdź.
Byłem sukinsynem , zrobisz coś dobrego dla świata jak ze mną skończysz

Zaczął krzyczeć i coraz mocniej płakać , miał dość.

Wellby - 2010-04-20 21:53:50

Henry Morisson



~A ten znowu swoje.....maszyna powiada, w dodatku bardzo inteligentna...prawie jak w filmie Terminator. Ciekawy jestem jak do tego doszło przecież programiści musieli wziąć pod uwagę 3 prawa robotyki Asimova. Nawet gdyby się pomylili, nie było szans aby program mógł sam do tego dojść. Pewne jest, żę jakiś wkład ludzki musiał być.....nie do pomyślenia...maszyna. Mam nadzieję, że nie miałem z tym nic wspólnego.~

Rozejrzał się po pomieszczeniu, wstał i rozprostował kości.

~Ciekawe jak długo będę tu siedział. Muszę dowiedzieć się czegoś więcej o tej maszynie~

Chudy - 2010-04-22 13:52:18

Peter Morton



Wstał i wyszedł zza rogu nieustannie celując w Gabriela. Ostrożnie szedł w kierunku leżącego szeryfa rozglądając się czy wszystkie zagrożenia zostały zlikwidowane. Gdy doszedł do ciała, schował broń do kabury i wyciągnął nóż. Kucnął przy ciele i sprawdził tętno trzymając nóż tak jakby obawiał się przed atakiem.

Darth Misiekh - 2010-04-24 10:59:09

Henry Morisson:




   Trudno było mu w namiocie określić ile czasu minęło od wyjścia Peter`a.  Był pewien jednak, że dużo. Wreszcie jednak coś zaczęło się dziać. Z zewnątrz zaczęły dochodzić odgłosy krzyków i strzałów. Po kilku minutach do namiotu wpadł doktorek. Na jego twarzy malował się wyraz strachu. W rękach trzymał ekwipunek Henrego.

   - Trzymaj.   – rzucił – Teraz mam pewność, że nie jesteś jednym z nich. Niestety maszyny nas znalazły i musisz uciekać. Kieruj się na południe i pod żadnym względem nie mów nikomu skąd jesteś. A teraz ruszaj tu robi się już zbyt niebezpiecznie. -

  Podbiegł do tylniej ściany namiotu i ją rozciął nożem który wyciągnął za pasa.

  - Powodzenia przyjacielu.   –


Callahan:




   Zbliżając się do wrót garażu dostrzegł jeszcze tylko oddalającego się człowieka Gabriela. Pędził jakby go mutanty molocha goniły.

   Z  środka garażu dochodziło ciche łkanie oraz szloch. Zajrzenie do środka, uświadomiło Callahanowi, że to George wydaje te dźwięki. Klęczał przed ciałem jednego z chłopców Gabriela. W około nich znajdowała się pokaźnych rozmiarów kałuża krwi.


George:




   Opryszek chwile stał nad monterem.  Widać, że sam nie do końca pojmował co przed chwilą się stało. Po chwili ruszył w jego kierunku.

   W tym samym czasie dał się słyszeć dźwięk nadchodzącej osoby. Ochroniarz przystanął,  rozejrzał się i  wybiegł w pomieszczenia jakby wszystkie diabły piekieł go goniły.


Peter:




Nie żył. Teraz też dostrzegł, że ma przestrzelaną szyje. Już wokół ciała zaczęła tworzyć się plama krwi.

Havoc - 2010-04-24 11:17:21

Callahan



Nie ścigał uciekającego. Wolał zobaczyć co się dzieje w środku. Trochę się zdziwił tym co widział.
- Przyzwyczaisz się... - powiedział do Georga stojąc nad nim. - Zabieraj jego rzeczy i chodź do reszty... są przed kościołem.
Po tych słowach odwrócił się i wyszedł. Ruszył przed kościół sprawdzić leżące ciało mężczyzny z wieży.

Greyu - 2010-04-24 11:29:43

George the Screwdriver





Ciągle popłakiwał , miał podkrążone oczy i spuszczoną głowę.
Przeszukał ciało co dopiero zamordowanego ochroniarza.
Napawało go to wstrętem do samego siebie. Czuł się podle.

Wellby - 2010-04-24 12:30:47

Henry Morisson



Wziął swoje rzeczy i spojrzał na doktorka.

- A niby gdzie dokładnie mam iść? Nawet nie wiem gdzie jestem, w garażu jednostki miałem auto zaparkowane, było by szybciej, oczywiście jeśli dalej tam jest.... Jak mam się z wami skontaktować? Działają komórki?


Podszedł do otworu i obrócił się w stronę staruszka, czekając na odpowiedz.

Bartek - 2010-04-24 20:34:20

Szarik



Po wstaniu z miejsca zaczął węszyć za swoim panem kiedy złapał trop pobiegł w tamtym kierunku kiedy zauważył swojego pana leżącego nieruchomo zaczął wyć.

Chudy - 2010-04-25 20:38:34

Peter Morton



Gdy upewnił się, że nic już nie zagraża, schował nóż i pobiegł do Anderona. Kucnął przy nim, sprawdził tętno - Chłopaki, mamy rannego! - Krzycząc to zaczął tamować krwawienie.
[Darth, rzuciłbyś na pierwszą pomoc i leczenie ran?]

Havoc - 2010-04-25 20:53:58

Callahan



Po zabraniu sprzętu od leżącego snajpera, ruszył w stronę chatki pod którą reszta leżała.
- Poradzi sobie... - skomentował krzyki Petera. Minął go i trupy. Wziął z tyłu domu swoją torbę i schował łupy. Zawiesił ją i wszedł do domu, ale tym razem przez drzwi.
- Nie żyją... ile was jest w mieście?

Darth Misiekh - 2010-04-26 09:14:33

Henry Morisson:




   - Chłopcze świat już nie jest taki sam jak dawniej. Nic tutaj nie działa dlatego tak twoja wiedza byłaby nam potrzebna.   – Przerwał na chwilę bo po obozie dały się słyszeć wystrzały.- Są coraz bliżej. Musisz już naprawdę się zbierać. Pamiętaj unikaj północy za wszelką cenę. Kieruj się w cieplejsze rejony, a teraz idź.    –

   Obrócił się do lekko zdezorientowanego naukowca i wybiegł.


Callahan:




   Niestety trzeba było się tego spodziewać. Bez porządnej pomocy rusznikarza broń należąca do drugiego snajpera nie nadawała się do strzelania. Lufa po upadku wygięła się.  Znalazł także 3 sztuki amunicji kaliber 7,62 mm.

   Wchodząc przez drzwi o mało nie został trafiony patelnią wymierzoną w głowę. Całe szczęście, że lata praktyki nauczyły go unikać takich niespodzianego i być ciągle czujnym.

   - O to znowu ty?   – W głosie mężczyzny dało się słyszeć spore niedowierzanie. – Ta . . . Widzieliśmy. Nie na długo jednak. Po nich i tak zjawią się następni. I po co chcesz wiedzieć nieznajomy ilu nas jest?   –


Peter:




   Klękając przy Anderonie już widział, że nie za wiele będzie mógł wskórać.  Człowiek ten zmienił się w istną składnice ołowiu.  Jednak był jego znajomym i postara się zrobić wszystko co w jego mocy by mu pomóc. Zabrał się do pracy.


George:




   Trochę go to obrzydzało ale w tym świecie ten kto nie zabierał rzeczy przeciwnika umierał.  Więc można było to przyjąć jako okoliczności łagodzące które trochę uspokoiły jego sumienie.



------------------------------------

No więc tak: Bartek na wszystkich ranach możesz odjąć sobie po 15%. Cała operacja będzie trwać ponad  1 godzinę. Po tym czasie się ockniesz ale jesteś nadal słaby i ledwo żywy. Zapomnij o bieganiu skakaniu itp.

Havoc - 2010-04-26 13:07:31

Callahan



- Ruszamy... przynajmniej ja, do Nowego Yorku. Tam pewno znajdzie się bezpieczne miejsce, a z nami macie większą szansę. Oraz po drodze mógłbym was nauczyć obrony. - rozejrzał się po pomieszczeniu. - Macie lekarza lub kogoś kto mógłby mojego kolegę pozszywać? Albo jakaś osoba znająca się na broniach?

Chudy - 2010-04-26 13:34:46

Peter Morton



Kiedy skończył poszedł zobaczyć co miał przy sobie Gabriel.

Greyu - 2010-04-26 14:09:47

George the Screwdriver





Westchnął głęboko , przetarł dłońmi twarz i nie wiedząc co
ze sobą zrobić , poszedł w ślad Callahana .
-Co do broni to ja się na niej znam , ale zajmie mi trochę
czasu zanim się pozbieram. Narazie trzeba zrobić coś z tą
chodzącą psiarnią.

Wellby - 2010-04-26 20:13:53

Henry Morisson



Zbliżające się odgłosy strzelaniny nadały mu wigoru. Przeszedł przez dziurę w namiocie i ruszył biegiem przed siebie, co jakiś czas spoglądając w stronę obozu.

Bartek - 2010-04-27 08:16:05

Anderon



Przebudzając się powoli z nieprzytomności  poczuł straszny ból we wszystkich swoich członkach, kiedy bul ustał zawołał swojego psa aby podszedł, kiedy to uczynił kazał mu warować Szarik posłusznie wypełnił polecenie swojego pana i położył się obok niego.

Darth Misiekh - 2010-04-28 13:01:41

Henry Morisson:




   W pierwszej chwili myślał, że znalazł się w piekle. Upał jaki panował wokoło był straszliwy. Ziemia wyglądała na wyjałowioną.  Tylko gdzie niegdzie rosły jakieś skarłowaciałe krzaki które za nic niebyły podobne do roślin które pamiętał z młodości.

   Z każdy kolejnym jardem oddalał się od huku wystrzałów oraz krzyku ludzi. Pozostawiając za sobą dogorywające obozowisko.


Callahan i George:




   - Nowy Jork . . .   – W głosie mężczyzny dała słyszeć się tęsknota. – Co może znaleźć się takiego w tym mieście czego nie mamy tutaj?    -

Havoc - 2010-04-28 15:55:08

Callahan



- Jeśli potraficie żyć sami... to wam nie przeszkadzamy. Prosilibyśmy tylko o jakiś prowiant na drogę... i wskazanie nam najbliższej mieściny.

Greyu - 2010-04-28 16:44:03

George the Screwdriver





-W tym rzecz , że nie potrafią sami żyć.
Oparł się o framugę i zamknął oczy.

Wellby - 2010-04-28 21:48:52

Henry Morisson



To wszystko wydawało mu się nie realne, miał nadzieję, że zaraz obudzi się z tego koszmaru. Obejrzał się za siebie i zatrzymał. Biegł dobre kilka minut i był kompletnie wycieńczony. Obóz był już na tyle daleko by mógł odpocząć. Rozejrzał się za jakimś schronieniem aby przemyśleć sprawy.

Darth Misiekh - 2010-04-29 12:51:40

Henry Morisson:





   Poszukiwanie schronienia zajęła mu dobrych kilka  godzin. Z każdą uciekającą sekundą dzień przechodził w wieczór, a ta w noc. Słońce skryło się już dawno za horyzontem gdy odnalazł kawałek spokojnego miejsca wokół  otoczonego przez skały. Pozostawało teraz tylko się rozbić i odpocząć przed nadchodzącą podróżą.


Callahan i George:




   Mężczyzna obrzucił dezaprobującym spojrzeniem montera.

   - Niestety nie każdy urodził się by walczyć nieznajomy. – Rzucił w kierunku Gerge`a. – Co zaś się tyczy  prowiantu. Sami nie wiele posiadamy ale postaramy się zapewnić wam chociaż coś dla każdego na dwa dni. Natomiast co do informacji dotyczącego najbliższego miasta, to będzie chyba Madison. Jakiś tydzień drogi  stąd na zachód.   –

Havoc - 2010-04-29 15:36:43

Callahan



- Zatem przygotujcie coś... my zbierzemy nasze siły. - wyszedł na zewnątrz, aby przyglądać się szyjącego Petera. Był troszkę zdziwiony, że go ratuje.

Wellby - 2010-04-29 20:32:40

Henry Morisson



Znalazł ustronne miejsce i rozłożył się na tyle wygodnie, na ile się dało . Po tak długiej drodze nie miał sił na nic, nawet na myślenie.

~Ciekawy jestem jak ja mam znaleźć jakąś cywilizację na tym pustkowiu, jeśli nawet nie wiem gdzie iść. Jutro muszę naładować baterię bo dzisiaj jest już za ciemno~


Starał się zasnąć ale coś mu to nie wychodziło. Za dużo się dzisiaj wydażyło.

Greyu - 2010-04-29 22:36:44

George the Screwdriver





Wziął broń Callahana do garażu w którym był więziony , położył snajperkę na stole dla majsterkowiczów , wyciągnął magazynek i zabezpieczył broń. Pocisk do tego potwora był równie duży jak broń. Nabój był większy od małego palca George'a i to o dosyć sporo , pierwsze co musiał zrobić to wymiana lufy , stara był kompletnie skrzywiona. Pochodził po garażu i natrafił na wystarczająco długą metalową rurę , akurat pasującą do wymiarów broni. O dziwo znalazł w garażu spawarkę gazową , którą zespawał rurkę do reszty. Skoro naprawiał już broń i miał do dyspozycji tyle narzędzi postanowił zmodernizować to cudo. Na wierzchu lufy umieścił metalową część na kształt przestrzennej strzały - miało to spowodować , że ciśnienie wytwarzane podczas wystrzału ujdzie dziurami znajdującymi się w tym kształcie , dzięki temu broń miała mniejszy odrzut podczas wystrzału. Następnie co zrobił to otworzył snajperkę i zmienił zamek spustu , od teraz był bardziej miękki co pozwalało na precyzyjniejsze strzały. Wymienił również wyraźnie starą sprężynę na nową , którą znalazł w garażu. Według jego domniemań poprawi to zasięg i siłę broni. Na końcu zajął się kolbą , przystosowana ona była do typowo snajperskich misji typu siedź i czekaj. Starą cięższą kolbę wymienił na lżejszą dzięki czemu broń była o wiele poręczniejsza i wyraźnie lżejsza. Na końcu przetarł jeszcze celownik a nowo zamontowaną rurkę pomalował na kolor pasujący do reszty. Broń wyglądała teraz naprawdę dobrze. George wziął ją do ręki i zaczął sprawdzać jej poręczność. Testy wypadły bez zarzutu. Zabierając ze sobą najważniejsze narzędzia wrócił do Callahana by przedstawić mu jego nową małżonkę. George nazwał ją pieszczotliwie Berta.

Wellby - 2010-04-30 16:37:42

Henry Morisson



Poleżał tak do późnej godziny nocnej i w końcu sen go zmorzył. Obudził się wczesnym rankiem. słońce było już na nieboskłonie. Wyciągnął z tuby która miał ze sobą folię pokaźnych rozmiarów i rozłożył na ziemi, żeby padało na nią światło słoneczne. Następnie wyjął czarne pudełko i podłączył je przewodami do folii. Po jakiś 10 minutach wyciągnął laptopa i podłączył wtyczkę ładowarki do czarnego pudełka.

