Portal Społecznościowy Klubu "Chimera" Kędzierzyna-Koźla
God of RPG
- Ty także kolego. Może i wyglądasz na takiego co zna się na leczeniu ale to cię nie zwalnia z testu. Wiesz to jest kulturalne miasto i nie tolerujemy tutaj tych podludzi którzy żywią się własną rasą -
Offline
Henry Morisson
Po kilku godzinach leżenia w stanie półprzytomności mieszanka płynów pohibernacyjnych dała o sobie znać. Henry na tyle odzyskał zmysły i władanie nad kończynami, że był w stanie się podnieś.
Próbował sobie przypomnieć co go dokładnie spotkało lecz w głowie nadal były pustki. Pamiętał jedynie, że wsadzono go do tej maszynki bo coś mu groziło. Co jakiś czas pojawiały się nowe wspomnienia.... dzieciństwo, studia, ale nic co by kompletnie wyjaśniło jego położenie.
Postanowił rozejrzeć się po pomieszczeniu.
Ostatnio edytowany przez Wellby (2010-03-31 23:27:47)
Offline
Wyciąga ręce spod stołu i pokazuje dokładnie dłonie - Nie zwykłem jadać ludzi jeśli o to się rozchodzi...
A propos nie tylko wyglądam ale i znam się na leczeniu.
Ostatnio edytowany przez Chudy (2010-03-29 20:30:52)
Offline
God of RPG
Henry Morison
Offline
Henry Morisson
Rozglądając się po pomieszczeniu nagle do niego dotarło...
~Co tu się do diabła dzieje, gdzie są inni ludzie, gdzie profesor, ekipa badawcza, czemu jest tu taki bałagan~
Pomieszczenie wyglądało jakby dawno go nie używano, pajęczyny, gruba warstwa kurzu na podłodze i ten zapach...
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej podszedł do sterty dokumentów i zaczął je przeglądać, próbując się czegoś dowiedzieć.
Ostatnio edytowany przez Wellby (2010-03-31 23:28:06)
Offline
God of RPG
Henry Morisson:
Podchodząc do dokumentów masz takie dziwne uczucie. Nie potrafisz go nazwać, jakby mieszkał gdzieś w głębi ciebie i tylko czekał aż wydarzy się coś co pozwoli mu wyjść.
Przeglądane dokumenty nie za wiele dało. Same bzdury dotyczące jakiegoś projektu chemicznego. Chociaż teraz sobie przypominasz:
. . . Stałeś w jakimś laboratorium gdy to się stało. Awaria nastąpiła w północno-zachodnim skrzydle. Jak przez mgłę przypominasz sobie paniczny strach wszystkich w kompleksie oraz doktora Mondgomerego.
- Wszyscy do kapsuł kriogenicznych! Ktoś wypuścił wirusa typu AR –
Później już było tylko zamieszanie dotyczące dostania się do hiberna torów. . .
Cała reszta:
- No bez ociągania mi tutaj. No chyba, że macie jednak coś do ukrycia? – głos bossa stał się już lekko niecierpliwy.
Ostatnio edytowany przez Darth Misiekh (2010-03-30 08:31:58)
Offline
George the Screwdriver
-Nie mamy nic do ukrycia , szukamy roboty , ja jestem mechanikiem , ten tu rzeczywiście zna się na leczeniu.
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-03-30 10:44:42)
Offline
Henry Morisson
Z czasem jak wspomnienia zaczęły napływać pojawiło się pytanie....
~Czy na pewno wszystkie szkodliwe substancje zostały zniszczone podczas tej hibernacji?~
~Gdzie jest ta cholerna skrytka muszę się o coś spytać Heleny, była podłączona w tym czasie do głównego komputera.... Ale pierw~
Spojrzał w stronę hibernatorów.....
~ Muszę sprawdzić co się stało z resztą grupy.~
i ruszył w ich stronę.
Ostatnio edytowany przez Wellby (2010-03-31 23:28:29)
Offline
Anderon
-No cóż nie ma tak źle powiedz mi mości panie (zwracajac się do barmana) czy nie ma może jakiejś bestii do ujażmienia czy osfojenia??
Do psa który oczywiscie wszedł razem znami
-Szarik waruj
Ostatnio edytowany przez Bartek (2010-03-30 13:15:18)
Offline
Anderon
Spojżawszy z pod byka na grópę ludzi która weszła do baru zamyslił się i powiedział sobie po cichu
Co to za goście i czego od nas chcą??
Ostatnio edytowany przez Bartek (2010-03-30 13:14:21)
Offline
God of RPG
Henry Morisson:
Powolnym krokiem ruszyłeś do pierwszego z hiberna torów. W przeciwieństwie do twojego jego wyglądał na uszkodzony podobnie pięć innych. W środku znajdują się głównie trupy – rozsypujące się, zasuszone mumie, które niegdyś były członkami twojego zespołu. Jednak jeden wygląda na całkiem spranie.
Znajdująca się za zakurzoną szybą osoba pogrążona jest we śnie. Niestety szybkie oględziny komputera ukazują strzaskany interfejs. Prawdopodobnie coś musiało go uszkodzić i to coś dużego. Na twoje oko wielkości niedźwiedzia lub czegoś podobnego wielkością.
Anderson:
Nie zdążyłeś jeszcze nawet dokończyć zdania skierowanego do kolesia za ladą. Gdy ten wybuchł śmiechem. Popatrzył na ciebie jak na wariata i wrócił swoich spraw. Olewając cię zupełnie.
Reszta drużyny:
- Wybaczcie moje środki ostrożności ale nigdy niewiadomo kogo przywiało z pustyni. Nazywają mnie Gabriel, a wy kim jesteście i czego szukacie w moim miasteczku – ostatnie słowa przesadnie akcentując – Jak na mój gust to naprawdę przedziwna z was zbieranina i na dodatek podróżująca pieszo. -
Ostatnio edytowany przez Darth Misiekh (2010-03-30 13:39:31)
Offline
George the Screwdriver
-Jak już mówiłem , jesteśmy bardzo ciekawą zbieraniną , ja jestem mechanikiem , kolega obok to medyk , ten troglodyta z psem u boku to ujarzmiacz bestii zaś wytatuowany kolega jest na swój sposób , nazwijmy to ochroniarzem. Nie ukrywamy , że szukamy roboty , w taki miasteczku jak to z pewnością się coś znajdzie , Szeryfie macie dla nas jakieś zadanie?
Offline
Anderon
Spoglądając w stronę Gabriela.
Za dużo gadasz mu drogi mechaniku wesz troszeczkę powstrzymaj się.
Podchodząc do niego po wypowiedzianych słowach chwytam za ramię żeby go uspokoić.
Ostatnio edytowany przez Bartek (2010-04-08 17:52:00)
Offline
Henry Morisson
~Dlaczego oni są martwi!!!~ - przeleciało mu w myślach.
~Przecież nie minęło tak wiele czasu..... chyba ze się mylę,bo to miejsce mi nie pasuje.~
Rozglądając się po pomieszczeniu starał się przypomnieć gdzie jest schowek. Miał tam narzędzia i może byłby w stanie coś wykombinować z tym interfejsem podłączając go do lapsa.
~Muszę koniecznie dowiedzieć się co tu się stało~ - pomyślał, a strach nabierał na sile z każdą chwilą
Gdy go (schowka) nie znalazł w pomieszczeniu udał się w stronę drzwi.
Ostatnio edytowany przez Wellby (2010-03-31 23:28:48)
Offline