~Powinno wystarczyć. Helena była cały czas włączona gdy zemdlałem, więc może powie mi co się wtedy stało..... do czasu jak się rozładowała~

Odczekał chwile i włączył laptopa.

Darth Misiekh - 2010-05-01 10:43:06

Henry Morisson:




   - Proszę czekać, trwa przywracanie danych.   –

   Pojawiło się na ekranie. W niespełna kilka sekund później, ciszę jaka panowała wokół naukowca zakłócił głos  Heleny:

   - Tak Henry w czym mogę ci pomóc?   –



Peter, Anderon, George i Callahan:




   Słońce chyliło się już za horyzontem gdy wreszcie medyk, zdołał uporać się ze wszystkimi  ranami odniesionymi przez Anderon`a. W międzyczasie mieszkańcy wioski w podzięce dla mężnych wojowników którzy wyzwolili ich wioskę, przynieśli obiecane zapasy. Składały się one głównie na suszone mięsa oraz suchary.

   - Niestety, nie posiadamy nic więcej co mogło by wytrzymać trudy waszej podróży.   -  Mówił jeden z nich. - Zamierzacie wyruszyć dzisiaj czy też wolicie poczekać do jutra? -
   
   Wokół nich zebrał się całkiem pokaźnych rozmiarów tłum. Przeważali w nim starcy oraz kobiety.  Wszyscy wyczekująco czekając na ich odpowiedź.

   - Właśnie byłbym zapomniał.   – Z tłumu wystąpił mężczyzna z którym  wcześniej rozmawialiście w mieszkaniu. - Jeżeli chcecie i będziecie potrafili odpalić tego wraka to możecie zabrać ze sobą samochód Gabriela. Nam na nic najprawdopodobniej się nie przyda . -

Havoc - 2010-05-01 10:47:41

Callahan



Zrobił trochę zdziwioną minę.
- On jednak miał samochód? Heh... George spróbuje go uruchomić i wtedy odjedziemy.

Wellby - 2010-05-01 11:08:13

Henry Morisson



~Możesz mi zrelacjonować wydarzenia od czasu spotkania z robotem w laboratorium. Co słyszałaś do czasu jak padły ci baterie?~

Greyu - 2010-05-01 11:47:30

George the Screwdriver





-Samochód!?Prowadźcie!- Mężczyzna który mówił o samochodzie zaprowadził George do innego garażu. George obszedł trzy razy samochód do okoła dokonując dokładnej analizy wyglądu zewnętrznego. Samochód był pomalowany na beżowo , gdzieniegdzie widać było ślady rdzy. Samochód był pozbawiony dachu , 2 osobowa kabina dla kierowcy miała w środku dwa fotele obłożone zwierzęcą skórą. Pedał hamulca i gazu wciskał się bez zarzutów , sprzęgło jedynie chodziło trochę bardziej sztywno. Przednia szyba miała małą pajęczynkę w prawym dolnym rogu. Lusterka były lekko popękane ale dalej można było z nich korzystać zgodnie z przeznaczeniem. George sprawdził również schowek , leżały w nim kluczyki , najwyraźniej do tego samochodu. Kluczyki miały przywieszony breloczek z napisem "Hot Rod" - relikt przeszłości. Wyszedł z kabiny i zajrzał do tyłu. Samochód był "stylizowany" na pick-up'a. Jednakże podwozie wyraźnie należało do innego samochodu , było trochę dłuższe niż ręcznie zrobione nadwozie , mimo to konstrukcja wydawała się być solidna. Od kabiny kierowcy do połowy "paki" umieszczone były metalowe rurki , które dodatkowo wzmacniały samochód i jednocześnie ktoś kto siedział na "pace" mógł spokojnie się za coś złapać. George wsiadł na tył i trochę poskakał , auto odchyliło się w lewo i w prawo tylko o kilka stopni więc nie miał się czego obawiać od strony rozlecenia się samochodu na kawałki. Samochód nie miał kół , George przypomniał sobie , że komplet opon jest w garażu w którym był przetrzymywany , poprosił o ich przyniesienie. Zajrzał wkońcu pod maskę - najlepsze zostawił sobie na koniec. Silnik był w stanie dobrym. Wymagał jednak nieco napraw. Pierwsze co George'owi rzuciło się w oczy to niedokręcona chłodnica. Zajrzał do swojej skrzynki z narzędziami i wyciągnął klucz nasadowy którym podokręcał śruby. Kolejna drobna usterka to nie doczepione przewody paliwowe , George przyłożył przewód do odpowiedniego otworu , nałożył stalową obręcz na rurkę i porządnie zakręcił. W baku było paliwo , mechanik spróbował odpalić auto. Nie zagrało tak jak należy. Samochód pomruczał , pobuczał i zgasł. George się tego spodziewał , Zajrzał pod samochód. Świeca zapłonowa była w opłakanym stanie , poszperał po garażu i znalazł odpowiedni model. Musiał wymienić również olej , w kanistrach w garażu było trochę benzyny i oleju. W międzyczasie dotarły opony. Samochód stał na cegłówkach a prawym tylnim kołem trzymał się na lewarku. Przykręcił pierw jedno koło , reszta poszła sprawnie z racji tego , że miał do dyspozycji lewarek. Gdy samochód stał już na kołach. Przekręcił kluczyk w stacyjce i tym razem odpalił. Spojrzał teraz na pracę silnika. Wszystko działało jak należy. Zamknął maskę. Pozbierał najważniejsze narzędzia do znalezionego wora i wrzucił na "pakę". Siadł za kierownicą i przejechał się kawałek. Auto posiadało działający odtwarzacz płyt CD , w schowku znalazł płytę , na okładce widniało 5 mężczyzn , na górze okładki napis AC/DC a na samym dole "Highway to Hell" , włożył płytę do odtwarzacza i puścił pierwszy lepszy kawałek.~Więc to jest muzyka o której wspominał tata , świetna . Podjechał pod garaż w którym naprawiał snajperkę. Garaż ten również ograbił z ważniejszych narzędzi. Tym razem zatrzymał się tryumfalnie obok Anderona , Callahana i Peter'a. Przygazował żeby poczuć się jeszcze bardziej zajebiście. Muzyka z płyty jeszcze bardziej podsycała klimat. -Gotowy do drogi!- Szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy , zapomniał już o incydencie sprzed parunastu minut. Zasalutował do reszty kompanów.

Bartek - 2010-05-01 12:55:13

Anderon



Wstając z ziemi i podnosząc katanę oraz chowając ją do pochwy podszedł do siedzącego Georga i powiedział :

-Słuchaj przepraszam cię za to co było wcześniej wiesz trochę mnie poniosło.

Zapytał:

-Zgoda? -

  I nie czekając na odpowiedz podchodząc do psa odwiązuje łańcuch który Szarik miał przywiązany do obroży.Kiedy już go odwiązał i przewiesił przez siebie poszedł tam gdzie operował swojego przyjaciela żeby pozbierać plecak i wszystkie rzeczy które tam miał rozwalone oraz swój płaszcz kiedy tak szedł odwrócił się i powiedział:

- Zaraz wrócę dajcie mi chwilkę! -

  Kiedy zabrał swoje rzeczy wrócił do samochodu i spojrzał na swojego psa i powiedział:

dobry pies - Pogłaskał go po głowie a potem odwraca się znowu do siedzącego w samochodzie Georga i zapytał

- Znajdzie się miejsce dla psa i jego właściciela? -

Greyu - 2010-05-01 13:03:33

George the Screwdriver





Podał mu rękę na znak zgody , dziś już nic nie mogło mu popsuć humoru.
-Miejsce się znajdzie ALE pies siedzi na pace , tapicerkę by mi uświnił
I znów szeroko się uśmiechnął

Bartek - 2010-05-01 13:20:08

Anderon



Uściskał serdecznie dłoń Georga i powiedział: Nie ma sprawy i dodał to co kiedy ruszamy
I wsiadł na pakę a pies wskoczył za nim.

Havoc - 2010-05-01 13:32:23

Callahan



- Wygląda na to, że odjeżdżamy... - rzucił mężczyźnie z wioski karabin z jednym nabojem, tak aby mógł spokojnie złapać. - Kiedyś będziecie musieli się nauczyć bronić. - wsiadł do samochodu.

Greyu - 2010-05-01 13:42:51

George the Screwdriver





Łamiącym się głosem mówi:
-Odda...jesz im... Berte?!

Havoc - 2010-05-01 14:22:15

Callahan



- To była ta cała... jeśli można tak to nazwać. Nie gderaj.

Chudy - 2010-05-01 15:50:51

Peter Morton



Dla Petera zostało tylko miejsce na pace obok futrzaka. Założył torbę na ramię i wsiadł do samochodu. - Zbierajmy się już stąd

Darth Misiekh - 2010-05-01 17:01:34

Wszyscy:




   Przygotowanie  auta zajęło  George`mu  ładnych kilka godzin. Załadowanie prowiantu oraz wszystkiego co było im niezbędne trwało niespełna kilka chwil. Gdy skończyli był już wieczór.  Dlatego też zgodzili się na zaproponowany im przez mieszkańców nocleg. Bądź co bądź przemieszczanie się w nocy nie należało do najbezpieczniejszych.

***



   Sama noc minęła im bardzo przyjemnie. Był to jeden z niewielu wieczorów gdy kładli się spać najedzeni i przy okazji nie trzeba było się martwić czy ktoś im w nocy nie poderżnie gardła.

   Tuż po świcie pożegnali się ze swoimi nowymi przyjaciółmi. Cała podróż według  wszelkich wyliczeń miała trwać do trzech dni. Licząc to, że będą regularnie się zatrzymywać. By robić przerwy.

   Pierwszych kilkanaście mil minęło im we względnym spokoju. Na swej drodze nie napotykali nikogo. Żadnych podróżnych ani dzikich zwierząt.

   Dzień zapowiadał się bardzo upalnie i duszno. Już kila godzin po wschodzie słońca temperatura osiągnęła taki poziom, że czuli się jak jajka smażone na patelni. Wreszcie po trzecim postoju zdarzyło się coś co było prędzej czy później do przewidzenia. Napotkali pierwszego nieznajomego. Może nie było by w nim niczego niezwykłego gdyby nie to, że na swoje legowisko wybrał  dosyć uczęszczane miejsce niedaleko drogi którą podróżowali. Kolejna dziwną rzeczą było to, że nigdzie w zasięgu wzroku nie dostrzegali żadnego środka transportu którym mógłby się przemieszczać.  Ostatnim już najbardziej dziwaczną rzeczą, że wokół niego nie było też zapasów świadczących o przygotowaniu do drogi.


--------------------------------

Więc tak macie pół baku. Dodatkowo znaleźliście jedną sprawną świecę i dwa paski klinowe

Havoc - 2010-05-01 17:39:06

Callahan



- Wygląda, że jest sam... - podaje naładowany karabin Georgeowi. - Pilnujcie samochodu. Idę sam.
Wysiadł z samochodu. Plecak zostawił w środku, a do głowy przywiązał koszulkę jak czapkę. Chociaż trochę go osłaniała od słońca. Ruszył do samotnika z wyciągniętą maczetą rozglądając się za pułapką.

Wellby - 2010-05-01 19:19:42

Henry Morisson



Już miał wysłuchać relacji Heleny, gdy do jego uszu dotarł dźwięk zbliżającego się auta. pospiesznie spakował laptopa do torby. Gdy Samochód był już blisko składał folię ułożoną na ziemi i włożył ją do tuby razem z czarnym pudelkiem. Zanim się zorientował, jakiś człowiek zbliżał się z oddali z wyciągniętą maczetą.

~Ciekawe kto to taki. Mam nadzieje że nie będzie problemów~


Gdy nieznajomy zbliżył się wystarczająco blisko by bardziej się przyjrzeć dostrzegł, że tam między dwoma głazami stoi... młody chłopak.. Wygląda jakby nie skończył jeszcze 21 lat. Czarne włosy zapięte w kucyk, czysta twarz oraz zapuszczona bródka. Ubrany w dżinsy,jakąś kurtkę skórzana oraz buty sportowe z jakimś znakiem firmowym dawno zapomnianej przez świat firmy. Wszystko bez większych śladów znoszenia i zniszczenia jakby były niedawno zakupione..... tylko, że wszystkie sklepy szlak trafił dawno temu. Na ramieniu ma dwie torby (małą i większą) oraz tubę czy coś takiego, którą niedawno pospiesznie zamknął.

Havoc - 2010-05-01 19:28:12

Callahan



Położył maczetę na ramieniu i spoglądał przez chwilę na nieznajomego.
- Co tutaj robisz?

Wellby - 2010-05-01 19:34:30

Henry Morisson



Poprawił niewygodnie zawieszoną torbę i rzekł:

-Obecnie to odpoczywam przed dalszą drogą.

Havoc - 2010-05-01 19:36:19

Callahan



- Nie rób sobie żartów. Pytam się jak tutaj się dostałeś... na pewno nie jesteś z wioski nieopodal... ani nie jesteś tym kolesiem, któremu pozwoliłem żyć. Więc ładnie mi odpowiedź na moje pytanie, a może zaoferuje ci wymianę.

Wellby - 2010-05-01 19:42:31

Henry Morisson



-Dotarłem tu na piechotę z obozu położonego kilka kilometrów w tamtą stronę.


Wskazał kierunek z którego przyszedł.

Havoc - 2010-05-01 20:29:42

Callahan



Spojrzał w wskazaną stronę.
- Obóz? Jaki to obóz?

Wellby - 2010-05-01 20:44:27

Henry Morisson



- Wojskowy... mieli kilka problemów z.. jak to jeden z nich powiedział "kupą złomu z północy". Więc dostałem wytyczne, aby udać się na południe.


Spojrzał przez ramię nieznajomego i zauważył jego towarzyszy w samochodzie.

-Że tak się spytam, gdzie jedziecie ? Może macie jedno wolne miejsce, gdyż na piechotę daleko nie zajdę.

Havoc - 2010-05-01 20:50:40

Callahan



- Hmm... dobrze... wierze ci, ale musisz coś dać na wymianę, a weźmiemy cię ze sobą.

Wellby - 2010-05-01 21:19:47

Henry Morisson



- Wymianę... hmm.. może zegarek?

Podwinął kurtkę aby pokazać Rolexa.

Havoc - 2010-05-01 21:41:33

Callahan



- Buty... zamienimy się butami... wygląda na to, że mamy podobny rozmiar nogi.

Wellby - 2010-05-01 22:11:08

Henry Morisson



-No cóż.... dobra. Lepiej się zamienić niż na piechtę iść przez to pustkowie.A tak poza tym to jestem Henry.

Podszedł i wysunął rękę aby się przywitać.

Havoc - 2010-05-01 22:29:34

Callahan



- Callahan. - podał dłoń. wskazał maczetą samochód i schował ją. - Chodź. Przy samochodzie się zamienimy.

Wellby - 2010-05-01 23:06:42

Henry Morisson



Ruszyli razem w stronę samochodu.

~Ale grat to nowszych nie mają?~

Po dotarciu przyjrzał się każdemu z osobna.

-Siema jestem Henry

Następnie zwrócił się do Callahana.

- No to się zamieniamy, po co czekać.

Havoc - 2010-05-01 23:29:24

Callahan



- Jedzie z nami. - powiedział zamieniając się butami z Henrym. Na szczęście były dobre. Uśmiechnął się do siebie i wrócił do miejsca przy kierowcy. - Wszyscy gotowi? Można jechać.

Wellby - 2010-05-01 23:58:37

Henry Morisson



Callahan jednak miał oko, ten sam rozmiar. Chociaż buty były mniej wygodne, dało się normalnie w nich chodzić. Gdy był gotowy wypatrzył wolne miejsce na pace i na nią wszedł. Zerknął na milczących towarzyszy podroży, a następnie usiadł i położył tubę na kolanach aby mu nie zawadzała.

Greyu - 2010-05-02 09:46:35

George the Screwdriver






-Siemanko! Na imię mi George , niektórzy nazywają mnie też śrubokrętem- Zsiadł z miejsca dla kierowcy i podszedł do Henrego żeby podać mu dłoń.

Bartek - 2010-05-02 10:00:14

Anderon



Spoglądając na Henrego powiedział :

-Witam cię zwę się Anderon i miło mi cię poznać. A ten pies nazywa się Szarik

kończąc swoją wypowiedź i głaszcząc psa po głowie. Gdzie Szarik szczekną radośnie.

Wellby - 2010-05-02 10:29:59

Henry Morisson



Przywitał się z kierowcą, a następnie zwrócił się do wszystkich

- No to gdzie jedziecie? A jeśli zechcecie się podzielić, macie jakieś ciekawe wieści ze świata?

Chudy - 2010-05-02 10:35:27

Peter Morton



- skąd żeś się człowieku urwał? Nie ma ciekawych wieści ze świata. - zwracając się do reszty - nie no chłopaki, to jest jakiś ćpun! po co go bierzemy ze sobą?

Havoc - 2010-05-02 10:37:18

Callahan



- Bo miał fajne buty. Jedź George.

Wellby - 2010-05-02 10:52:08

Henry Morisson




- Nie jestem jakimś tam ćpunem.

Darth Misiekh - 2010-05-02 11:00:56

Wszyscy:




   Podróż mijała im już bez żadnych większych przygód.  Poza porannym spotkaniem z Hennrym  na autostradzie panował względny spokój. Żadnych gangerów ani dzikich zwierząt. Kompletnie nic, tylko zdezelowana droga oraz żar lejący się z nieba.

   Niestety taka  sielańska  podróż nie może trwać wiecznie. I tak też było w nich przypadku.  W pewnym momencie, tuż po zachodzie słońca, coś  w ich przytulnym autku zaczęło nawalać. By po kilkudziesięciu następnych  jardach silnik odmówił całkowicie posłuszeństwa i zgasł. Tak też się zdarza w życiu, że najbardziej potrzebne sprzęty psują się najszybciej.

   Panujący już wokoło mrok nie za bardzo pomagał też w ustaleniu przyczyny usterki. Nie pozostawało im nic tylko czekać do rana.

Havoc - 2010-05-02 11:07:48

Callahan



- Dobrze panowie. - powiedział wysiadając z samochodu. - Ja postoje pierwszy na warcie... prześpijcie się.

Greyu - 2010-05-02 11:21:50

George the Screwdriver






Potężnie ziewnął gdy układał się do snu-Dobranoc , rano naprawię samochód

Bartek - 2010-05-02 11:46:38

Anderon



-Dobranoc wszystkim - położył się, a plecak dał sobie pod głowę i zasną pies zwiną się w kłębek i też zasną.

Wellby - 2010-05-02 12:05:41

Henry Morisson



Oparł ręce na kolanach, a na nich głowę.Nie starał się zasnąć, udawał tylko ze śpi. Nie znał wystarczająco tych ludzi.

Chudy - 2010-05-02 15:36:26

Peter Morton



śpi.

Darth Misiekh - 2010-05-02 16:25:07

Wszyscy:




   Świtało. Niby nadal była noc, ale już granatowiało, a ciężkie czarne chmury na wschodzie podświetlały się na pomarańczowo . Zbierali się już pomału. Wokół nich wiatr wył jak potępiony, rzucając jakimiś krzakami po pustyni oraz gwizdał między skałami. Dlatego też nie usłyszeli ryku silnika.  Dopiero gdy ze wzgórza zjechał land rover z wyłączonymi światłami go dostrzegli.

   Wóz przemknął obok i pojechał dalej, rzężąc i prychając silnikiem. Widać, że jednak szczęście ich opuściło i robił się straszny ruch na drodze. Czas najwyższy brać dupę w troki i się z stamtąd zmywać.

   Zaczęli szykować się do drogi gdy zza skały nieopodal wyłonił się chudy blondasek. Pokazując wam swoje łapska na dowód tego, że jest nie uzbrojony. Cholera go wie ile tam mógł siedzieć ale na pewno zdążył ich dobrze sobie obejrzeć i policzyć.

   - Słuchajcie jest interes do zrobienia!   – krzyczy w do was – Kawałek stąd rozpieprzył  się nam samochód i potrzebujemy wsparcia. Daję trzy galony dobrego paliwa. Zainteresowani?   -

Greyu - 2010-05-02 16:35:39

George the Screwdriver





Przetarł oczy , popatrzył na blondyna , wysłuchał co ma do powiedzenia i zagadał do reszty kompanów.
-Paliwo jest na wagę złota , a ja z pewnością będę w stanie naprawić ich samochód , Callahan trzymaj go na muszce do póki nie naprawię naszego wozu.

Wellby - 2010-05-02 16:44:13

Henry Morisson



Przetarł zaspane oczy. Jednak nie wytrzymał długo i po jakimś czasie sen go zmorzył. Gdy zauważył,że dzieje się coś, kompletnie się wybudził. Spojrzał na resztę kompanów i dopiero wtedy dostrzegł blondyna.

- Co się dzieje ?

Havoc - 2010-05-02 17:00:29

Callahan



- Maczetą? - skomentował uwagę Georga o trzymaniu na muszce. Szczególnie, że dał Georgowi karabin.
Spoglądał na mężczyznę bez zaufania.
- Ile tu byłeś?

Bartek - 2010-05-02 18:05:42

Anderon



Budząc się z głębokiego snu i przecierając oczy rozgląda się po samochodzie  spogląda na Callachana i pyta:

-Co jest grane? O co tyle hałasu?

Darth Misiekh - 2010-05-02 18:21:01

Wszyscy:




   Na twory nieznajomego pokazał się uśmiech:

   - Widzę, że nie tylko my dziś mieliśmy kłopoty. Co zaś się tyczy tego ile tu stoję, to chyba nie powinno cie to obchodzić. Więc jak umowa stoi?   -

Havoc - 2010-05-02 18:35:21

Callahan



Co za dupek pomyślał Callahan w głowie. Nie podobał mu się tok głosu nieznajomego.
- Powiem ci tak... powiedź mi ile tu stałeś, gdzie są twoi kumple, co to za samochód i ilu jest twych koleżków, a może zastanowimy się nad wymianą.

Darth Misiekh - 2010-05-02 19:01:15

Wszyscy:




   - Strasznie podejrzliwy jesteś kolego. Dobra udzielę ci odpowiedzi jeżeli to ma ukoić twoje nerwy. Stałem tam.   – wskazał ręką kierunek z którego przyszedł. – Jakieś, bo ja wiem z pięć  minut. Nasze auto stoi jakieś 15 minut drogi w tym samym kierunku. Co do tego ilu nas jest nas troje.   -

Havoc - 2010-05-02 19:08:19

Callahan



- Zrobimy tak... ty tutaj zostajesz. Moi koledzy przypilnują, aby nic ci się nie "stało", a ja z mechanikiem pójdziemy sprawdzić wasz samochód. Dobrze?

Darth Misiekh - 2010-05-02 19:34:23

Wszyscy:




   - A moi koledzy rozwalą wam łeb przypadkiem.   – na twarzy blondaska pojawił się wielki uśmiech. – Chyba tego byś nie chciał? Może po prostu zrobimy tak, że weźmiecie wszystko  i pójdziecie ze mną. Wtedy macie pewność, że przypadkiem jeden z moich kolegów nie odstrzeli wam jajec. Więc jak będzie bo całego dnia nie mamy?    -

Havoc - 2010-05-02 19:47:41

Callahan



Zdenerwował się. Podszedł do blondaska.
- Albo ja ci oderwę jaja i pokażę, że przychodzę w pokoju, co blondasku? Nie denerwuj mnie, bo zaraz skończymy wymianę. Nasz mechanik naprawi samochód i odjedziemy, a ty będziesz leżał w kałuży własnej krwi, a twoi kumple będą cedzić jądra na słońcu. Dawaj swoją koszulę... pewno rozpoznają ją.

Darth Misiekh - 2010-05-03 08:52:43

Wszyscy:




   - Kolego nie denerwuj się. Przecież zawsze możemy się dogadać.  Jaką mam pewność, że  zostając tutaj z twoimi kolegami nie przypłacę tego życiem?   -

Havoc - 2010-05-03 10:42:21

Callahan



- No to musisz zaryzykować... inaczej możesz wracać do swoich kumpli. Powiesz im, że ***** sprawę i kolesie, którzy mieli mechanika właśnie odjeżdżają. Na pewno się ucieszą.

Darth Misiekh - 2010-05-03 10:53:38

Wszyscy:




   - Dobra.   - na twarzy nieznajomego ukazał się wyraz rezygnacji. – Umowa stoi. Moi przyjaciele znajdują się dwa zakręty dalej w tamtą stronę 

   Obrócił się i wskazał we właściwym kierunku.

Havoc - 2010-05-03 11:00:07

Callahan



- Macie pojemniki na benzynę? George chodź zemną.

Greyu - 2010-05-03 11:05:35

George the Screwdriver






-Jesteś pewien , że to bezpieczne ?- Wziął ze sobą wszystkie niezbędne narzędzia -Ja bym im nie ufał.

Darth Misiekh - 2010-05-03 12:59:10

Wszyscy:




   Blondasek zaczął zdejmować z siebie bluzę.

   - Trzymaj.   – powiedział podając ja Callahanowi.


Callahan i George:




   Tak jak mówił nieznajomy niespełna dwa zakręty dalej za skałami stał zdezelowany Landrover.  Sam samochód ma okna osłonięte ruchomymi  stalowymi klapami, przyspawanymi na zawiasach.  Można powiedzieć, że są to takie pancerne szyby dla ubogich.  Patrzeć i strzelać można tylko przez pozostawione wąskie Strzeliny. Boczna klapo okiennica jest szeroko otwarta i jakiś pomarszczony i siwowłosy jegomość wystawia z niej głowę. Spokojnie może sobie na to pozwolić gdyż za maską stoi kawał twardziela w moro z pistoletem maszynowym w pogotowiu.

Havoc - 2010-05-03 13:12:40

Callahan



Pomachał koszulką.
- Podobno potrzebujecie mechanika.

Darth Misiekh - 2010-05-03 17:18:48

Callahan i George:




   Koleś ubrany w moro od razu skierował w ich stronę swoją broń.

   - Spokojnie.   – powiedział ten w aucie. – Widzisz, mówiłem że kogoś znajdzie, a ty byłeś do tego taki sceptyczny. Pojedźcie bliżej niech no ja wam się przyjrzę.   -

Havoc - 2010-05-03 17:21:25

Callahan



Podszedł bliżej. Nawet przestał machać bluzką, ale położył ją na rękojeści maczety.
- Jestem Callahan, a to George. Macie jakieś baniaki? Wasz koleżka powiedział, że dacie trzy litry za pomoc.

Bartek - 2010-05-03 18:04:15

Anderon



Niczym się nie przejmując  wysiadł z paki odwiązał łańcuch tak żeby móc zaczepić Szarika który też zeskoczył z paki i powiedział te słowa :

-Idę się przejść i rozprostować gnaty może macie jakiś pistolet na zbycie bo przydał by mi się tak w razie czego.

Mówiąc to do wszystkich obecnych przy i na samochodzie.

Darth Misiekh - 2010-05-03 19:10:17

Callahan i George:




   Staruszek siedzący do tej pory  w aucie, wyszedł.

   - Do mnie możecie mówić Doc. Jeżeli byli byście w stanie naprawić mój samochód byłbym wdzięczny.  Co zaś się tyczy twojego pytania Callahan, to tak coś powinno się znaleźć.   –

   Teraz też dostrzegli, że całe auto wypakowane jest różnej wielkości skrzyniami oraz workami .

Havoc - 2010-05-03 19:13:42

Callahan



- George... do roboty zatem.

Greyu - 2010-05-03 21:22:12

George the Screwdriver






Nie do końca pewny co do tego czy ludzie z samochodu byli przyjaźnie nastawieni zabrał się do roboty.
-Jakaś wstępna analiza przyczyn?-Otworzył maskę samochodu , zębatki dyferencjału były mocno przetarte , widać , że Land Rover miał już swoje lata. Problem był nie mały. George chwilę myślał nad rozwiązaniem i poprosił o kawał sporej blachy , dostarczyli mu zardzewiałej , nie było miejsca i czasu na wybrzydzanie więc zabrał się do roboty , blacha była zardzewiała więc z łatwością ją powyginał , poprosił innych by ci pomogli mu złamać blachę , zajęło to długą chwilę , George z połamanych kawałków blachy zrobił  łopatki wirnika , przyspawał do zużytych zębatek.-Eee...teraz powinno działać. W baku była dziura , trzeba było ją załatać , resztki blachy które mu zostały przyspawał do otworu.

Bartek - 2010-05-04 12:04:24

Anderon



Kiedy wrócił ze spaceru z psem i odpiął łańcuch Szarik wskoczył na pakę a kiedy sam chciał wejść poczuł jak jego choroba daje mu się po woli we znaki i kiedy wsiadł złapał się za ramie które zaczęło go strasznie boleć i zwrócił się tymi słowy do Petera:

-Masz może jakieś leki na osteroporozę bo bym potrzebował.

Darth Misiekh - 2010-05-05 16:49:47

Callahan i George:




   Ponad pół godziny. Tyle czasu zajęło jako takie przywrócenie autu jako takie sprawności. Niestety gdy przyszło co do czego za żadne skarby nie chciało ruszyć. Widać, że dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych dla montera.

   - I co będzie jeździć?   – głos Doc`a wskazywał, że lekko się już nie cierpliwi. – A może macie sami jakiś środek transportu który za drobną opłatą bylibyście w stanie pożyczyć? -

Havoc - 2010-05-05 16:53:58

Callahan



- Pewno będzie... i nie, nie mamy. Teraz prosimy o zapłatę. Trzy litry były mówione. - ścisnął mocniej rękojeść maczety pod koszulką. Wykorzystał tak koszulkę blondasa, aby przykrywała jego ruch.

Darth Misiekh - 2010-05-05 17:08:23

Callahan i George:




   - Że co?   – Doc aż poczerwieniał na twarzy – Paliwo miałobyś za przywrócenie auta do użytku. Marti trzymaj ich na muszce. - Przyglądający się do tej pory drugi z mężczyzn wziął ich sobie na cel. -   Myślą, że frajera znaleźli.   –

   - A teraz może porozmawiamy poważniej, nie? Chyba, że chcecie w ołowiane poduszki się zmienić?   – zrobił małą przerwę na nabranie oddechu - No dobra . . . Jeżeli nie chcecie mnie podwieźć   to może chociaż pomoglibyście mi jako ochroniarze do czasu aż pomoc z miasteczka do mnie nie dotrze?   -

Wellby - 2010-05-05 18:02:47

Henry Morisson



Spojrzał na towarzyszy

-Ciekawy jestem czy im się udało naprawić tamto auto

Wstał i podszedł do otwartej maski gdzie Georg coś kombinował.

-Hmm co my tu mamy. widocznie nie zdążył naprawić naszego auta, gdyż musiał się zając innym.

Podwiną rękawy i zaczął dogłębnie analizować usterkę. A gdy byl pewien co do awarii sięgnął po narzędzia których nie zabrał mechanik i zaczął naprawiać.

Greyu - 2010-05-05 22:45:09

George the Screwdriver







-Nie strzelaj!- Energicznie podniósł ręce do góry-Daj mi zajrzeć tam jeszcze raz , może coś przegapiłem!

Havoc - 2010-05-05 22:51:52

Callahan



- George... czemu nie działa samochód?

Greyu - 2010-05-05 22:54:58

George the Screwdriver






-Ni..Nie wiem , musiałem się pomylić , mogę to naprawić , dajcie mi drugą szansę i czas.-George wolał unikać takich sytuacji , nie lubił konfrontacji z ludźmi których nie znał , a zwłaszcza ludzi , którzy mieli go na muszce.

Darth Misiekh - 2010-05-06 13:13:35

Callahan i George:




  - Widzę, że raczej nic z tego nie będzie.  – odezwał się niespodziewanie Doc –   Chociaż moja druga oferta jest nadal aktualna.


Reszta:




   Henry wziął się do pracy. Niestety  to co zobaczył pod maską go zaszokowało.  Panowała tam jedna wielka prowizorka. Aż dziw brał, że to auto do ter pory jeździło.

   - Coś wasi koledzy długo nie wracają .   – powiedział niespodziewanie blondasek –   Może powinniśmy ich poszukać?  -

Greyu - 2010-05-06 13:57:59

George the Screwdriver






-Nalegam , mogę spróbować poraz kolejny.

Havoc - 2010-05-06 15:39:27

Callahan



- Może się znajdzie miejsce na pace... ale trzeba będzie czekać, aż mechanik i tamten samochód naprawi.

Bartek - 2010-05-06 19:51:12

Anderon



Klepiąc się w głowę powiedział do Petera :

-Wybacz stary zapomniałem o tym że mam w plecaku te leki.

Po skończonym zdaniu i ściągnięciu ręki z twarzy sięgnął do mniejszej kieszeni skórzanego plecaka i wyciągnął lek na osteroporozę i zażył dwie pastylki. Kiedy połkną je poczuł jak ramię przestaje powoli boleć po kilkunastu minutach bul ustał. Wstał i zszedł z paki wraz z swoim zakrwawionym płaszczem kiedy go ubrał i zakrył katanę powiedział te słowa do Petera:

-Pożycz mi pistolet pójdę sprawdzić co się dzieje z Georgiem i Callahanem.

Po tym zdaniu podszedł  do Szarika i pogłaskał go po pysku i powiedział patrząc prosto w oczy

-Zostań i pilnuj ich wszystkich.

Darth Misiekh - 2010-05-07 17:17:53

Callahan i George:




   - Dobra zgoda, bierz się do dzieła kolego. Tylko, żeby tym razem działało.   – powiedział Doc.

   George wziął się powrotem do pracy gdy wtem za położonego niedaleko wzniesienia wybiega mężczyzna. Ubrany jest podobnie jak spotkany wcześniej blondasek.

   - Szefie! – krzyczy – Zbliżają się gangerzy. -

   Doc chowa się do wozu by po chwili wybiec z jakąś spluwą i rzuca ją w kierunku Callahana.

   - Łap! – rzuca - A teraz kryć się!

    Pozostali dwaj jego towarzysze również rzucają szukać schronienia gdzieś w terenie.

Greyu - 2010-05-07 17:22:39

George the Screwdriver






George zabrał się do pracy , gdy usłyszał "kryć się" z pośpiechem chciał się ukryć i uderzył głową w otwartą maskę samochodu nad silnikiem którego był nachylony , pokiwał się trochę oszołomiony i przewrócił się plecami na ziemię tracąc przytomność.

Havoc - 2010-05-07 19:24:34

Callahan



Skrył się szybko za samochodem.
- Ten blondyn nie był z wami?! - krzyknął poirytowany do Doca sprawdzając spluwę.

Chudy - 2010-05-08 16:11:25

Peter Morton



- chyba oszalałeś. Nie oddam ci mojej broni. - zwrócił się do Anderona

Bartek - 2010-05-08 16:43:06

Anderon



-Dobra jak nie to nie idę zobaczyć czemu tak długo nie wracają

Po tych słowach odwrócił się do blondaska i powiedział :

-Ty zaprowadzisz mnie tam gdzie jest samochód i bez kombinowania bo inaczej zapoznasz się z moją kataną.

-Prowadź tylko szybko. I ruszył za blondaskiem który ruszył w stronę z której przyszedł.

Darth Misiekh - 2010-05-09 14:28:07

Callahan i George:




   W chwile później za zakrętu wyjechał minibus załadowany gangerami. Obok niego jechało jeszcze kilka motorów. Wszyscy wyglądali na mocno wkurzonych.

   Przejechali na pełnym gazie obok samochodu Doc`a, waląc do niego przez okna z pukawek. W chwile potem za krzaków i skał odpowiedzieli kumple staruszka.

   Jadący do tej pory gangerzy na motorach zawracają i się wycofują.


Reszta:




   W powietrzu dał się słyszeć  huk wystrzałów. Dochodził z kierunku w którym poszli Callahan i George.

Bartek - 2010-05-10 12:43:18

Anderon



Usłyszawszy to przyśpieszył kroku żeby dojść i zobaczyć co się tam dzieje i dlaczego są wystrzał?

~Tylko nie dajcie się zabić chłopaki odsiecz w drodze.

Tak szedł szybkim krokiem i ubrał płaszcz kiedy już go ubrał wyciągną katanę z pochwy. Żeby jak by co być przygotowanym do ataku.

Havoc - 2010-05-12 18:21:42

Callahan



Odbezpieczył broń ukrywając się na tył samochodu Doc'a. Nie był zadowolony tym w co został wpakowany. Wyciągnął maczetę, aby była w pogotowiu jak ktoś się zbliży.
Zaglądał co chwilę, jak wygląda sytuacja.

Chudy - 2010-05-13 07:40:15

Peter Morton



Wyciągając broń zszedł z paki wozu - Coś mnie się zdaje, że nie dogadali się w kwestii napraw ich samochodu. Henry, a co z naszym wózkiem? Lepiej się pospieszyć. Możliwe że trzeba będzie wiać stąd

Wellby - 2010-05-13 10:37:32

Henry Morisson



-Czekaj chwile, takiej prowizorki to ja w życiu nie widziałem. Ale postaram się coś wykombinować.

I zabrał się do roboty.

Bartek - 2010-05-13 15:33:35

Anderon



Zaczął biec w stronę wystrzałów katanę podniósł do góry aby mu nie przeszkadzała podczas biegu.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Używam umiejętności krycia się -aby gangsterzy mnie nie za uwarzyli.


Misiekh taka sprawa ile zajmie mi bieg do nich i jeszcze jak tam dobiegnę to żeby o mnie nie wiedzieli, proszę.

Chudy - 2010-05-14 10:27:58

Peter Morton



Zwracając się do nieznajomego - Blondas, może ty potrafisz coś zdziałać? weź zajrzyj pod maskę, hm?

Darth Misiekh - 2010-05-16 19:05:47

Callahan i George:




   Chwilę później bus daje po hamulcach i rusza na wstecznym, dużo wolniej. Teraz też dostrzegają, że w busie siedzi sześciu gości ze spluwami. Nie licząc kierowcy. Trzech strzela z okien bocznych, jeden z szyberdachu, a dwóch wychyla się przez okna tylnich drzwi. Nie celują już w kierunku samochodu Doc`a tylko w miejsca z których padały kilka sekund wcześniej do nich strzały.


Anderon:




   Stara się zachowywać jak najciszej oraz pozostać poza wzrokiem nieprzyjaciół. Takie warunki są wprost wyśmienite do cichego poruszania. W powietrzu śwista ołów, a huk wystrzałów niesie się po pustyni. Z ukrywanie może być natomiast gorzej gdyż dopiero na miejscu okaże się czy jest wystarczająco dobry w te klocki. Na razie pozostaje mu miarowe poruszanie się w kierunku skąd dochodzą odgłosy walki.


Reszta:




   Blondas tempo spojrzał na Peter`a

   - Czy ja ci wyglądam na mechanika?  – zapytał – Jeżeli bym się na tym znał to nie szukałbym u was takiej osoby.



----------------------
Havoc  zapisz sobie lekką ranę na prawej  nodze ( zabłąkana kula z pierwszego przejazdu gagerów się trafiła ) daje ci ona +15% do testów.
Inicjatywa przedstawia się następująco:
-Havoc
- Gangerzy
-Doc
-Blondasek
-Koleś w moro

Havoc - 2010-05-16 20:34:07

Callahan



Szlag pomyślał chowając się za samochód. Spojrzał na ranę, ale na szczęście tylko trochę krwi leciało. Zwykłe draśniecie.
Odbezpieczył broń i był gotowy. Używając samochodu jako osłony zaczął strzelać w jedną z opon busa.

Chudy - 2010-05-17 15:59:32

Peter Morton



- w sumie masz racje blondas. Ale na przyszłość, nie pyskuj.
I co my mamy zrobić? Oboje nie macie żadnej broni a tamtym możliwe że potrzeba pomocy

Bartek - 2010-05-17 18:01:18

Anderon



Dalej szedł przyczajony żeby nikt go nie widział kiedy tak jakieś pięć minut minął następną górkę i...

Darth Misiekh - 2010-05-20 11:40:20

Callahan i George:




   Świat strasznie spowolnił. Wszystkie czynności zdawały się trwać niemiłosiernie  długo.  Wokoło znów zaczął świszczeć ołów oraz krzyki i wycie rannych. Callahana to jednak nie obchodziło, skupiony był na swoim zadaniu. Wystarczył jeden strzał i być może unieruchomi busa. Wreszcie nadarzyła się okazja i wypalił. Kula poszybowała prosto do celu trafiając tylnią oponę. Autobusem lekko zachwiało i jeden z opryszków przy tylnym wyjściu z niego wypadł. Niestety kierowca znał się na swym fachu i zdołał utrzymać samochód w ryzach.

   W tym samym momencie, kawałek dalej nie powstrzymywani przez nikogo gangerzy na motorach dali ognia. Wycofanie się było tylko taktycznym posunięciem by zajść  całą grupę z flanki. Znajdowali się teraz na małym wzniesieniu i mieli wszystkich jak na dłoni.


Reszta ( poza Anderonem który zmierza jeszcze w kierunku Dac`a i jego kompanów )




   Blondas popatrzał z lekkim politowaniem w stronę Petera.

   - Spoko. Następnym razem będę o tym pamiętał.   – dodał z kpiną w głosie – I jak ci idzie kruszynko przy tym aucie? Da radę pojechać? Bo twoi i moi kuple liczyli by na jakąś pomoc z naszej strony. Gościu który poszedł przed chwila nie wyglądał mi na kogoś kto nadaje się do walki, a więc pozostajemy tylko my.


----------------

Wellby ruszyłeś samochód.

Bartek - 2010-05-20 14:52:23

Szarik



Nagle zerwał się na równe nogi i zeskoczył z paki zaczął węszyć kiedy złapał zapach swojego pana pobiegł nie szczędząc sił za nim.

Chudy - 2010-05-20 14:58:33

Peter Morton



Zwracając się do blondasa - Nie rozśmieszaj mnie. Pójdziesz tam i co zrobisz? Pomachasz kijem? Nawet kija nie masz z tego co widzę. Nie nadajesz się do walki tak samo jak "ten gościu który poszedł". Chociaż nie, on chociaż kataną pomacha. - Kierując słowa do Henrego - Wiesz już co nawaliło?

Havoc - 2010-05-20 15:54:15

Callahan



Zabójca widząc przeważającą siłę wroga odrzucił pistolet. Związał przy ręce koszulę na flagę i zaczął machać.
- Ja się poddaję! Nie mam nic z nimi wspólnego!

Darth Misiekh - 2010-05-21 10:29:40

Hennry Morison:




   - Nie dość, że wiem.   – odpowiedział – to zdołałem to naprawić. Tylko co teraz robimy?


Callahan i George:




   Pierwszą i jak na razie jedyną odpowiedzią gangerów była salwa z karabinów. Na szczęście żaden z nich nie dotarł do celu jakim był zabójca.

   W chwilę później drugi z blondasków zaczął ostrzeliwać wzniesienie na którym rozmieścili się pozostali bandyci. Jeden z jego strzałów trafił z znajdujący się nieopodal motocykl. Huk wybuchu przeszedł po pustyni. Wykluczając bandziorów z dalszej gry.

   Kierowca busa widząc, że przewaga ich w szybkim stopniu maleje zaczął szykować się do staranowania samochodu Doc`a i ucieczki. Niestety i to nie było mu dane. Po okolicy dał się słyszeć krzyk:

   - Kryć się!   –

   To Doc wrzeszczał. Teraz też Callahan w powietrzu ujrzał dwa przedmioty wielkości pięści. Dopiero po chwili do jego świadomości dotarło co to jest . . . granaty.



Anderon:




   Wreszcie dotarł na miejsce. Jego oczom ukazał się widok istnego Armagedonu. Z lewej jak i prawej strony nabuzowani testosteronem faceci ostrzeliwali się. Nigdzie jednak nie potrafił dostrzec Callahana i George`a.

   Wtem z prawej strony ukazał się niewielki wybuch by po kilku sekundach dołączyły do niego inne.

Wellby - 2010-05-21 22:53:36

Henry Morisson



Wycierał ręce ze smaru gdy z oddali dało się słyszeć wybuchy.

- Granaty... - Zwrócił się do blondasa - Te wybuchy to chyba nie twoi przyjaciele spowodowali, co? Jakaś większa jadka tam się rozpętała.

Havoc - 2010-05-21 23:37:28

Callahan



Świat stanął. Sekundy stały się minutami. Przed oczami Callahan przeleciało prawie całe jego życie. Prawie całe, ponieważ chłopak posiadał refleks i zanim pierwsza litera słowa granat dotarła do jego podświadomości, to drgnął. Ruszył z całej siły za zasłonę, która była najbliżej. Po wybuchu już leżał twarzą w dół w piasku.

Bartek - 2010-05-22 15:01:51

Anderon



Schował się przed odłamkami ziemi kiedy odbiły się od płaszcz którym zasłonił się zacisną katanę w prawej ręce i zaczął się skradać tak do gangsterów żeby go nie zauważyli i zadać uśmiercający cios.

Chudy - 2010-05-23 11:47:58

Peter Morton



- Ok. Nie mamy żadnej broni więc do walki się nie przyłączymy. Zostaje nam jedynie wyciągnięcie ich stamtąd. Przemkniemy obok całej zawieruchy przystając jedynie na chwilkę przy naszych. Oni wskoczą na pakę i zmykamy. Mam nadzieje że wystrzały i skupienie na walce spowoduje że tamci zobaczą nas w ostatniej chwili i nie wpakują w nas za dużo ołowiu. Chociaż też nie wiem czy wszyscy byśmy się zmieścili w tym wozie... Chyba że macie jakieś inne pomysły?

Wellby - 2010-05-23 12:48:54

Henry Morrison



- Ja nawet nie mam zamiaru w takiej akcji brać udziału. Żaden ze mnie kaskader z filmu sensacyjnego.

Chudy - 2010-05-23 22:45:25

Peter Morton



- mamy czekać aż wybiją naszych!? i co to jest film sensacyjny?

Wellby - 2010-05-24 20:47:46

Henry Morrison



-No film... nigdy nie widziałeś filmu? Jeśli wyjdziemy z tego cało to może pokaże ci kiedyś jakiś film.

~Po tych 30 latach jednak ludzkość wiele utraciła~

Darth Misiekh - 2010-05-25 15:46:24

Callahan i George:




   Granaty dosięgły celu chociaż nie obyło się bez rozlewu krwi przy tym. Wychylający się za skał towarzysz Doc`a oberwał kule w ramię. To  co stało się potem było już oczywiste, minibus przemienił się w jedną wielką kupę ognia oraz rozgrzanego metalu, który zaczął fruwać w powietrzu. Całe szczęcie, że Callahan wraz z swoim nie przytomnym przyjacielem stali wystarczająco daleko.

   Wszystko co pozostało z transportu gangersów oraz z nich samych zajęło się ogniem. W chwilę później z pomiędzy skał wychodzi Doc z resztą swych towarzyszy. Doc rozmawia z kimś przez krótkofalówkę, niestety z tej odległości nie słychać o czym.


Anderon:




   Dotarłszy na miejsce okazuje się iż wybuchy spowodowane przez motory załatwiły wszystkich rzezimieszków. Ciała ich rozrzucone są po całym terenie, podobnie jak ich ekwipunek.



----------------------------

Greyu jakby co możesz spokojnie się już ocknąć   

Greyu - 2010-05-25 16:07:32

George the Screwdriver






-Hmpfh...-George majaczył coś przez sen.-Uh...masz piękny silnik...czemu się czerwienisz...wspaniałe felgi...-Potrzebna mu była silna pobudka

Havoc - 2010-05-25 16:19:05

Callahan



Chciał sobie mocno przekląć w myślach, ale wyszło mu ustami. Wstał otrzepując się i podnosząc nie swoją broń. Przyjrzał się Georgowi, a następnie do niego podszedł.
- Wstawaj... - kopnął go lekko w żebra.

- Hej... mówiłeś, że nazywasz się Doc, prawda? Kim wy jesteście? - zwrócił się do Doc'a, dalej stojąc przy Georgu.

Bartek - 2010-05-25 16:54:34

Anderon



Schował swoją katanę do pochwy i zaczął chodzić i zbierać rzeczy, które były porozrzucane kiedy tak chodził widział przeróżne rzeczy takie jak...

Wellby - 2010-05-25 17:53:39

Henry Morrison



-Wygląda na to, że zrobiło się spokojniej, nie słychać już wystrzałów. Co robimy?

Chudy - 2010-05-26 17:03:07

Peter Morton



- teraz nie wiadomo kto oberwał... myślę że tam pojedziemy zobaczyć co się stało. Gdyby jednak czekało nas najgorsze to czy uda nam się tym autem zwiać?

Wellby - 2010-05-26 20:45:09

Henry Morisson



-Można sprawdzić. Podjedziemy i z bezpiecznej odległości zbadamy sytuację, a gdyby sprawy poszły nie po naszej myśli.....  zwiejemy. Auto chyba tyle wytrzyma.

Chudy - 2010-05-26 22:13:38

Peter Morton



Siadł na miejscu pasażera. Wyciągnął magazynek ze swojego pistoletu i policzył naboje. - raz, dwa, trzy... cztery. kurwa... - przeklął i wsunął magazynek z powrotem. Czekał aż Henry odpali wóz i poprowadzi.

Wellby - 2010-05-27 00:40:18

Henry Morrison



- No to ruszajmy.

Usiadł na miejscu kierowcy, a swoje rzeczy położył obok nóg, tak by mu nie przeszkadzały. Następnie uruchomił samochód i ruszył.

Darth Misiekh - 2010-05-27 18:48:52

Callahan i George:




   - Ano zwykłym człowiekiem jestem   – odpowiedział na skierowane pyatnie Callahana – Widzę, że całkiem dobry z ciebie strzelec kolego? Ciekawe gdzie można się takich umiejętności nauczyć. Co byś powiedział by za odpowiednim wynagrodzeniem nie poczekać ze mną na moje wsparcie?   – teraz też dostrzegł, że auto prezentuje się raczej opłakanie - Wybacz jednak teraz gdyż muszę obejrzeć czy mojego auta nie uszkodziły te palanty   –

   Wyminął zabójcę wraz z leżący do tej pory Georgem i podszedł do samochodu. Bacznie mu się przyglądał by po chwili przejść na jego tyły i spróbować otworzyć bagażnik.

   - Henry do mnie!   – krzyknął

   Stojący do tej pory z boku blondasek podbiegł do niego. Chwile razem majstrowali przy klapie by ją otworzyć. W chwilę później razem z blondaskiem Doc wyciągnął ostrożnie z niego spory kształt zawinięty w koce. U dołu tego pakunku zwisa bezwiednie długi, różowy, bezwłosy ogon i pazurzasta łapa. Przechodzą razem z pakunkiem za burtę samochodu i tam go składają.



Peter i Hennry:




   Ruszyli w kierunku z którego dochodziły wybuchy. W niespełna kilkanaście oddechów później dostrzegli na swojej drodze resztki rozrzuconego po całej okolicy pojazdu. To ja prawdopodobniej on był przyczyną tego wybuchu. Niespełna dwadzieścia metrów za nim stał kolejny samochód. Krzątało się przy nim kilkanaście osób. Jeszcze ich nie spostrzegli.

Havoc - 2010-05-27 20:01:00

Callahan



- Można poczekać... - kucnął do Georga. - Hej, George... kradną nam samochód.

Greyu - 2010-05-27 20:10:12

George the Screwdriver






Jak do tej pory nie chciało mu się wstawać i był pogrążony w marzeniach teraz skoczył na równe nogi , pewnie nawet on nie spodziewał się , że taki z niego akrobata.-Co!? Jaki ch*j!?- Przybrał gardę i wymachiwał lekko pięściami obracając się do okoła szukając "złodzieja".

Havoc - 2010-05-27 20:13:20

Callahan



Odsunął się szybko od niego.
- Spokojnie... wszystko jest po.

Wellby - 2010-05-27 20:34:45

Henry Morisson



Podjechał bliżej by zobaczyć czy znajdzie znajome twarze, jeśli oczywiście by tam ich nie było, był gotowy na szybki odwrót.

Bartek - 2010-05-28 10:45:30

Anderon



Niczym się nie przejmując szukał dalej jakiejś broni. W tym czasie Szarik przybiegł z wywieszonym już językiem i zaszczekał, wtedy Anderon ściągną plecak i wyciągnął wodę, którą miał w butelce i odkręcił i nalał do metalowej miski, która należała do Szarika, z której uwielbia pić, pies zaczął chłeptać i machać ogonem. Kiedy schował butelkę i miskę, spojrzał i powiedział do psa :

-No mordko szukaj naszych towarzyszy

po tych słowach pies zaczął węszyć i kiedy złapał trop pobiegł. A Anderon zaraz za nim.

Darth Misiekh - 2010-05-30 20:14:31

Callaghan i George:




   W powietrzu dał się słyszeć hałas nadjeżdżającego samochodu. Szybkie spojrzenie w stronę skąd dobiegał uświadomiło im, że ich towarzysze nie próżnowali i zdołali naprawić samochód, którym teraz powoli się do nich zbliżali.


Peter i Henry:




   Szybkie lustrowanie twarzy zebranych pozwoliło im spostrzec swoich towarzyszy. Stali koło samochodu, najprawdopodobniej jest to ten o którym mówił Blondas. Poza nimi krzątało się tam kilka jeszcze innych osób które najzwyczajniej w życiu nie zwrócili uwagi na zbliżający się samochód.


-------------------------

Bartek oto co znalazłeś ( napisz w komentarzach co twoja postać zabiera ):

   - Colta 635 ( niestety broń jest uszkodzona po wybuchu ) oraz 32 sztuki amunicji 9mm
   - Lornetkę – niestety jedno szkiełko jest rozbitę
   - Jakieś leki ( około 30 porcji )
   - Nieśmiertelniki
   - Skórzane rękawiczki ( chociaż nie potrafisz znaleźć dwóch jednakowych )
   - Kajdanki ( niestety bez kluczyków do nich )
   - 3 Beretty ( tylko jedna z nich jest sprawna )
   - Podarte ubrania ( jakie tam wymyślisz )

Havoc - 2010-05-30 20:19:17

Callahan



- George... mówiłeś, że samochód był do naprawy. Czemu jedzie w naszą stronę?

Greyu - 2010-05-30 20:22:05

George the Screwdriver






-Najwyraźniej nasz dodatkowy pasażer zna się na mechanice...-

Havoc - 2010-05-30 20:33:32

Callahan



- Miejmy nadzieję, że tylko na tym się zna... - skrzyżował ręce i wyczekiwał ich przybycia.

Bartek - 2010-05-31 12:39:11

Anderon



Po pozbieraniu wszystkich tych rzeczy i sprawdzeniu berety czy działa podszedł do swoich towarzyszy a pies szedł sobie powoli obok niego. Kiedy doszedł zwrócił się do Georga:

-Słuchaj mam sprawę potrafisz, może wymienić rozwalone szkło w lornetce?

Greyu - 2010-05-31 13:41:09

George the Screwdriver






-Wymiana szkła to nie problem , tylko znalezienie szkła powiększającego x16 w dodatku nie zbitego to będzie problem , co jeszcze znalazłeś ?-

Wellby - 2010-05-31 18:37:39

Henry Morisson



Podjechał do samochodu przy którym stali i wyłączył silnik. Zabrał ze sobą własne rzeczy, a następnie wyszedł.

-Co tu się działo ? - rzekł,rozglądając się po okolicy.

Greyu - 2010-05-31 18:40:30

George the Screwdriver






-Hmm , właśnie , co się tu działo , bo chyba spałem?-Popatrzył na wszystkich tępym wzrokiem...

Havoc - 2010-05-31 18:50:51

Callahan



- Bandyci zrobili z samochodu tego pana... - wskazał na Doc'a subtelnie. - Każe mówić do siebie Doc... no zrobili z tego samochodu dziurawca. Teraz nie popłyniemy nim. Och... i czekamy aż nadejdą jego posiłki. Jego posiłki, a nie bandytów.

Wellby - 2010-05-31 20:08:30

Henry Morisson



- Aha, a kiedy te posiłki maja niby przybyć ?- spojrzał na Doc'a.

Chudy - 2010-06-01 11:02:12

Peter Morton



- matko, jaka pożoga... a właśnie, muszę przyznać że nasz nowy kolega zna się trochę na samochodach. Jak widać doprowadził do użytku nasz wózek. Przepraszam, że na początku trochę sceptycznie do ciebie podchodziłem ale zwracam teraz honor. Musze przyznać, że jesteś przydatny - ostatnie zdania kierował do Henrego. Następnie zwracając się do reszty - Kim byli ci gangerzy? Mam nadzieję że nie mieli kumpli którzy teraz wyruszą szukać zaginionych towarzyszy...

Bartek - 2010-06-02 16:46:57

Anderon



Po sprawdzeniu i naładowaniu jej zabezpieczył aby nie wystrzeliła i schował z tyłu za pasek tak żeby móc swobodnie ją wyciągnąć w czasie jakiejś rozróby. Potem pogłaskał psa po głowie i załadował się na pakę a pies wskoczył za nim i położył się na swoim miejscu.

Darth Misiekh - 2010-06-03 20:17:31

Cała drużyna:





   Ze szczątek autobusu gdzieniegdzie jeszcze buchają płomienie. Słońce które w międzyczasie przesunęło się na nieboskłonie świeciło teraz coraz mocniej. Pomału robił się skwar nie do wytrzymania.

   Dopiero teraz do nowo przybyłych dotarło czym zajmuje się starzec, nazwany przez Callahana Doc. Mianowicie klęczał nad ciałem wielkiego szczura. Zwierz był wielkości małego cielaka oraz miał w miarę humanoidalny kształt. Niestety, wyglądało na to, że szło mu z małym sukcesem.

   Po chwili przestał zajmować się stworzenie bo spostrzegł, że wszyscy zdążyli obejść samochód i przyglądają mu się badawczo.

   - O?   – wstał z klęczek – Widzę, że twoi towarzysze się pojawili Callahan. Wnioskuje z tego, że przychylisz się do mojej wcześniejszej propozycji o ochronie? 

   Stanął wyczekująco, wpatrując się w zebrane przed nim towarzystwo i wyczekując odpowiedzi.

Greyu - 2010-06-03 20:21:27

George the Screwdriver






-Jeśli ma być głosowanie to ja jestem przeciw.-

Wellby - 2010-06-03 20:26:35

Henry Morisson



-O rzesz w...... co tam na ziemi leży?-

Bartek - 2010-06-07 10:21:26

Anderon





-Jeśli chodzi o mnie to podporządkuję się drużynie.

Chudy - 2010-06-07 11:20:56

Peter Morton



siedzi w samochodzie i czeka aż jakaś decyzja zostanie podjęta.

Havoc - 2010-06-08 12:28:25

Callahan



Zrobił mały grymas widząc czym się zajmuje starzec.
- Eee... a tak. Jasne. Mamy większe szanse razem i tak.

Darth Misiekh - 2010-06-09 12:11:35

Cała drużyna:




   Spostrzegłszy grymas malujący się na twarzy Callahana dodał:

   - Widzę, że nie każdy dostrzega korzyści płynące z bratania się ze szczurami   – wzruszył ramionami – Trudno . . . Wiedzcie jednak, że z takiego paktu płyną same korzyści. No to może przedstawiłbyś mi swoich przybyłych towarzyszy? 

   Po chwili ciągnie dalej:

   - Jako, że przyjdzie nam pracować przez pewien okres należą się wam chyba pewne wyjaśnienia. Mianowicie schwytałem tego tutaj    - ręką wskazał na leżące za nim ciało – niedaleko Sharrash. Dzięki jego informacją  udało się mi nawiązać kontakt z tamtejszą kolonią i tak zaczęła się wymiana handlowa między nami. Niestety miałem zbyt łapczywego kompana w interesach i ten próbował mnie wykiwać. Niestety zbyt cwany nie był  – na twarzy Doc`a pojawił się uśmiech – Za tą ochronę i poczekanie z nami na moje posiłki mogę zaoferować sporo dobrego sprzętu, a może i nawet dobrze płatną prace przy zakładaniu mojego nowego ośrodka handlu. Więc jak będę mógł na was liczyć?

Greyu - 2010-06-09 15:21:22

George the Screwdriver






  Zrobił minę zainteresowanego -Co prawda do bitnych nie należę , ale jestem mechanikiem , elektrykiem , monterem , rusznikarzem i po trochu informatykiem. Mam już dość ciągłego podróżowania po tych cholernych pustyniach , jeśli jesteś w stanie zapewnić mi stałą pracę i będziesz wypłacał pieniądze w terminie , jestem chętny do roboty na rzecz ośrodka handlowego.-

Wellby - 2010-06-10 00:06:42

Henry Morisson



Sojrzał na George`a

~Hmm.. wysokie wyspecjalizowanie.~

- Jestem Henry. A tak poza tym, jeśli mamy trochę czasu, byłby ktoś chętny opowiedzieć mi coś więcej na temat tego co dzieje się w stanach? No wiecie izolacja i takie tam. Za dużo to ja informacji nie posiadam. A widok tego czegoś tam na ziemi budzi we mnie zakłopotanie.

Chudy - 2010-06-10 10:34:10

Peter Morton



- Przyda wam się medyk? Ewentualnie pisałbym się na to. - wyszedł z samochodu i poprawił torbę na ramieniu. Zwracając się następnie do Henrego - niedługo sam zobaczysz jak świat teraz działa. Za to mógłbyś nam powiedzieć jak to było przed wojną. Mało kto pamięta ZSA sprzed września 2020 roku.

Bartek - 2010-06-10 20:40:13

Anderon



-No cóż to ja się jeszcze przedstawię, jestem Anderon treser bestii, a ten pies to Szarik mój odwieczny towarzysz i nie radzę z nim zadzierać.

Po tych słowach uśmiechnął się lekko i pogłaskał psa po głowie a on szczekną radośnie.

Havoc - 2010-06-10 20:44:12

Callahan



- Opowiedz więcej o tym ośrodku handlu może?

Greyu - 2010-06-10 20:45:21

George the Screwdriver






Spojrzał na psa , gdyby był bohaterem jakiegoś komiksu , z pewnością nad głową pojawiłby mu się znak zapytania ~Dlaczego on właściwie ciągle szczeka??~

Wellby - 2010-06-14 00:03:13

Henry Morisson



Podszedł do  Petera

- Ehem... ZSA? A co to takiego? Czemu miałbym pamiętać coś co wydarzyło się przed 2020? Urodziłem się w latach 30 XXI wieku. Izolacja w jednostce wojskowej nie pozwoliła mi na poznanie świata do czasu, gdy nas zaatakowano. Co prawda wiem coś na temat tego co było przed, ale to z kronik i filmów. Dużo czytałem i wiem co nieco o nauce.

Darth Misiekh - 2010-06-16 19:07:24

Cała drużyna:




   Doc popatrzył tylko z lekkim politowaniem na słowna potyczkę między Henrym, a Peterem.

   - Ano zamierzam z małą pomocą otworzyć w kilku miejscach na tym bożym padole sklepy i to nie byle jakie sklepy   – znacząco się uśmiechnął – Bo zaopatrywać je będą same szczury. Dzięki temu znajdzie się w nich wszystko co najlepsze. Od broni po żarcie. Wszystko co tylko podróżny będzie mógł sobie zamarzyć.

Havoc - 2010-06-16 20:00:39

Callahan



Stał wryty. Nie wiedział co mu odpowiedzieć. Czuł w kościach, że ma do czynienia z jakimś szaleńcem. No, ale... szaleńcem, który będzie płacił. Spojrzał po niektórych i zaczął masować skronie.
- No... dobra. Pomogę. - można rzec ledwo wykrztusił z siebie te słowa, ale nie miał lepszej opcji.

Wellby - 2010-06-18 19:30:14

Henry Morisson



Spojrzał w stronę Doc'a

-Koleś, czy ty słyszysz co mówisz..... szczury zaopatrujące sklepy, to nie żadne fantasy.

Darth Misiekh - 2010-06-18 19:43:37

Cała drużyna:




   Na twarzy Doc`a pojawił się uśmiech.

   - Wiedziałem, że na tym świecie są jeszcze ludzie gotowi pomóc innemu w potrzebie. No oczywiście za odpowiednia opłatą rzecz jasna   –

   Pies Anderona siedzący do tej pory spokojnie obok swego pana nagle się poderwał i się zjeżył.  Dopiero po chwili do zebranych dotarło rytmiczne granie silnika. Tak oto nadjeżdżała tajemnicza pomoc starego pryka.

   Niestety trochę musieli  jeszcze czekać nim w zasięgu wzroku pojawił się im samochód. I to nie byle jaki. Był nim holownik do ściągania wraków z ulicy. Z przodu znajdowała się szoferka na trzy osoby, a z tyłu platforma z szynami wjazdowymi  i wyciągiem elektrycznym. Nie można było również przeoczyć dodatku znajdującego się na masce od strony pasażera; wielkim, wrednie wyglądającym karabinie maszynowym na trójnogu.

Havoc - 2010-06-19 21:41:57

Callahan



Gdyby Callahan był wierzącym, to zacząłby się modlić, aby wszystko poszło dobrze. Wreszcie mógłby się ustatkować gdzieś, a nie podróżować w kółko. Tylko, żeby przeżyć.
Poprawił maczetę na pasie i oddał koszulkę blondynowi.
- Pomogła. - powiedział oddając.
Ruszył do wozu ekipy i wsiadł na tyły.
- George... za koło. Panowie jedziemy za nimi.

Greyu - 2010-06-19 22:42:22

George the Screwdriver






-Yiiiihaaaa!- George z biegu wskoczył za kierownice. Włączył muzykę Jimiego Hendrixa.
-Wsiadajcie , jedziemy do naszej utopii!!!-

Wellby - 2010-06-20 09:07:40

Henry Morisson



Nie marnując czasu wskoczył na pakę i znalazł se jakieś miejsce.

Chudy - 2010-06-20 11:12:45

Peter Morton



Wsiadł do samochodu i poprawił torbę. Gdy znalazł się już w towarzystwie tylko swoich kompanów - Jesteśmy zbyt łatwowierni. Jakoś mnie się nie zdaje żeby potrzebowali ludzi. Nawet jeśli to czemu akurat nas? Mają sprzęt i wszystko... Znaleźć ludzi byłoby drobnostką a oni zbierają przypadkowych podróżnych. Śmierdzi mi tu handlem niewolników czy mam paranoje?

Bartek - 2010-06-21 09:07:22

Anderon i Szarik



-Szarik na wóz, po tych słowach pies wskoczył na pakę. A zaraz za nim wszedł Anderon z zamyśloną głową.

~Co może tam czekać? A jeśli to kolejna zasadzka to mamy przerąbane, ale cóż co ma być niech będzie.

Darth Misiekh - 2010-06-21 16:00:11

Cała drużyna:




   W niespełna kilkanaście minut później zdezelowanych holownik zatrzymał się przed nimi. W szoferce siedziały dwie młodziutkie, skąpo ubrane laski. Jedna z nich wyszła z samochodu i podeszła do Doc`a. Odeszli kawałek i cChwilę ze sobą  rozmawiali. Niestety z tej odległości i przy pomruku silnika nie dało się usłyszeć o czym. Jedno jest pewne musiało to dotyczyć was bo co jakiś czas Doc wskazywał w waszym kierunku.

   Druga natomiast z panienek; ta która pozostała w samochodzie zdążyła go obrócić i podjechać od przodu pod land rovera by można było go wtoczyć na pakę. Pomogli jej w tym Blondaski.

   Teraz też dostrzegacie, że Doc łączy się znowu z kimś przez radio. Teraz jednak docierają do was strzępki rozmowy:

   - Tutaj Doc, słyszycie mnie?   –

   Niestety odpowiedź ginie w hałasie spowodowanym samochodem

   - Zaraz wyruszamy do Stivens Point . . .   – dalsza część znów jest nie zrozumiała – Zdam raport za chwilę.   – kieruje głowę w stronę Blondasków – Kropnijcie ich.

   Widać, że chłopcy byli na to przygotowani. Jednocześnie podnoszą broń i zaczynają strzelać w waszym kierunku.

Havoc - 2010-06-21 16:12:12

Callahan



- Jedź! Jedź! - zaczął krzyczeć do George, gdy usłyszał rozkaz Doc'a.

Greyu - 2010-06-21 16:34:00

George the Screwdriver






  Przy ciągle grającej muzyce , George ruszył z impetem. Samochód był gotowy do jazdy więc oderwał się z miejsca bardzo szybko.

Chudy - 2010-06-21 16:51:22

Peter Morton



Peter ledwo utrzymał się na pace samochodu gdy Goerge ruszył. Pozostając nisko na klęczkach wyciągnął i odbezpieczył broń.

Wellby - 2010-06-21 18:25:33

Henry Morrison



Reakcja Henrego była szybka. Gdy tylko spostrzegł ze robi się niebezpiecznie, przywarł do paki starając się za nią nie wychylać.

~A to zasrany kundel z tego Doc'a niby miły, a teraz chce nas powystrzelać~

Darth Misiekh - 2010-06-22 15:10:36

Cała drużyna:




   Niestety reakcja George`a była zbyt wolna. Pierwsze pestki  z broni dotarł już do swego celu. Z tej odległości  nie był mowy by chłopcy Doc`a spudłowali.  Przednia szyba samochodu rozsypała się na drobne kawałeczki zasypując  znajdującego się w szoferce montera gradem małych odłamków.  Nie był to jednak koniec kolejne pociski przechodziły przez karoserie samochodu niczym nóż w masło.

   Dwa zabłąkane dosięgły swoim zasięgiem  opony  karawanu.  Przez co biedny kierowca stracił nad nim panowanie.  Los jednak chyba sprzyjał naszym bohaterom. Stojący do tej pory chłoptaś w moro wyciąga swój peem i skasza obydwu Blondasków.

   - Stójcie, dogadajmy się! – krzyczy w waszym kierunku

   Na widok zdrady swojego ochroniarza Doc rzuca się do ucieczki. Laska siedząca za kierownicą holownika daje gas do dechy, a druga wskakuje do niego pośpiesznie.


-----------------------
Greyu dostajesz draśniecie na prawej ręce ( +5% utrudnienia )

Havoc - 2010-06-22 15:50:37

Callahan



Callahan widząc zmianę akcji szybko wyciąga nóż i rzuca prosto w Doca. Ma nadzieję, unieruchomić go, bo jeśli go spowolni to szybko zeskoczy z samochodu i pobiegnie na niego z maczetą.

Darth Misiekh - 2010-06-24 15:36:12

Cała drużyna:




   Ochroniarz rzucił się w pogoń za Docem, niestety źle się to dla niego kończy. Stary dziadek ma przy sobie zgrabną 38-kę, z której w biegu wywalił cały magazynek do swojego byłego pracownika.

   Nóż Callahana szybujący w powietrzu trafia pryka w prawą nogę, gdzieś powyżej kolana. Doc zwala się na ziemię i zaczyna jęczeć jakby ktoś go zarzynał.

   Laseczki w szoferce dają pełen gas i oddalają się od całego tego zamieszania. Wygląda na to, że uciekają.

Havoc - 2010-06-24 20:27:36

Callahan



Podbiega szybko do Doc'a i z biegu wykopuje mu z reki broń. Przewraca go na drugą stronę. Siada na nim, przytrzymując go całym swym ciężarem, a na dodatek przytrzymuje przy jego gardle maczetę.
- A teraz ładnie zaśpiewasz... no chyba, że chcesz śpiewać jakbyś był "pod wodą". - powiedział to groźnym głosem zapowiadając, że jeśli mu nie powie prawdy, to wbije mu w gardło maczetę.

Bartek - 2010-06-25 17:14:30

Anderon



Zeskakując z paki podbiega do siedzącego na Doc'u, Callahana i kuca obok niego mówiąc:

-Uspokój się Callahan, powoli dojdziemy do porozumienia a teraz wstań z niego i tak daleko nie pójdzie z twoim nożem w nodze

Po tych słowach wyciągną wodę utlenioną i opatrunki, które miał jeszcze w plecaku. Aby być gotowym do opatrzenia rany

Havoc - 2010-06-25 17:30:11

Callahan



- Ty chyba oci***łeś. Nie pomagamy mu dopóki nie wyjaśni o co tutaj biega... a jeśli tamte laski wrócą... to poderznę mu gardło.

Darth Misiekh - 2010-06-28 10:40:30

Cała drużyna:




   - Nie dobijajcie! Wykupią mnie!   –

   W oczach Doc`a ewidentnie widać strach. Niestety nie było wam dane nacieszyć się przyjemną konwersacją gdyż laseczki które przed chwilą odjechały, zawracają. Co tu dużo mówić, babki chciały tylko nawrócić by muc was ostrzelać ze swego CKM`u który mają przyczepiony do karoserii auta.

   Teraz z pełnym gazem pędzą na wasze małe zgromadzenie.

Havoc - 2010-06-28 11:03:12

Callahan



Słysząc wracający wóz wbił maczetę w plecy Doc'a, a dokładnie między żebra. Wstał razem z nim i użył go jako tarczy, przeciwko kobietom.

Chudy - 2010-06-28 15:18:28

Peter Morton



Widząc nadjeżdżający pojazd Peter zeskoczył z wozu i położył na ziemi tak by samochód zagwarantował mu ochronę przed ostrzałem.

Wellby - 2010-06-28 18:13:38

Henry Morrisin



Henry leżąc na pace nawet nie miał zamiaru wychylać się zza niej. Kit z tym, że przeszedł przyspieszone szkolenie wojskowe, strzelaniny to nie był jego klimat.

Bartek - 2010-06-29 12:37:53

Anderon



Podrywając się w górę i odskakując na bok żeby nie zostać rozjechanym przetacza się i wyciąga berettę i odbezpiecza, a następnie po krótkim celowaniu w przednie koło strzela.

Darth Misiekh - 2010-06-30 10:38:30

Cała drużyna:




   Z każdą uciekającą minutą samochód był coraz bliżej. Strzały które oddał Anderon okazały się nie celne. W tej samej chwili rozpoczął się ostrzał z samochodu. Cały impet skierowany był na pojazd bohaterów . Kule przechodziły przez karoserię pojazdu jak przez papier. Los jednak czuwał nad osobami znajdującymi się na pace gdyż żadna z nich nie została ranna.

Bartek - 2010-06-30 15:35:57

Anderon



Widząc to schował za pas berettę i pobiegł w stronę samochodu tak aby wskoczyć na pakę i móc dotrzeć do kabiny gdzie siedzą kobitki.

Greyu - 2010-07-01 23:06:11

George the Screwdriver






  Kule latały koło uszu George , miał niebywałe szczęście , że żadne z kul wyplutych przez to cholerstwo go nie trafiła. -K***a mać!- Krzyknął przeraźliwie , słychać było też złość w jego głosie.
~Cholernie nieprzyjazny i niesprawiedliwy świat , czymże zawiniłem , że Bóg mnie teraz tak kara?! Może też dzięki niemu żadna kula mnie nie trafiła? Jak wyjdziemy z tego cało , obiecuję , że więcej się będę modlił i polepszę się jako człowiek. Cóż za idiotyczne deklaracje... K***a , znów do nas walą...~

Wellby - 2010-07-03 15:06:50

Henry Morisson



Gdy rozpoczął się ostrzał dobrze wiedział z czego do niego walą. Skulił się na pace i czekał. Po chwili ostrzał ustał.

~ Pewnie muszą załadować kolejną taśmę naboi. ~

Podniósł szybko głowę i wyjrzał za pakę, by następie ja schować.

Chudy - 2010-07-04 10:34:26

Peter Morton



- Wystrzelają nas jak kaczki! - krzyknął kiedy wóz się oddalił po ostrzale - Długo tu nie posiedzimy. Ma ktoś jakiś pomysł?!

Darth Misiekh - 2010-07-04 19:28:56

Cała drużyna:




   Kolejny raz szczęście sprzyjało naszym podróżnikom. Nie dość, że taśma z nabojami do CKM`u się zacięła to i auto zaczęło nawalać. Wystarczyło teraz wykorzystać nadarzającą się okazję i zaatakować. Pierwszy który to zrobił był Anderon. Samotnie rzucił się w kierunku samochodu. Niestety nie była to ich jedyna broń. Laska która zajmowała dotychczas miejsce pasażera wychyliła się przez okno szoferki. Jeden strzał i było już po wszystkim . . .

   W powietrzu uniosło się głośne plaśnięcie. Taki odgłos wydaje tylko pocisk docierający do swego celu. Dopiero po chwili do zebranych dotarło co się stało. Szarik uratował życie swego pana; niestety płacąc za to najwyższą możliwą cenę. Leżący na ziemi Anderon mu tylko przyglądać się jak jego kochany pies zdycha.

Wellby - 2010-07-04 22:35:46

Henry Morisson



Jeszcze raz wychylił głowę. Przed jego oczami odgrywała się scena jak z filmu .... pies ratuje swego pana. Ta chwila heroizmu napełniła go siłą. Zbierając w sobie odwagę wyciąga ukrytą broń, opiera ją o krawędź karoserii dla stabilizacji i skupia się na celu, następnie oddaje jeden precyzyjny strzał.... tak jak uczył go kapitan Doles:
"Pamiętaj chłopcze gdy oddajesz strzał nie myśl o tym, że chcesz trafić przeciwnika. Skup się na przyrządach, a kula sama trafi do celu".

Greyu - 2010-07-05 10:26:50

George the Screwdriver






  ~Szarik padł , będzie co jeść! O ile przeżyjemy!~

Bartek - 2010-07-05 15:59:32

Anderon



Klęcząc przy psie i głaszcząc go po głowie wypowiedział te słowa z łzami w oczach :

-Dziękuję ci że mi tak dzielnie towarzyszyłeś jesteś i będziesz w mej pamięci. Dziękuję że poświęciłeś się, teraz możesz odejść, do krainy gdzie biedzie ci dobrze bywaj mój oddany i wierny towarzyszu .

Po tych słowach wstał i wyciągną broń, którą miał schowaną za pasem i odskoczył na bok tak aby nie zostać trafionym a po przetoczeniu się i stanięciu na równych nogach i władował cały magazynek w szoferkę tam gdzie siedziała leska, która kierowała samochodem. Mówiąc-To jest za mojego ukochanego Szarika zdychajcie wy k***y!!!. A po wystrzeleniu magazynka znowu odskoczył aby przeładować broń.

Darth Misiekh - 2010-07-13 16:18:28

Cała drużyna:




   Holownik był coraz bliżej.  Wszyscy stali jak skamienieli. To co wydarzyło się przed chwilą było dla niektórych szokiem. No bo rzadko kiedy ma się okazję oglądać poświęcenie w tak trudnych czasach. W szczególności poświęcenie  nie ze strony człowieka, a zwierzęcia które przecież kieruje się instynktem.

   To jednak było już za nimi. Teraz trzeba było się zająć laskami w samochodzie. I wtedy padł strzał . . . Samochód jadący na pełnym gazie w ich stronę jakby zwolnił by po chwili wpaść w niekontrolowany poślizg i stając w poprzek drogi. Druga z kobiet widząc co się dzieje opuściła pojazd, wyskakując z niego. Teraz nadeszła ich kolej do ataku . . .

Havoc - 2010-07-14 12:53:08

Callahan



Zabójca puścił ciało Doc'a. Pozwolił im zjechać po maczecie i spokojnie ruszył po swój nóż, który leżał niedaleko. Leżał, ponieważ wyrwał się podczas szarpaniny Doca i Callahana, temu pierwszemu z nogi.
Po tym ruszył spokojnie do wraku samochodu, aby sprawdzić co z kobietą.
- Wyjdź bez broni, a obiecuję, że cię nie zabijemy.

Bartek - 2010-07-14 15:23:52

Anderon



Po przeładowaniu broni zaczął zbliżać się do kabiny gdzie był kierowca trzymając cały czas broń przed sobą żeby być gotowym do odskoku i oddania strzału w razie ataku.

Wellby - 2010-07-14 20:25:35

Henry Morrison



Po oddaniu strzału schował broń i spojrzał na wyskakującą z pojazdu kobietę.

~Reszta się nią zajmie~

Następnie rozejrzał się za tym szczurem co miał Doc i ruszył w jego stronę.

Darth Misiekh - 2010-07-19 21:00:02

  Henry:




   Szczur spoczywał tam gdzie zostawił go Doc. Wyglądał jakby zdechł chociaż lekkie unoszenie się klatki piersiowej wskazywał na co innego.


Anderon:




   Pierwsze co dostrzegł Anderon było ciało kobiety. Z ogromnej rany u szyi ściekała krew. Cała szoferka była w niej skąpana. Wygląda na to że nie żyje . . .


Reszta drużyny:




   Leżąca na ziemi do tej pory druga z lasek, podniosła się. Lekko się zachwiała i zaczęła podnosić ręce do góry.

   - Poddaje się!   – krzyknęła w ich stronę

Havoc - 2010-07-19 21:03:14

Callahan



Złapał za kobietę i wziął ją od tyłu trzymając maczetę przy karku.
- Nie ruszaj się, to nic ci się nie stanie. - powiedział do niej. - Sprawdźcie czy ta w samochodzie jeszcze żyje. - po tych słowach powoli wycofywał się z kobietą.

Greyu - 2010-07-19 21:14:07

George the Screwdriver






  Zszedł z paki , już nieźle podziurawionej. Podszedł do samochodu i zamiast sprawdzać czy kobieta siedząca w środku żyje , poddał oględzinom samochód. Może da się nim jeszcze jeździć. Wyciągnął z kieszeni prezerwatywę. Chciał wręczyć ją Callahanowi.
  -Prezent , od firmy.- Zaśmiał się. -Jak już będzie po wszystkim , umyj ją i oddaj. Zawsze może się do czegoś przydać.-

Bartek - 2010-07-22 15:46:43

Anderon



Po schowaniu broni za pas wywlókł ciało kobiety i przewlókł za włosy do Callachana i powiedział:

-Masz tą ku**e i po tych słowach walną jeszcze głową tej laski o ziemię. I odszedł do ciała Szarika aby zabrać pamiątkę czyli obrożę i przyczepił ją do paska z prawej strony.

Wellby - 2010-07-27 20:50:56

Henry Morisson



~ Jak takie coś mogło się pojawić na świecie? Doc mówił coś o handlu z tymi stworzonkami...czyli chyba są trochę rozumne.~

Przyjrzał mu się dokładniej i spróbował zdiagnozować co mu dolega.

Darth Misiekh - 2010-08-01 21:31:26

Peter:




   - Eee . . . . Czy tylko ja mam dziwne wrażenie, że temu Anderonowi lekko odbiło po utracie tego psa?   –


Callahan:




   Kobieta potulnie szła z Callahanem. Gdy przystanęli na chwilę, wydyszała:

   - Co zamierzacie ze mną zrobić?   -

Havoc - 2010-08-01 21:47:17

Callahan



- Mam zamiar się z tobą pierw zabawić... a później pogadamy. - otworzył drzwi od samochodu i ją wrzucił do środka. Szybko zdjął koszulkę i wskoczył za nią. Miał ochotę się nią zabawić w samochodzie, a gdyby nie chciała to miała pecha.

Bartek - 2010-08-01 23:31:35

Anderon



Spojrzał na Petera i powiedział :

-To był mój najlepszy przyjaciel i zabieram najcenniejszą rzecz, która będzie mi przypominać o nim zawsze gdzie tylko będę.

Po tych uśmiechną się smętnie, i powędrował w stronę samochodu z wysięgnikiem.

Darth Misiekh - 2010-08-06 14:16:59

Callahan:




   Kobieta widzą co się święci próbowała się wyrwać. Niestety w starciu z o wiele od siebie cięższym mężczyzną miała nikłe szanse. W chwilę później dała sobie już z tym spokój czekając aż całe to zajście się skończy.

   Po całym zdarzeniu zabójca dostrzegł tylko na jej twarzy samotną łzę spływającą jej po policzku. Leżała skulona na tylnim siedzeniu samochodu Doc`a. Starając się w ogóle nie spoglądać w stronę Callahana.

Havoc - 2010-08-06 14:30:12

Callahan



- Dobrze, panowie. - powiedział do reszty zakładając koszulkę. - Co teraz robimy?

Wellby - 2010-08-07 00:38:17

Henry Morisson



~Hmm,, i jak by tu się takim zwierzakiem zająć. Weterynarzem nie jestem.~

Odwrócił się w stronę reszty- Hej, co robimy z tym szczurem?. Doc chyba go do czegoś potrzebował,  ja nie wiem czy w tym stanie długo wytrzyma.

Bartek - 2010-08-08 19:53:12

Anderon



Odwróciwszy się do Hennrego powiedział podchodząc do szczura:

-Pokaż mi to zwierzę znam się nieco na tym całym bajzlu

Po tych słowach zaczął dokładnie oglądać zwierzę i...

Darth Misiekh - 2010-08-12 11:28:32

Anderon:




   Szczur okazał się cięższym przypadkiem niż na początku się wydawało. Poza widocznymi ranami które rzucały się w oczy miał połamane kilka żeber. Anderon dwoił się troił by podtrzymać go przy życiu. Po upływie dziesięciu minut było już po wszystkim; zrobił wszystko co było w jego mocy. Pozostawało teraz czekać.



Peter:




   - Ano dobre pytanie Callahan, więc co właściwie zamierzamy teraz robić?   – Powiódł spojrzeniem po zebranych wokół holownika towarzyszach. - No i co zrobimy z tą tam?   – Ręką wskazał w kierunku ich podziurawionego samochodu Doc`a

Havoc - 2010-08-12 11:32:10

Callahan



Widząc zainteresowanie szczurem. Wręcz wszyscy się nim zainteresowali. Wzruszył ramionami i wrócił do samochodu.
- No teraz panienko... ładnie mi powiesz o was i tym Docu... albo inaczej "porozmawiamy".

Darth Misiekh - 2010-08-15 14:13:37

Callahan:





   Kobieta ze łzami w oczach spojrzała na zabójcę. – Ale co chcesz wiedzieć? Przecież ja i moja siostra nic wam nie zrobiliśmy? Puść mnie, a nie ominie cię nagroda   – Ostatnie słowa wypowiedziała nader miłym głosem

Havoc - 2010-08-15 14:16:47

Callahan



- Już sobie wziąłem trochę twej nagrody. - uśmiechnął się lekko na chwilę, ale szybko uśmiech zniknął. - Twoja siostra jednak nie miała tyle szczęścia. Słuchaj. Mów mi co wiesz. Kim jesteście. Dla kogo pracujecie. A może się zastanowię nad wypuszczeniem ciebie.

Darth Misiekh - 2010-08-15 20:11:16

  Callahan:




   - Ja nic nie wiem przysięgam   – głos kobiety przepełniony był lękiem – Max kazał nam przyjechać tutaj po Doc`a i zabrać go z powrotem do Madison. Przysięgam, że ja nic więcej nie wiem . . .

Greyu - 2010-08-15 20:32:01

George the Screwdriver






  Zaczynało Georgowi robić się żal zgwałconej panienki.
-Yyy...Call, może...może dajmy jej spokój?-
  Czekał na reakcję, spodziewał się negatywnej...

Havoc - 2010-08-15 22:01:02

Callahan



- Kim jest ten cały Max? - gadał dalej do niej. Olał uwagę George'a.

Bartek - 2010-08-17 14:14:01

Anderon



Odchodząc od szczura podszedł do samochodu przy którym stał Callahan położył rękę na ramieniu i powiedział:

-Odpuść jej na razie widzisz że jest w szoku. Wyciągniemy z niej informacje potem.

Po tych słowach puścił ramię Callahana...

Darth Misiekh - 2010-08-17 16:20:37

Callahan, George i Anderon:





   Kobieta dalej siedziała w samochodzie. Wzrok jej podążał po zebranych wokół niej mężczyznach. - No . . . Ten . . . Max to nasz operator   – wyksztusiła w końcu

Havoc - 2010-08-17 16:42:39

Callahan



- Zacznij opowiadać. Zaczyna mnie twoje jąkanie wnerwiać.

Bartek - 2010-08-17 19:27:47

Anderon



Stojąc i spoglądając to na dziewczynę to na Callahana myślał :

~W taki sposób nic nie wskóramy a ona jest wystraszona, cholera nie tak to chciałem rozegrać.

Darth Misiekh - 2010-08-18 19:22:24

Callahan, George i Anderon:





   Słysząc ton głosu mężczyzny kobieta cała się aż zatrzęsła:

   - Przecież odpowiadam   – odezwała się w końcu starając się nie jąkać – Co mam jeszcze zrobić byście mnie puścili?   -

Havoc - 2010-08-18 20:51:11

Callahan



- Powiedziałem, że... MOŻE... się ZASTANOWIĘ. - uśmiechnął się do niej jak bandyta. - Od teraz pracujesz dla mnie, rozumiemy się? Kim jest ta Madison? Czy to jest miejsce? Co to za miejsce?

Bartek - 2010-08-19 19:33:55

Anderon



Oparł się plecami o samochód i założył ręce oraz zwiesił głowę aby nie patrząc na ten cały cyrk pogrążył się w myślach:

~Ten Callahan jest dziwny i to bardzo ale w końcu to najemnik więc co mu się dziwić. Ale za to ta dziewczyna skoro teraz ma pracować dla niego to i dla nas pracuje, a gdyby tak hmmmm... muszę pogadać z nią na osobności ale to nie będzie proste. Niech to szlak!

Darth Misiekh - 2010-08-19 19:37:56

Callahan, George i Anderon:




   Kobieta popatrzała na Callahana jakby ten przed chwilą powiedział jej, że apokalipsa nigdy nie nastała a to co wydarzyło się do tej pory to tylko głupi żart jakiegoś nastolatka.

   - Jak to pracuje dla ciebie?   – wydukała w końcu – I jak mogliście nie słyszeć o Madison? Przecież to jedno z niewielu zamieszkałych miast w tej okolicy -

Wellby - 2010-08-19 20:05:26

Henry Morisson



Z zamyślenia wyrwały go słowa kobiety. Podszedł bliżej aby wysłuchać co ma jeszcze do powiedzenia.

- Jedno z niewielu zamieszkałych... hmmmm...byłem tam kiedyś. Ciekawy jestem czy budynek uniwersytetu jeszcze stoi, a poza tym było by miło zobaczyć jeziora Monona i Mendota,  naprawdę wspaniały widok. -Spojrzał na towarzyszy - Morze się tam wybierzemy?

Havoc - 2010-08-19 20:31:57

Callahan



- Co do Madison... może słyszałem, może nie. Nie istotne. Ta pustynia zabierze to miejsce jak każde inne, a jak nie... to jest Moloch. Wracając... tak, pracujesz dla mnie. Chyba, że chcesz wrócić do swego szefa i powiedzieć mu, że zepsułaś sprawę? Pewno się nie ucieszy. Z nami jednak przeżyjesz dłużej. Mam nadzieję, że nie będzie sprzeciwów?

Wyjrzał przez okno samochodu.
- Chłopaki zakopcie ciało jej siostry. Niech ma jakiś pogrzeb chociaż.

Bartek - 2010-08-20 21:45:12

Anderon



Wyrywając się z zamyślenia wsiadł do samochodu którym mieli jechać i nagle łzy zaczęły spływać mu po policzkach zasłonił twarz rękami ale raczej reszta zdążyła to dostrzec....

Greyu - 2010-08-20 22:03:50

George the Screwdriver






  Obrócił się na pięcie i pomaszerował szybko w stronę ich starego wozu. Wyciągnął z niego radio i wyciągnął płyty ze schowka. Wraz ze wspaniałym urządzeniem i kompaktami wsiadł do nowego samochodu, gdzie zaczął instalować radio. Majstrował przy tym chwilę, sprawdził czy działa. Chciał być nastrojowy, więc ze stosiku płyt wygrzebał tą Erica Claptona, z utworem "Tears in Heaven".
  -Wiesz co powiedział mi kiedyś ojciec?- Zwrócił się do Anderona, w tle nadal leciał melancholijny utwór
  -Utracona bliska osoba nigdy nie chciałaby, żebyś tak się zamartwiał, jeśli wierzysz w Boga, wierzysz pewnie, że twój Szarik będzie teraz spoglądał na Ciebie z góry. Nie wiem, czy ojciec mówiąc te słowa miał również na myśli zwierzęta, ale ty swemu psu nadałeś większe niż ludzkie znaczenie. Dlatego, nie martw się, Szarik będzie nad tobą czuwał.- Nie był pewien, czy cała ta patetyczna przemowa wyszła mu zgodnie z zamierzeniem, kiedyś, być może, wyśmiał by płaczącego nad psem frajera. Ale teraz, po utracie ojca i śmierci tamtego dryblasa George się zmienił, zaczął bardziej szanować istnienie.
  -A teraz chodź, sprawimy tej pannie i twojemu Szarikowi odpowiedni pogrzeb...-
Podbiegł do starego wozu, urwał już z i tak rozsypującego się wraku długą rurkę i przymocował prowizorycznie do niej kawałek blachy. Podszedł do ciała kobiety i zaczął wykopywać dół.
  -Czy...twoja siostra była wierząca?- Zwrócił się z poważną miną do przerażonej kobiety.

Darth Misiekh - 2010-08-21 20:10:09

Callaha, George, Anderon oraz Henry:




   Kobieta  jakby wyrwała się z zamyślenia. Popatrzyła na mężczyznę z łopatą zdziwionym wzrokiem:

   - Wierząca – wyszeptała tak cicho jakby smakowała je – A co to takiego? To jakiś rodzaj pochówku?

Greyu - 2010-08-21 20:36:05

George the Screwdriver






  -Rodzaj pochówku z pewnością się na wierze opiera, wiara to twierdzenie, że coś istnieje, mimo iż się tego nie widziało i nie ma na to dowodu. Nie zrozumiesz tego, nawet ktoś głęboko wierzący nie jest w stanie zrozumieć wiary. Jak myślisz, co spotka nas po śmierci?- Cały czas wykopywał grób, mówił odwrócony do niej tyłem, od czasu do czasu przerywając pracę i spoglądając kobiecie głęboko w oczy. Starał się uśmiechać, w tej sytuacji przychodziło mu to bardzo ciężko...

Havoc - 2010-08-21 21:45:53

Callahan



- Madison, panowie? - powiedział Callahan wysiadając z samochodu. Kobieta mogła uciec, ale sama pewno by zginęła. - Te... jestem Callahan. Jak masz na imię? - odwrócił się do kobiety.

Bartek - 2010-08-22 17:39:50

Anderon



Po tych słowach usłyszanych od Gorga przetarł oczy i wysiadł z nowego samochodu po czym poszedł po ciało zabitej kobiety i tym razem zamiast ciągnąć po ziemi niósł na rękach a widząc że dół był już prawie gotowy położył delikatnie ciało na ziemi po czym poszedł po ciało Szarika i też położył je delikatnie na ziemi
po tym zwrócił się do grona :

-Odsuńcie się na parę kroków w tył

Wszyscy odsunęli się wtedy Anderon  spokojnie i majestatycznie wyciągną swój miecz i zaczął wymachiwać nim w powietrzu jak by walczył ale robił to spokojnie i majestatycznie bo to był taniec żegnający tych, którzy zginęli w boju na zakończenie powoli chował miecz a kiedy go schował wyprostował się i wziął łopatę aby kopać dalej rów.

Po wykopaniu dość sporego rowu włożył ciało kobiety do niego i przysypał a następnie zaczął kopać kolejny dla swojego psa.

Darth Misiekh - 2010-08-22 18:10:03

Cała drużyna:




   - Carolain – odpowiedziała na zadane przez Callahana pytanie – Co wy teraz zamierzacie zrobić? 

Havoc - 2010-08-22 19:54:20

Callahan



- No właśnie widzę, że moi kompani są niezdecydowani. Dobrze. - odezwał się Callahan wyprostowując się. - Od teraz jestem szefem. Decyduje, że jedziemy do Madison, a tam sprawdzimy gdzie możemy jechać dalej. - odwrócił się do Carolain. - Witam w mojej drużynie.

Bartek - 2010-08-23 14:38:06

Anderon



Po zakończeniu zakopywania otrzepał się z ziemi i podszedł do samochodu którym mieli jechać i wsiadł do niego czekając na resztę sprawdził magazynek i ile ma jeszcze w kieszeni.

Wellby - 2010-08-23 21:22:10

Henry Morisson



- Panowie, a co z tym szczurem?- Wskazał ledwo dychające stworzenie

Havoc - 2010-08-23 21:37:37

Callahan



- Zjedz go. Przestańcie się powtarzać. Ten szczur nie jest dla nas istotny.

Darth Misiekh - 2010-08-24 16:02:49

Cała drużyna:




   - Madison?   – odezwała się Carolain – Ty nie mówisz chyba  poważnie? Przecież oni was tam zabiją? Nie dociera do was kogo przed chwilą zabieliliście . . .    

   Umilkła w połowie zdania jakby dotarło do niej iż i tak za dużo powiedziała.

Havoc - 2010-08-24 16:08:43

Callahan



- To dokąd mamy jechać? Jakie miejsce polecasz? - zapytał ją.

Darth Misiekh - 2010-08-26 18:35:11

Cała drużyna:


Pustynia




   - Niedaleko stąd jest zajazd   – odpowiedziała – Można tam dostać tanio prawie wszystko. Wliczając w to i benzynę. Jak dla was powinno to być lepsze miejsce niż Madison -

Havoc - 2010-08-26 18:37:20

Callahan



- Jak dla nas... - powiedział do niej. Zwrócił się do George'a. - Działa tamten rupieć? Czy może przedziurawiliśmy coś?

Greyu - 2010-08-26 18:43:05

George the Screwdriver






  -Daj mi chwilę. Caroline, nadal nie wiem, jak myślisz co stanie się po śmierci.-
Podszedł do samochodu i obejrzał całą karoserię, zajrzał również pod maskę i do baku, chciał poddać samochód całkowitej ekspertyzie.

Havoc - 2010-08-27 18:54:00

Callahan



- Więc? - podszedł do Georga po minucie, dwóch. - Będziemy mogli tym jechać?

Greyu - 2010-08-27 18:59:43

George the Screwdriver






  -Tym...Tak. Naszym i Doc'a już nie.-

Havoc - 2010-08-27 19:26:02

Callahan



- Gdzie ten zajazd? - zapytał się Caroline.

Bartek - 2010-08-29 12:10:18

Anderon



-Hej to co będziemy tak stać i gadać czy pojedziemy do tego zajazdu bo głodny się robię- po tych słowach oparł się o holownik.

Darth Misiekh - 2010-08-29 12:42:33

Cała drużyna:


Pustynia:




   - Na wschód stąd. Niespełna dzień drogi. Gdybyśmy wyruszyli już teraz powinniśmy dotrzeć do niego pod wieczór.   -

Havoc - 2010-08-29 13:15:56

Callahan



- No to jedziemy. Wsiadać wszyscy. George prowadzi.

Bartek - 2010-08-29 14:44:57

Anderon



Bez słowa wsiadł i czekał aż mechanik ruszy ten samochód

Wellby - 2010-08-29 17:31:45

Henry Morisson



Spojrzał na resztę, to na szczura i wsiadł bez gadania do samohodu

Darth Misiekh - 2010-08-30 11:28:20

Peter:




    - Ja z wami nie jadę. – rzucił gdy wszyscy zaczęli zbierać się do drogi


Cała drużyna:


Pustynia




   Wszyscy poza Peterem usadowili się w holowniku. Callahan, Carolin i George w szoferce, reszta natomiast na pace.

   Odpalenie samochodu nawet bez kluczyków, które podczas starcia gdzieś się zawieruszyły zajęło mechanikowi chwilę. Później ruszyli.

   - Nie zjeżdżaj na razie z tej drogi i kieruj się w stronę Madison   – rzuciła dziewczyna w kierunku George`a – Za jakiś kilometr  będzie istotny dla nas zjazd. Chyba, że wolicie jechać na przełaj?

Greyu - 2010-09-06 19:47:00

George the Screwdriver






  -Nie wiem czy mogę Ci ufać, ale zapytam. Czy na drodze nie czekają gangerzy, nikt nie ściąga myta?-

Darth Misiekh - 2010-09-06 20:08:01

Cała drużyna:


Pustynia – Samochód




   - Tego nie można być pewnym nigdy. Nigdy nic niewiadomo. Ale chyba jesteście w stanie poradzić sobie z kilkoma nadgorliwymi frajerami? -

Havoc - 2010-09-06 20:30:53

Callahan



- Może tak, może nie. - odpowiedział. Callahan nie miał żadnej broni przy sobie oprócz maczety i kilku noży.

Darth Misiekh - 2010-09-07 20:23:21

Cała drużyna:


Pustynia – Samochód




   - No to jak? Którędy wreszcie jedziemy? -

Havoc - 2010-09-07 20:26:08

Callahan



- Prosto do zajazdu, George.

Wellby - 2010-09-07 20:56:53

Henry Morisson



Rozejrzał się po okolicy.

-Ze tak powiem. Nie lepiej jechać na przełaj? Według mnie to droga za bardzo nie różni się od reszty powierzchni, a jej ostatni remont przewiduje na kilkanaście lat wstecz.

Bartek - 2010-09-11 21:50:29

Anderon



Zawiną się w płaszcz i usadowił się tak aby nie wypaść i zasną. Kiedy spał śnił mu się jego dzieciństwo jak dostał Szarika na swoje dziesiąte urodziny. Śnił również o swoich rodzicach którzy zginęli  tragiczną śmiercią.

Havoc - 2010-09-12 01:11:09

Callahan



- Mamy jechać oczywistą drogą? Gangerzy widząc taką sytuacje, tam by czekali. Ja bym tak zrobił na ich miejscu.

Darth Misiekh - 2010-09-13 14:34:56

  Cała drużyna:


Pustynia – W drodze do zajazdu




   Gdy wszystko zostało już powiedziane, ruszyli. Resztki dawnej stanowej drogi, po której przyszło się im poruszać wskazywała, że jest chyba bardziej uczęszczana niż można by pomyśleć z pierwszego punktu widzenia. Stojące gdzieniegdzie stare banery  reklamowe zapraszały i do już dawno nieistniejących sklepów lub kupienia produktów które w obecnych Stanach nie były nikomu potrzebne. 

   Godziny mijały jedna za drugą. Wtem na horyzoncie dostrzec można podnoszący się tuman kurzu. Świadczyć to mogło o dwóch tylko rzeczach: albo w ich stronę pędziło coś bardzo szybko, albo nadchodziła burza piaskowa. Jedno lub drugie mogło przynieść nieszczęście.

Bartek - 2010-09-13 22:06:36

Anderon



Niestety ale treser bestii obudził się cały obolały i zmęczony jeszcze bardziej niż wcześniej, ale był na pace i nikt Go na szczęście nie widział a on siedział cicho i uważał aby nie wypaść.

Havoc - 2010-09-17 21:27:19

Callahan



Callahan bacznie obserwował nadchodzące zagrożenie. W czasie jazdy zagadał do Caroline.
- Jak bardzo lubiłaś siostrę? Ja mam brata... mam nadzieje, że jeszcze żyje.

Darth Misiekh - 2010-09-23 11:32:35

Cała drużyna:


Pustynia – W drodze do zajazdu




   Minuty mijały, a tajemniczy tuman kurzu zaczął się coraz szybciej zbliżać. Już teraz można było rozróżnić z pod niego kawalkadę pędzących w ich stronę pojazdów.

   - Gangersi? – padło pytanie Carolin

Havoc - 2010-09-23 20:52:45

Callahan



- Możliwe, moja droga... a my nie posiadamy żadnej dobrej broni palnej. Wyrżną nas w pień. - powiedział do Caroline, Callahan. Mimo wszystko nie chciał ją traktować jak zakładniczkę.
- Te... chłopaki. - odezwał się do osób na pace. - Zbieraliście jakąś broń z ziemi? Macie coś? Zaraz to będzie potrzebne.

Darth Misiekh - 2010-09-26 09:24:11

Cała drużyna:


Pustynia – W drodze do zajazdu





   Czas się pomału kończył. Już teraz mogli dostrzec, że pod tumanem kurzu znajduje się pokaźnych rozmiarów kawalkada samochodów. Ciężarówki, jeepy i coś co ich zaskoczyło. Coś co w obecnych czasach trudno było spotkać . . . czołg.

   Carlin niespokojnie zaczęła kręcić się na swoim miejscu.

   - Słyszał może ktoś kiedyś by gangersi posiadali tak ciężki sprzęt? – w jej głosie słychać było nadzieje

Wellby - 2010-09-26 10:25:32

Henry Morisson



- Robimy coś? Czołg to już poważny problem.   

Bartek - 2010-09-26 16:04:00

Anderon



Wychylił się z paki tak aby zobaczyć co się dzieje ale żeby nie wypaść. Po schowaniu się z powrotem wyciągną berettę i sprawdził magazynek kiedy zobaczył że jest pełny odbezpieczył ją i czekał aż holownik zatrzyma się.

Havoc - 2010-10-10 11:43:16

Callahan



- Dobrze panowie... i pani. Jedziemy spokojnie. Miejcie broń w pogotowiu. - odezwał się Callahan. Sam nie miał żadnej broni palnej.

Bartek - 2010-10-10 16:27:35

Anderon



Tak siedząc rozmyślał raczej nie szukał w pamięci wspomnień z dzieciństwa kiedy to on i jego pies bawili się razem.

GotLink.pl